PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36447}

Ostatni samuraj

The Last Samurai
7,7 278 227
ocen
7,7 10 1 278227
5,7 19
ocen krytyków
Ostatni samuraj
powrót do forum filmu Ostatni samuraj

...A to z kilku powodów. Po pierwsze, film jest przesiąknięty patosem, na siłę próbuje wywołać emocje. Nie będę - jak inni - pisać bzdur o jakiejś hollywoodzkiej tradycji, bo wiem, że Amerykanie potrafią robić świetne kino historyczne. Tutaj jednak czułem się, jakby ktoś mówił mi "patrz, oglądasz wspaniały film. Masz być wzruszony!".
Po drugie, fabularne absurdy. Sceny walki są idiotyczne na skutek głównego bohatera, który wytrzymałością zawstydziłby terminatora. Może dostać kilka kul, odnieść rany cięte, wyjść na stadion Lecha z szalikiem Legii i wciąż być w wyśmienitej kondycji.
W roli wisienki na torcie - beznadziejne zakończenie. Bohater walczy przeciwko amerykańskiej armii, a gdy przegrywa bitwę, odchodzi sobie jak gdyby nigdy nic! Ponadto, w tym momencie cały wątek jego "usamurajowienia" traci sens, skoro nie ginie, a zatem traci honor.
Naprawdę, nie traćcie czasu na ten film. Dodam jeszcze tylko, że to, iż nie podoba mi się czyjeś ulubione dzieło, nie czyni mnie idiotą czy neokidem.

ocenił(a) film na 7
Pinkel

Ja bym się tych wszystkich nieprawdopodobieństw pt."zabili go i uciekł" nie czepiał, przecież nie od dziś wiadomo, że kinowi twórcy mają skłonności do przesady i praktycznie nic nie jest nigdy w 100% takie jak w rzeczywistości. A już zwłaszcza wyolbrzymia się wytrzymałość i siłę głównego bohatera, to chyba naczelna zasada każdej hollywodzkiej produkcji.

Ja film oceniłem na 7 za Ujia ;d dla mnie najlepsza postać w całej historii. Ogólnie cały twór nie jest zły, dopracowany pod względem wizualnym, ale niestety do bólu amerykański, mimo że opowiada o kulturze japońskiej. Nie znam się aż tak bardzo na japońskiej tradycji i historii by bezdyskusyjnie rozstrzygać, jak wiele było przekłamań w stosunku do prawdziwych wydarzeń, ale nawet taki laik jak ja jest w stanie stwierdzić, że ogląda coś, co jest po prostu zbyt wzruszające i patetyczne by było prawdziwe. Od razu widać, że Amerykanie po prostu "nie czują" tego o czym opowiadają. Oglądałem kilka japońskich klasyków o samurajach i tam dało się wyczuć tego japońskiego ducha, honor i odwaga były czymś autentycznym i naturalnym, a nie na pokaz jak w przypadku pana Algrena. Największy minus tego filmu to jak dla mnie Tom Cruise w głównej roli. Jego wiecznie zapłakana i zbolała twarz na samym początku powodowała u mnie odruchy wymiotne, po paru razach się przyzwyczaiłem. Ale zdaję sobie sprawę, że dla Amerykanów Cruise był strzałem w dziesiątkę, odpowiadał konwencji filmu i założeniu że ma być tak wzruszająco jak to tylko możliwe. Ogólnie jestem ciekaw jak Ostatniego Samuraja odbierają sami Japończycy, bo to ich historia jest tu opowiadana. Czy uważają, że ich kultura została w jakiś sposób "sprofanowana" tym filmem, czy wręcz przeciwnie, bardzo im się takie ujęcie podobało.

Ogólnie narzekam, ale lubię ostatniego samuraja obejrzeć co jakiś czas

ocenił(a) film na 9
Pinkel

No cóż, uzasadnienie Twoje jest racjonalne, ale film napewno nie jest "słabizną". Wszystko zależy od tego jak podchodzisz do takiego filmu. Patos? W ilu amerykańskich produkcjach brakuje patosu? Ten naród już taki jest i musimy do tego przywyknąć, albo darować sobie ich filmy i nie oglądać ich, bo napewno nie zmienimy tego. "Zabili go i uciekł"? Ten chwyt jest również standardem w filmach komercyjnych. "Ostatni samuraj" jest "amerykańskim batalistycznym odmużdżaczem" i pod tym kątem jest wykonany idealnie. Jeśli ktoś usiłuje doszukiwać się treści historycznych czy realistycznych będzie zawiedziony, bo jeszcze nie znalazła się osoba, która dogodzi "wszystkim".

ocenił(a) film na 9
Pinkel

Samurajowie mieli najlepsze zbroje na świecie, byli hartowani całe życie, mieli niesamowicie wysokie morale, walczyli do ostatniego żołnierza. Mówisz że był za wytrzymały? Żartujesz? Wielu wytrzymało by takie uszkodzenia ale nie na długo. A Główna postać nie była samurajem, to że założył zbroje samuraja i wziął katane w łapska nie oznacza że był samurajem. Ty pociekłbyś na taką bitke bez zbroi w samej koszuli? Wątpie. Amerykanin dopiero zgłębiał droge Bushido a samurajem można być tylko wtedy kiedy osiągnie się jej szczyt

ocenił(a) film na 10
Pinkel

Świat i ludzie są zaiste fascynujący.. Nigdy nie przypuszczałbym, żeby ktoś ten film mógł nazwał "słabizną", w głowie mi się to nie mieści. Widać jednak wspaniale na tym przykładzie jak ludzie się różnią, jak różne mają gusta, wymagania i oczekiwania.

No chyba że ktoś specjalnie nastawia się przed filmem na wynajdywanie jego niedoskonałości. Chce zabłysnąć swoją elokwencją, perfekcyjnym gustem, znajomością praw fizyki/broni/historii/muzyki. Ma idealnie wyczuty poziom smaku, w których patos jest optymalny. Hip hip hurra dla takich ludzi! Wasze życie musi być bardzo ciekawe i radosne. Wszakże każda niedoskonałość i negatywny pkt widzenia się do tego przyczynia, czyż nie?

Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
stev1989

Bardzo zgrabnie ujęta w kilku zdaniach prawda o filmwebowych pseudokrytykach. Forum dla elit.

ocenił(a) film na 8
stev1989

Zgrabnie ujęte , zaiste!!!

stev1989

Mnie bardziej fascynuje fakt, że półtora roku po otwarciu przeze mnie tego tematu, wciąż pojawiają się ludzie chcący pokazać, że moja negatywna opinia czyni ze mnie przemądrzałego malkontenta. To, że coś mi nie odpowiada, nie oznacza od razu, że jestem w tego temacie znawcą. Nie podszedłem też do filmu z żadnym nastawieniem, zwyczajnie obejrzałem go na luzie i wyraziłem swoją opinię. Dziś zapewne byłaby nieco inna, ale to już inna sprawa.
Nie lubię, gdy ludzie, którzy nic o mnie nie wiedzą, przyprawiają mi gębę, ale chyba muszę podziękować - w końcu zdecydowałeś się na to, a nie "ty tepy buraku jak sie znasz na filmach to nie wypisuj glupot" albo "slabizna to sa posrane gwizdne wojny ktore lubisz pacanie". Miło być chociaż raz wykpionym na jakimkolwiek poziomie. :)

ocenił(a) film na 10
Pinkel

Ależ ja z Ciebie nie kpie. Dla mnie po prostu fascynujące jest to, że ludzie tak się od siebie różnią. Oraz w pewnym sensie to że bagaż doświadczeń, jakiś taki wyrobiony mindset może być na tyle dużą barierą żeby z tego arcydzieła (bo za takie ten film uważam) nie wyciągnąć tylu pozytywnych rzeczy. Ten film jest przesiąknięty wzniosłymi wartościami, nawiązuje do filozofii bycia "tu i teraz" oraz jej znaczenia w życiu, pokazuje jak czerpać przyjemność z najdrobniejszych rzeczy... Można by z niego stworzyć poradnik do szczęśliwego życia.

W zakończeniu mojego komentarza po prostu użyłem tego samego stylu co Ty w swoim pierwszym..;)

ocenił(a) film na 4
stev1989

Amerykanie nie potrafią robić filmów o tamtej kulturze. Nie wychodzi im to. Japończycy i Koreańczycy nie używają żadnego patosu w swoich filmach. W ich kulturze nie ma miejsca na to, na czym Amerykanie opierają sens swoich produkcji. Dlatego ten film to straszna porażka. Obejrzałam mnóstwo produkcji japońskich i południowo-koreańskich, interesuję się tą kulturą od lat. Znam wiele amerykańskich filmów o różnych kulturach, które się udały. Niestety, nie widziałam żadnego udanego o kulturze japońskiej. Ostatni samuraj woła o pomstę do nieba. Gdyby ludzie, którzy dają temu filmowi po dyszce, zobaczyli naprawdę dobry film z tamtego regionu, już by tak nie piali nad tym bublem.

ocenił(a) film na 10
Pinkel

a ja się nie raz poryczałem na tym filmie ;d wg mnie posiada wszystkie wartości które powinny być często pokazywane w tv a wielu ludziom dzisiaj ich brakuje. Ale to tylko moje zdanie a Ty masz jak najbardziej prawo mieć własną opinię. Wiadomo, że film jest ostro przerysowany, ale takie filmy też są ludziom potrzebne, zwłaszcza mało wymagającym, przeciętnym widzom... Jak np ja ;p Pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
Pinkel

Według mnie ostatnia scena finałowej bitwy to była okropność. Idzie mi o moment, gdzie japoniec strzela z jakiejś szybkostrzelnej broni ( nie pamiętam co to było) do samurajów. Ci ostatni padają jak muchy, a ten strzelec dalej kręci i przy tym głośno wyje (tzn płacze). Pewnie ten moment miał być dla widza wzruszający, ale - dla mnie przynajmniej - jest to najbardziej kiczowata scena jaką dotąd widziałem. Za takie badziewie musiałem se odjąć od oceny. Beznadzieja.

ocenił(a) film na 3
Pinkel

Pinkel ma racje,ten film jest zwyczajnie slaby i nie wnosi niczego nowego. To wszystko bylo przerabiane juz setki razy w innych "wspanialych" produkcjach rodem z "holilod"

użytkownik usunięty
Pinkel

Jest tak jak napisałeś. Choć za pierwszym razem mi się podobał. Wtedy byłem jeszcze prawicowcem (staare dzieje). Więc może to ma znaczenie :) Bo co jest tak naprawdę fajnego w wiejskich wojownikach (samuraje to oddziały zbrojne feudałów), którzy nie mogą sobie poradzić z postępem. Z tym, że nic nie jest wieczne. Akceptują, że śmierć jest pewna, a nie mogą zaakceptować, że może nie mają racji. Cud, że autorzy filmu chyba wyczuli, że coś tu jest nie tak i zrobili scenę, gdzie Katsumoto zgłasza się na pokojowe negocjacje i zostaje aresztowany, oraz prawdopodobnie "nie przeżyje nocy". To oraz zapowieć pacyfikacji zwolenników Katsumoto daje jakieś usprawiedliwienie kontynuacji buntu.

użytkownik usunięty

Wszyscy gówno znacie się na filmach, taka prawda. Nie wiecie co dobre

ocenił(a) film na 9
Pinkel

Tylko, że on nie walczył przeciwko amerykańskiej armii ale kilku amerykańskim najemnikom, do których na początku sam się zaliczał. Radzę oglądać filmy uważnie żeby później nie pisać głupot.

rock79

Bardzo możliwe, dzięki za merytoryczną uwagę.

ocenił(a) film na 9
Pinkel

Proszę bardzo. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

Pinkel

To zaiste fascynujące, jak ludzie mogą różnie postrzegać jedną i tę samą (pozornie) rzecz. Mnie "Ostatni Samuraj" zachwycił. "Słabizna" to ostanie słowo, jakie spodziewałabym się usłyszeć w jego kontekście. Może wszystko zależy od oczekiwań? Od kliszy, jaką mamy, od tego, jak jesteśmy "zaprogramowani"? Ja osobiście oczekuję od kina prawdy, ale na poziomie innym, niż faktografia czy spójność historyczna. Interesuje mnie prawda emocjonalna, spójność psychologiczna. Opowieść o tym, kim jest człowiek. Kim jest, kim bywa i kim może się stać. I o tym, jak niezwykłe są relacje między ludźmi, jak przedziwnie potrafią się zmieniać.
Co do Twoich zarzutów... Czy nie jest przypadkiem tak, że integralnym elementem każdego filmu jest wywoływanie emocji?
Fabularne absurdy... Mnie nie raziły. Nie wiemy, ile czasu minęło od bitwy do momentu ostatniego spotkania z cesarzem. Biorąc pod uwagę, że Algren kulał i miał problem, żeby uklęknąć, natomiast rękami posługiwał się normalnie, można przypuszczać, że czasu minęło sporo i miał już za sobą rekonwalescencję.
"Usamurajowienie"... Pamiętasz scenę, w której Taka wchodzi do domu niosąc coś ciężkiego, Algren chce jej pomóc, ona mówi: "Japończyk nie pomaga", a on odpowiada: "Nie jestem Japończykiem"? Myślę, że tym bardziej nigdy nie stał się samurajem. Owszem, zaprzyjaźnił się z nimi, pokochał ich życie, ich wartości, walczył u ich boku, ale wciąż przede wszystkim był sobą: amerykańskim kapitanem szukającym samego siebie. Żyjąc i walcząc wśród samurajów, zrozumiał ich pojmowanie, definiowanie honoru, ale to nie jest równoznaczne z faktem, że sam musiał definiować honor identycznie jak oni. Dla Katsumoto było oczywiste, że Algren nie popełni razem z nim seppuku, a mimo tego wciąż będzie człowiekiem honoru.
Cieszę się, że nie przeczytałam Twojej opinii wcześniej. Gdybym zastosowała się do Twojej rady i nie "traciła czasu na ten film", byłabym uboższa o kilka ważnych refleksji, kilka niezłych zdjęć i jedną piękną historię.

ocenił(a) film na 7
Pinkel

Tylko, że ostatnim samurajem był Katsumoto, nie Algren. Na końcu na polu walki tuż przed śmiercią, kiedy Katsumoto chce popełnić harakiri mówi on do Algrena coś w rodzaju - ty odzyskałeś swój honor, teraz pozwól mi odzyskać mój. Algren nie zamienił się w samuraja, po prostu odnalazł siłę by stanąć po właściwej stronie dzięki pobytowi w wiosce. On od początku nie godził się z brutalną przemocą i dyshonorem jakim jest nierówna walka silnych ze słabymi, szyderczo śmiał się, kiedy przy stole był przedstawiany Japończykom jako dzielny pogromca Indian. Teraz do Japonii miał jechać z taką samą upokarzającą misją, w której nauczy jednych stanąć przed drugimi z armatami i bronią palną, podczas gdy ci drudzy mają broń białą.

Bardzo mi się podobało to, że bohater nie zamienił się w samuraja po spędzeniu zaledwie jednej zimy w japońskiej wiosce, dobrym posunięciem był też subtelny wątek miłosny, wyważony i tworzący ładne tło, a jednocześnie przemycający ważną prawdę, w którą wierzą samurajowie. Film jest patetyczny, to prawda. Emocje są u bohaterów niemal na wierzchu, mamy bohaterów romantycznych, targanych namiętnościami, ale to wszystko jest jednak obudowane piękną muzyką, ładną kompozycją, logiczną fabułą i wiarygodnymi bohaterami, nawet jeśli z Algrena taki terminator, który obity i poraniony za 3 dni jest świeży i ma idealną fryzurę. To jest klasyczny melodramat, opowiada o przemianie, relacji mistrza z uczniem, podobnie jak np. "7 lat w Tybecie".

Z drugiej strony, nie oszukujmy się, główny boheter nie odnosi też aż takich strasznych ran w tym filmie, poza tym widać, że Taka długo go pielęgnuje zanim pierwszy raz wychodzi z jej domu. Moim zdaniem mocne 7 to uczciwa ocena dla tego filmu :)

ocenił(a) film na 9
Pinkel

Mała poprawka, nie walczył przeciwko armii amerykańskiej a japońskiej drugi stopniem żołnierz nakazał zaprzestania ostrzału, wszyscy żołnierze klękli gdy Katsumoto dokonał sepuku. Właśnie dlatego uważam że fakt że przeżył nie jest tak niezrozumiały.

Pinkel

ty nic nie zajarzyłeś z tego filmu...

Pinkel

koleżka chyba te "patetyczny" zerżnął z jakieś recenzji ;) a nawet jesli taki jest, nie wiem czy europejczycy i amerykanie przełknęliby półgodzinne spoglądanie na źdźbło trawy jak i tak były zarzuty że film za długi ... wszystkim nie dogodzisz :D
na uwage zasługuje rewelacyjna muzyka

ocenił(a) film na 6
Pinkel

Nie uważam żeby był słabizną, z pewnością nie, ale też również z całą pewnością średnie ocen na imdb jak i u nas, oscylujące wokół 7.7, są przesadzone. Rozumiem, że film taki jak ten może się wielu bardzo podobać, ale obiektywnie to raczej "wyższa klasa przeciętna" i 5.5 na metacritic bardziej odpowiada rzeczywistości. Tym niemniej ciekawy film w jeszcze ciekawszych realiach. Zainteresowani spokojnie mogą obejrzeć, byle tylko cudów się nie spodziewać. Ode mnie 6/10.

ocenił(a) film na 8
Pinkel

Po pierwsze skro tak lubisz dmagać się szczegółów może lepiej nie ogladaj żadnego filmu. nie odebrał sobie zycia ... on jest (Tom ) Amerykanem a samurajem stałsię po 1-2 latach ... przepraszam cię nie żądaj od niego takich tradycji skoro on nawet nie dokońca je nie znał .
PO ZA TYM NACISKAMY UWAGA SPOJLER !!!!!! Wypierdku natury .... ,,Synu/Córko Kundla''

użytkownik usunięty
Prosiaczek_flmweb

Po polsku nie dało się tego napisać? ;)

ocenił(a) film na 8
Pinkel

Po pierwsze glowny bohater wcale nie zostaje samurajem. Patos? jak wiec przedstawisz sytuacje gdy gina jakies tradycje, pewnien etap w kulturze budowanej od tysiecy lat kosztem postepu?. Sam fakt czegos takiego bez potrzeby przedstawiania w filmie daje powody do smutku. Kolejna sprawa to kiedys kule nie byly tym czym sa dzisiaj - mozna bylo dostac spokojnie kilka, no i sa tacy ktorzy potrafia zniesc bol i tacy ktorym slabo na sam widok krwi

Pinkel

Film jest dla ciebie słaby bo go niezrozumiałeś. Tak naprawde ma świetny rpzekaz i mozna, coś dobrego z niego wynieść

ocenił(a) film na 4
arko05

Dla mnie to jednak bardziej próba przekazu... Nieudana próba. To temat poruszony jest bardzo dobry i ciekawy - starcie się 2 wizji Japonii. Jednak przez to, że film tak strasznie mocno odbiega od realiów (trochę może - to nie dokument, ale nie do tego stopnia) wspaniały temat został bardzo brutalnie spłycony - może nie aż tak bardzo jak Commodus i jego epoka w niemającym nic wspólnego z historią "Gladiatorze", ale zawsze. Samurajowie z filmu są niejako bohaterami tragicznymi, żyjąc w świecie który musi odejść, bo od wieków jest nieprzystosowany do niczego. Jednak realia były inne. W wojnie tej (jednej z wielu co ważne!) używali masowo broni palnej (czasami całkiem nowoczesnej), artylerii - nieco przestarzałej, jednak nie dlatego, iż gardzili nowinkami, tylko dlatego że innej nie dali rady zdobyć. Ich oferta dla Japonii nie była więc wcale zupełnie oderwana od rzeczywistości, lecz szlachetna i romantyczna (to film wbrew intencjom sugeruje), ale była realna i mogła zostać rozsądnie wzięta pod uwagę. Nie byli oni też tak szlachetni jak w filmie - rzeczywistość miała właśnie o wiele więcej wymiarów, jednak niewątpliwie stały za nimi zasady, które warto było utrzymać. Właśnie ukazanie tego konfliktu takim jaki był o wiele głębiej i pełniej ukazałoby istotę tego problemu i sam film bardzo mógł dzięki temu zyskać. Temat bardzo ciekawy, realizacja niestety nie.

ocenił(a) film na 2
Pinkel

Dialog w środku filmu pomiędzy głównymi bohaterami jest świetny:
"
-Wiele przeszedłeś.
-Wiele przeszedłem.
"

ocenił(a) film na 4
Pinkel

Zgadzam się z Pinkelem. Dodam jeszcze że według mnie to nie jest film historyczny, tylko przygodowy film akcji. Nastolatkom może się spodobać.

Pinkel

"skoro nie ginie, traci honor" Tyle, że stanął/klęknął przed cesarzem, mówiąc: "jeżeli uważasz mnie za wroga, z radością odbiorę sobie życie". Odzyskał honor, przekonując cesarza do niepodpisania traktatu, wypełniając w ten sposób misję swojego poległego przyjaciela.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones