Ja do końca nie mogę zrozumieć przesłania filmu. Z jednej strony ukazuje Chrystusa z perspektywy
człowieka, który kusi się na spokojne życie, potem jednak - ostatecznie - wybiera śmierć na krzyżu. Nie
dociera do mnie, o co autorowi mogło chodzić. Wytłumaczenie, że Szatan przegrał, bo Jezus ostatecznie nie
skusił się mu i nie umarł jako zwykły zjadacz chleba jakoś do mnie nie przemawia. Czy to ma sugerować, że
życie polega na wyrzeczeniach i poświęceniu a nie czerpania przyjemności z jego piękna? Nie wiem, niech
ktoś mi naświetli swój tok rozumowania.
Ponoć zakończenie książki wyjaśnia przesłanie. Mógłby ktoś je przytoczyć?
Dorga Gorylico
Z przyjemnością odpowiem ci na pytanie, bo jako jedna z grupy zdecydowanie mniej licznej, zamiast się jeżyć i ostentacyjnie oburzać - kulturalnie pytasz.
Celem twórców filmu, jak zresztą także autora książki, była odpowiedź na odwieczne pytanie dręczące naukowców zgłębiających Biblię. Jak Jezus mógł pogodzić naturę ludzką ( potrzeby cielesne, kuszące uciechy) z naturą boską. Scorsese za autorem powieści odpowiada, ukazując Jezusa, jako osobę dojrzewającą po ludzku do swojej boskości. Jezus, zanim sobie uświadomi, kim jest i jakie jest jego przeznaczenie, będzie wodzony na pokuszenie. Odgoni szatana na pustyni, oprze się pokusie seksu z Marią Magdaleną, ale zawiedzie na krzyżu. Powieszony, zemdleje. W omdleniu ujrzy wizję swojego ludzkiego życia, z dziećmi, kilkoma żonami. Gdy w końcu będzie umierał ze starości, po ludzku, dopiero wtedy zorientuje się , że zbłądził i że jego miejsce jest na krzyżu. W podświadomości jeszcze raz poprosi Boga o wybaczenie i tak jak wcześniej nie chciał umierać na krzyżu, nie przyjmował swego cierpienia, tak teraz wykrzyczy na tle płonącej Jerozolimy: "Chcę umrzeć na krzyżu, chcę być Mesjaszem, chcę być twoim synem Boże". Tak się też stanie. Jezus ocknie się, wypowie znamienite dla istoty wiary zdanie: "Wykonało się" i tym samym ocali świat przed śmiercią (oczywiście tych wierzących).
Celem filmu nie jest zatem odpowiedź na pytanie, jak żyć, co nie przekreśla faktu, że wszelkie odkupienie ( zarówno te ziemskie, jak i wieczne), nie dokona się inaczej niż przez cierpienie, niekoniecznie na krzyżu.
Twój umysł łaknie prostych morałów, i jasnych, czarno-białych przekazów w każdym filmie, zgadłem?
"Tak robić, tak nie robić, to jest dobre, to jest złe, patrzcie, to jest o tym, że powinniśmy się wzajemnie kochać".
Ty jesteś kolejnym człowiekiem, który jak Rorschach próbuje dokonać psychoanalizy z komentarzy na portalach, zgadłem?
Z niewyjaśnionych powodów uznałem, że ten film ma jakiś konkretny przekaz, czy rzeczywiście go ma..? Po to napisałem ten post, żeby się dowiedzieć. No ale jak 90% użytkowników filmwebu masz się widzę za wyśmienitego krytyka, patrząc na formę Twojego zwrotu do mnie..
Naprawdę , powtarzasz się. I nadal twoje słowa nie mają żadnego oparcia. Wolałbym być chorym psychicznie niż zarozumiałym , bezczelnym narcyzem. I pisz sobie jeszcze - ,,lecz się" . Ale ja nadal będę się cieszył że nie jestem problemem dla innych tak jak ty nim jesteś. Co , Boli jak ktoś ci zwraca uwagę?
Jakiej do jasnej cholery uwagi?! Za kogo ty się uważasz? Arivederci, मूर्ख हलका.
Jak dla mnie, to cały film jest właściwie rodzajem wariacji na temat wypowiedzi Chrystusa o kielichu na Górze Oliwnej. Wypić, czy nie? Cała ludzka natura broni się przed samozagładą i prosi o możliwość przedłużenia życia, natura boska patrzy poza prawa materii. O ile w Ewangelii mamy tę nieludzką decyzję podjętą raz, o tyle w filmie człowiek w Jezusie czepia się nadziei, że może jednak nie...