o tym że, Cage upadał i gra w szrotach wiedziałem już dawno ale poprzedni film w parze z Cusack'iem, Frozen ground napawał optymizmem. Niestety zmarnowałem 45 minut życia, tylko tyle bo nie byłem wstanie dokończyć oglądania tego dzieła. Scenariusz płaski, akcja przewidywalna, dialogi sztuczne jakby z pornola wycięli. Miałem nadzieję że Cage uratuje chociaż troszkę ten film, i tu kolejne rozczarowanie postać bardziej przypominała bohatera produkcji ZF Skurcz niż amerykańskiego dzieła. O tyle o fabule nie piszę bo nie ma o czym.