PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1459}

Pamięć absolutna

Total Recall
7,2 70 177
ocen
7,2 10 1 70177
7,6 15
ocen krytyków
Pamięć absolutna
powrót do forum filmu Pamięć absolutna

Widzę, że wciąż są dyskusje, czy cały film to był sen czy nie. Według mnie to nie był sen, a oto moje argumenty

1 Wiele się mówi o tym, że dziewczyna na monitorze, potem rzeczywiście występuje w filmie. Ok, tylko, że Arnold wcześniej o niej śpi! W momencie gdy twarz tej Meliny pojawia się na monitorze, Arnold już jest podłączony do aparatury. Według mnie jej uroda jest po prostu wygenerowana z umysłu Arnolda. To, że pani doktor która prowadzi zabieg mówi o jakimś modelu wcale nie oznacza, że każda osoba dostając ten sam model dostałaby tą samą osobę. Być może aparatura "wyciąga" sama takie rzeczy. Co prawda doktor pytała się Arnolda jaka ma być dziewczyna, ale jak mówiłem - cholera wie jak to urządzenie działa


2 Pojawiają się sceny w których nie występuje Arnold, poza nim. To ukazuje, że instnieje świat poza nim, co sugeruje bardzo mocno, że Arnold nie śpi

3 Doktor, który pojawia się, żeby powiedzieć Arnoldowi, że ten śpi. Po pierwsze czemu tamta doktor, która prowadziła zabieg się nie pojawiła ? Czemu ten się poci ? I czemu w drugim pokoju czekają na niego zbiry ? Ok, ktoś powie, że po zabiciu doktora umysł Quaida ich wygenerował. Dobrze, ale będąca w pokoju Sharon Stone to prawdziwa osoba, po zabójstwie doktora powinna być zszokowana, zrozpaczona ! A jest całkiem inaczej.

kozas15

ciekawe argumenty

ocenił(a) film na 7
kozas15

Nie widzę sensu w ogóle roztrząsać takiego pomysłu, po obejrzeniu filmu nawet mi taka myśl przez głowę nie przeszła !

Film jest bardzo dobry, dużo w nim akcji, ale jest ona wciągająca ze względu na kapitalny scenariusz. Jest on bardzo spójny i jednoznacznie wynika z niego, że to wszystko co przydarzyło się początkowo na Ziemi, a później na Marsie było wynikiem "podróży" firmy Rekall. Pierwszy Twój argument jest całkowicie bezsensowny, dziewczyna pojawia się na monitorze w momencie programowania. "Pojawiają się sceny w których nie występuje Arnold, poza nim" - nie rozumiem tego. Jeżeli chodzi o Arnolda, który pojawiał się na monitorach to jest to oczywiście element całej jego przygody. Podobnie jest z doktorem, którego przytoczyłeś w argumencie numer 3. Pojawia się on także jako element implantacji. Co do Sharon Stone - implantacja poruszała także kwestie wspomnień, i zapewne stąd się wzięła w przygodzie bohatera, lecz już nie jako jego żona...

I jeszcze jeden argument - na samym końcu filmu Arnold sam sugeruje: "a co jeśli to był sen?" i odpowiedź dziewczyny "więc pocałuj mnie zanim się obudzisz", są bardzo ciekawą puentą całego filmu, świadczącą o tym, że właśnie to był sen i bohater zaraz pewnie się obudzi. Nie było jednak potrzeby wracać na Ziemię, bo misja agenta została wykonana.

Mam nadzieję, że rozwiałem wszelkie wątpliwości.

ocenił(a) film na 7
aleksander19

Hehe, jak przeczytałem Twoje pierwsze zdanie to też pomyślałem, że w sumie głupio zacząłem ten temat, bo to dość oczywiste, że to nie był sen. Ale potem doczytałem reszte ;p

1 Mówisz, że pierwszy argument jest bezsensowny, ale jednocześnie się do niego nie odnosisz ! Przecież dziewczyna NAJPIERW pojawiła się w śnie Arnolda na początku filmu A POTEM w maszynie. Jak więc Arnold mógł śnić o dziewczynie z komputera w jakiejś firmie ? NIE MÓGŁ. Najwyraźniej więc obraz został pobrany z jego głowy, ponieważ gdy obraz pojawił się na ekranie Arnold JUZ BYŁ podłączony!

2 No sceny poza Arnoldem sugerują, iż istnieje świat poza nim. Spróbuje Ci to wyjaśnić prościej. W realnym świecie Ty sobie powiedzmy teraz siedzisz i oglądasz film. Gdybyś śnił to nic poza tym nie istniało by w Twoim świecie snu. Jednak w rzeczywistości rzeczy odbywają się poza Twoimi zdolnościami percepcji. Np. ja sobie siedzę być może na drugim krańcu Polski i pisze ;p

3 NIe odniosłeś się nawet do argumentu. Jeżeli był to sen, to w nim doktor i Sharon Stone w tej scenie to prawdziwi ludzie. Chyba, że według Ciebie to też były nierzeczywiste osoby ? To bez sensu, umysł Arnolda musiałby je "wygenerować", a jeżeli uwierzył w tą całą historię to oni nie pasowali by do obrazka. A jak omówiłem to w pierwszym poście jeżeli byłyby to prawdziwe osoby, to zachowanie Sharon Stone zaprzecza temu, że mógł to być sen.

Mam nadzieję, że rozwiałem wszelkie wątpliwości. I naprawdę nie wierzę, że ludzie wierzą, że to był sen ;p

ocenił(a) film na 7
kozas15

I jeszcze może jeden argument... a może raczej ciekawostka, bo w dyskusji bym tego nie wykorzystał. W opowiadaniu na motywach którego zrobiono film, postać grana przez Arnolda odbywa całą tą przygodę. I jest to dużo bardziej jednoznacznie ukazane. Także jak mówię tego argumentu bym nie wykorzystal, bo mam 3 powyższe bardzo mocne, ale jednak jako ciekawostke mozna podac

ocenił(a) film na 7
kozas15

Okej więc już odpowiadam.

To, że dziewczyna najpierw pojawiła się we śnie nie przesądza o niczym w tym względzie. Możesz to potraktować albo jako sen "proroczy" - motyw wielokrotnie stosowany w filmach, albo to, że pojawia się ona później w komputerze jest wynikiem tego, że Arnold jest podłączony do urządzenia, które operuje na jego mózgu i dochodzi do przeniesienia pewnych wspomnień, być może nawet tego snu. Co więcej jeżeli obraz dziewczyny w monitorze został zapożyczony jak sam zauważyłeś z głowy Arnolda świadczy właśnie o tym, że mamy do czynienia ze SNEM (przygodą).

W scenach, w których Arnold nie bierze udziału, nie doszukiwałbym się niczego innego jak zabiegu natury merytorycznej. Autorzy filmu nie podjęli się po prostu nakręcenia go w konwencji z punktu widzenia głównego bohatera (co oczywiście mogłoby być ciekawym zabiegiem). Wszystkie te sceny mają po prostu przybliżyć widzowi fabułę. Bardzo prosty przykład: Arnold jest ścigany przez wielu osobników na początku filmu. Ucieka im, nie ma z nimi kontaktu, ogląda w opuszczonym magazynie zawartość walizki. W międzyczasie widzimy ścigających (to jest wg Ciebie scena, w której on nie uczestniczy), dlatego właśnie żebyśmy zobaczyli w jaki sposób oni go znajdą. Nic poza tym. "Gdybyś śnił to nic poza tym nie istniało by w Twoim świecie snu." - to nie jest tak rozumiany sen, to jest celowy zabieg, któremu poddał się Arnold, który został zaimplementowany do jego mózgu, jako już gotowa forma, która w niewielkim stopniu mogła być modyfikowana jego wspomnieniami. Piszę o "śnie" - jako właśnie takiej przygodzie.

Doktor i Sharon Stone oczywiście były wytworami zaimplementowanej przygody. Zachowanie Sharone Stone niczemu nie zaprzecza. Zwróć uwagę, że Arnold na początku został w firmie "Rekall" podłączony do urządzenia i wystąpiła pewna awaria. Ta awaria była już elementem jego przygody, ponieważ zaczyna się ona (przygoda) zaraz po chwili kiedy uwalnia się z aparatury i ucieka (strzelanina przy ruchomych schodach). Wraca do domu i żona, którą widzi nie jest jego żoną z rzeczywistości, a jedynie wytworem przygody, którą przeżywa Schwarzeneger.

Jeżeli nadal nie rozumiesz to polecam obejrzeć film jeszcze raz ze świadomością właśnie tego, że: od początku filmu do momentu wizyty w Recall i podłączenia go do aparatury (o ile dobrze pamiętam to po pojawieniu się kobiety na monitorze, Arnold zamyka oczy, jakby zasypiał) mamy do czynienia ze światem rzeczywistym, natomiast w chwili w której występuje jakaś tam awaria, czy zabuzenia i Arnold wydostaje się z tego fotela zaczyna się zafundowana mu za pieniądze (w filmie kredyty) przygoda.

ocenił(a) film na 7
kozas15

I jeszcze jedna rzecz.

Ta Melina czy Melisa, nie ważne jak się nazywała:

1. Pojawia się wg Ciebie w śnie na początku. --> 2. Pojawia się na ekranie komputera w Rekall. --> 3. Pojawia się jako wygenerowany element przygody Arnolda.

Ona nie istniała w rzeczywistości !! Więc jak może stanowić argument przemawiający za tym, że przygody Arnolda były rzeczywiste... ?

ocenił(a) film na 7
kozas15

I jeszcze jeden argument za tym : jeżeli śpisz i przyśni Ci się zmarły członek Twojej rodziny - to obiektywnie patrząc nie może być to rzeczywistość, ponieważ ten ktoś już nie istnieje (nie żyje).
Jeżeli Melina/Melisa nie istniała - w filmie nie ma żadnego dowodu na to, że istniała ona przed rozpoczęciem przygody - a pojawiła się dwukrotnie jako nierzeczywisty element umysłu Arnolda (we śnie i na ekranie komputera, w momencie kiedy komputer był podłączony do jego mózgu) to przyjmując Twoją interpretację o rzeczywistej przygodzie Arnolda musielibyśmy tak czy siak stwierdzić, że on WYKREOWAŁ sobie tą postać. Pytanie tylko czy wykreował (ja się tego trzymam) ją jego umysł podczas implementacji jako element przygody (który z resztą był zapowiedziany przez tego gościa, z którym Arnold czynił początkowe dywagacje na temat podjęcia się przygody w Rekall, i który zaproponował mu opcję "tajnego agenta"), czy Arnold jest po prostu jakimś bogiem i wykreował sobie rzeczywistą kobitkę. Hehe.

ocenił(a) film na 8
aleksander19

W książce Piersa Anthony'ego na podstawie scenariusza Melina wyjaśniła że pracowała dla "Recall" jako modelka.
Sen Quaida jest z kolei wspomnieniem wspólnej wyprawy z przeszłosci gdy Hauser infiltrował środowisko rebeliantów aby dostac sie do Kuato.

ocenił(a) film na 7
kozas15

Podsumowując (bo nie mogę tego wszystkiego edytować to jednego postu):

Nie napiszę, że Twoje argumenty są bezsensowne, bo relatywnie każdy argument ma jakiś tam sens. Są argumenty trafne, ale są także mniej trafne. Argumenty, za tym, że przygoda Arnolda jest rzeczywista (a nie jest przygodą zafundowaną przez Rekall) wynikają z jakieś zupełnie niepotrzebnej nadinterpretacji - i Ty właśnie się na takich oparłeś. Mam nadzieję, że po zapoznaniu się z tym co napisałem wyżej umysł Ci się troszkę rozjaśnił...

...bo to:,

"1 Mówisz, że pierwszy argument jest bezsensowny, ale jednocześnie się do niego nie odnosisz ! Przecież dziewczyna NAJPIERW pojawiła się w śnie Arnolda na początku filmu A POTEM w maszynie. Jak więc Arnold mógł śnić o dziewczynie z komputera w jakiejś firmie ? NIE MÓGŁ. Najwyraźniej więc obraz został pobrany z jego głowy, ponieważ gdy obraz pojawił się na ekranie Arnold JUZ BYŁ podłączony!"

a konkretnie to:

"Jak więc Arnold mógł śnić o dziewczynie z komputera w jakiejś firmie ? "

jest w kontekście filmu niespójne i nielogiczne, do czego pośrednio już się wcześniej odnosiłem.

ocenił(a) film na 7
aleksander19

Aha, no cóż trochę się napracowałeś teraz :D Przeczytałem po łebkach, ale z chęcią poczytam dokładniej... Osobiście uważam, że jeżeli w takim razie zamysłem twórców było to, że był to sen, to skopali narrację... Gdyby wszystko było ukazane z perspektywy Arnolda( a można tak to nakręcić !) film byłby mniej sprzeczny... No cóż, nadal uważam, że całość była przygodą prawdziwą, nie przyjmuje do wiadomości, że Arnold śnił sen proroczy - po prostu nie podejrzewam, żeby w tym filmie chciano coś takiego stosować. Albo była to prawdziwa przygoda - tak jak ja myślę, albo błąd twórców, którzy chcieli namieszać, a nie byli do końca w tym doskonali

ocenił(a) film na 7
kozas15

Myślę, że temat wyczerpaliśmy, ja na pewno - w kwestii tego do czego się odnosiliśmy. Ale skoro jesteś tak zatwardziały "nie przyjmuje do wiadomości" to ja głową w mur tak czy siak bić nie będę. Mój znajomy przygotowywał się jakiś czas temu do matury. Tłumaczyłem mu w jaki sposób trzeba do tego podejść, on jednak był mądrzejszy. W dniu matury zapytałem jak mu poszło, powiedział że świetnie i będzie miał 90%. Gdy pojawiły się wyniki, okazało się że nie zdał... (ta anegdotka tylko w kontekście tego "nie przyjmuje do wiadomości").

Jeszcze sobie przypomniałem - w sumie, gdy ta jego przygoda się zaczęła (po wizycie w Rekall) można mieć wrażenie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jednak z każdym elementem fabuły, który poznajemy, co raz wyraźniej widać, że ta misja odbywa się w jego głowie. Amen.

ocenił(a) film na 7
aleksander19

Eh :/ Sam dużo piszesz, ale jak ja napisałem, to nie raczyłeś dokładniej przeczytać... Napisałem ,że nie przyjmuje do wiadomości, że Arnold miał "proroczy sen", bo do tego, czy była to jawa czy sen to mogę podyskutować, ale to, że Arnold na początku filmu "przewidział" to, co mu zaimplantują to dla mnie zbyt wiele. Ale z drugiej strony rozumiem Ciebie, bo inaczej nie można tego wyjaśnić, jeśli wzieło by się uwagę, że Arnold nie przeżył tej całej przygody... W międzyczasie zorientowałem się trochę szukając po necie i jak się okazało zamierzeniem twórców było by NIE BYŁO tak naprawdę odpowiedzi. Tym bardziej według mnie narracja powinna być przeprowadzona inaczej, tylko z perspektywy Arnolda jak np. w Memento

ocenił(a) film na 7
aleksander19

Z tego co pamiętam to Melina miała na imię, ale nie jest to ważne ;p

ocenił(a) film na 8
kozas15

O tym,że to nie był sen niedobitnie świadczy chyba jedna kwestia.
W tym całym Recall doktor powiedział , że wygenerują mu (Arnoldowi) wspomnienia z wakacji, które po przebudzeniu będzie uważał jak najbardziej za rzeczywiste. Idąc tym śladem, nasz bohater nie mógł zabić swojej prawdziwej żony (Sharon) gdyż po przebudzeniu jego jak najbardziej rzeczywiste wspomnienia zostałyby momentalnie zdemaskowane.

ocenił(a) film na 9
kshishu

Kurczę, wybitnie celna uwaga :)

Co nie zmienia faktu, że całą dyskusję na ten temat uważam za deko bezsensowną, bo twórcy celowo tak nakręcili film, by widz nie miał pewności, czy całość była jawą, czy snem :)

A to, co wymieniłeś, to wg mnie prędzej niedopatrzenie twórców (w wielu filmach sensacyjnych mamy wszak błędy logiczne/fabularne, nawet zdarzają się bardzo rażące), aniżeli dowód na geniusz scenarzysty. No ale szklanka może być do połowy pusta albo do połowy pełna, w zależności od podejścia ;)

ocenił(a) film na 9
kozas15

A ja twierdzę, że cała zagadka filmu jest jeszcze bardziej skomplikowana. Uważam, że podobnie jak w pierwowzorze literackim Philipa K. Dicka, mamy tu do czynienia nie z dwoma, ale tak naprawdę trzema różnymi osobowościami głównego bohatera. Quaid rzeczywiście kiedyś był tajnym agentem.....

ocenił(a) film na 9
kozas15

1. Quaid był w przeszłości prawdziwym agentem. Później z jakiegoś powodu zaaplikowano mu sztuczną osobowość. W opowiadaniu Dicka była niejasna wzmianka, że chodziło o zabicie jakiejś ważnej osobistości na Marsie. Scena otwierająca film, to właśnie niejasne wspomnienie z przeszłości Quida, tkwiące gdzieś w zakamarkach jego pamięci.
2. Quaid żyje z nową osobowością. Jednak ulotne fragmenty wspomnień nie dają mu spokoju. Udaje się do Recall, gdzie kupuje wycieczkę...
3. Od momentu gdy Quaid traci świadomość w fotelu w pokoju zabiegowym w Recall, reszta filmu to halucynacja i schizofreniczny efekt nałożenia się na siebie osobowości zakupionej w ramach wycieczki oraz prawdziwej osobowości Quaida sprzed pierwszej zmiany pamięci.

ocenił(a) film na 7
adamog1

W to jestem w stanie uwierzyć.

ocenił(a) film na 8
kozas15

Kontrargument - "błękitne niebo na Marsie".
koniec kontrargumentu.

ocenił(a) film na 7
shamar

A cos wiecej ?

ocenił(a) film na 8
kozas15

A po co? Już mnie jeden czop wyzywa, że to nie jest argument bo reżyser nie potwierdził / nie zapzreczył.

- W Rekal Quaid dostaje w pakiecie "agent" nowość - "błękitne niebo na Marsie". To mi wystarczy.

Takie niebo dostajemy na koncu filmu ( agent pokona zło, uratuje planetę i zdobędzie kobietę marzeń )
Czyli - jeśli cały Mars to była prawda to ktoś musiał mieć IDEALNIE TRAFNĄ wyobraźnię, że zasugerował Quaidowi, że "dostanie" błękitne niebo.

Czyli nie mogło być to zaprogramowane wcześniej.

ocenił(a) film na 7
shamar

Coś w tym jest, nawet tego nie zauważyłem :D Ale to jak z kobietą, która na początku Arnoldowi się przyśniła - Arnold musiał mieć IDEALNIE TRAFNĄ wyobraźnię, żeby wymyślić sobie taką kobietę jaką mu zaserwują w Recall. A normalna sprawa, że reżyser w takich sprawach będzie siedział cicho, po co ma powiedzieć "jest tak i tak", lepiej dla samej popularności jak się snują domysły

ocenił(a) film na 8
kozas15

A tam nie było tak (dawno nie oglądałem), że on sobie ustawiał twarz tej kobiety? Jak w policyjnych profilach?
Wybierał oczy, nos, włosy, usta? Bo chyba tak było a jesli tak to po prostu stworzył sobie babkę jaka mu się śniła.

ocenił(a) film na 7
shamar

Nie, z tego co pamiętam wybrał tylko kilkach cech, że atletyczna brunetka czy coś takiego. Więc jak dla mnie są to argumenty równoważne. I tutaj dochodzimy do opcji numer 3 - może reżyser specjalnie zrobił tak, żeby nie wiadomo było w końcu jak jest naprawdę( i sam nie chce powiedzieć, bo sam nie ma pojęcia ;p). Albo nawet o tym nie pomyślano i np. w scenariuszu jest błąd - co jest opcją numer 4. W wielkich produkcjach też się zdarzają błędy, niech no będą to np. Surogaci - wiele milionów na efekty i aktorów, a scenariusz pisała chyba grupa szympansów( gdyby to był jeden szympans to przynajmniej byłoby spójnie). Bo łącząc twoje argumenty i moje wychodzi na to, że opcja jeden i dwa - wszystko po Recall jest prawdziwe lub wszystko jest snem są błędne( jeżeli w samej budowie scenariusza nie ma błędu) Napisałem to wszystko trochę chaotycznie, ale mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi

kozas15

Zdecydowanie zgadzam się z twoją opcją nr. 3. :)
I wydaje mi się, że całkiem sporo wysiłku poszło na to, aby można znaleźć równie wiele argumentów za i przeciw.
Przy czym pozostaje on rasowym kinem akcji :D

ocenił(a) film na 6
kozas15

Ja trzymam się fragmentu, w którym w Recallu mówią, że podróż będzie dopasowana indywidualnie według wspomnień klienta. Czyli brunetka to jego dawna żona, której obraz przechował pod kodem robotnika. Daje też do myślenia, że Arnie w pierwszej chwili nie jest pewien, jakiej dziewczyny chce. Czyli obraz obecnej żony (Stone) jakoś kłóci się z obrazem dawnej...

ocenił(a) film na 9
TangoAndWaltz

mi sie podobał wczesniejszy argument że doktor obiecał mu ze jego sny bedą jak rzeczywiste. Czyli faktycznie ..jak by zabił sharon to gdyby sie pozniej obudził to byłaby sprzeczność bo sharon przeciez wciaz zyje...wdł mnie jest to duzo mocniejszy argument niz to "błekitne niebo"
Błękitne niebo nie tworzy przynajmniej sprzeczności..owszem..mogło a nawet musiało takie własnie być gdyby faktycznie tą planetę uratował.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
kozas15

Ja jestem przekonany, że to wszystko fałszywe wspomnienia i od momentu, gdy zasnął na fotelu Recall, do końca filmu nic nie jest rzeczywiste. Quaid dostał pakiet "Błękitne niebo na Marsie", który zawierał w sobie: Quaida jako tajnego agenta, ludzie chcący go zabić, piekną kobietę, starożytne budowle obcych, uratowanie planety. WSZYSTKO się zgadza. To byłby niesamowity przypadek, gdyby jego prawdziwy wyjazd na Marsa idealnie zgrał się z tym, o czym mówił pracownik Recall. Argumenty dotyczące tego, że to była prawda oczywiście są (inaczej ten film nie byłby tak ciekawy), ale można je łatwo odbić:

1. Pokazywanie scen, w których nie ma Quaida- czasem jest tak, że jak śnimy, to w snach nie ma naszej osoby, a my oglądamy wszystko z punktu widzenia "trzeciej osoby". Czasem nawet jest tak, że występujemy w tym śnie, ale np. wychodzimy gdzieś, a mimo to sen nadal toczy się w pomieszczeniu, w którym nas nie ma. Z Quaidem jest tak samo. Wszystkie sceny, w których on nie występuje, rozgrywają się w jego podświadomości.

2. Doktor i żona Quaida- są oni elementami pakietu. Nie wystąpił żaden błąd, żaden problem, wszystko rozgrywa się tak, jak miało się rozgrywać. To są ludzie Coohagena, a nie ludzie z rzeczywistego świata, którzy przyszli do niego, bo poawiła się awaria.

Odpowiedzcie sobie na pytanie: co jest bardziej prawdopodobne? To, że jest to sen Quaida, czy może to, że wystąpił nieprawdopodobny zbieg okoliczności, w którym pakiet Recall idealnie zgrał się z tym, co wydarzyło się później?

ocenił(a) film na 7
Krzys11991

Co do snów muszę przyznać, że nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego "że występujemy w tym śnie, ale np. wychodzimy gdzieś, a mimo to sen nadal toczy się w pomieszczeniu, w którym nas nie ma". Skoro jednak innym tak się zdarza to ok, twój argument ma sens

ocenił(a) film na 10
kozas15

Właśnie przeczytałem na stronie AXN że cała marsjańska przygoda głównego bohatera była tylko wgraną do jego mózgu symulacją.
Można poznać oglądając film do samego końca.

ocenił(a) film na 9
LeoRex

A nie przyszło Ci do głowy sprawdzić, kto jest autorem tej informacji?? Zapewne jakiś dziennikarzyna, równie mądry co goście wrzucający spoilery do opisów filmu na portalach typu Filmweb. Albo Ci goście od opisów na opakowaniach płyt DVD, w których można czasem wyłapać ewidentne sprzeczności między faktyczną fabułą filmu a jej opisem :>

"Można poznać oglądając film do samego końca." Srsly? :> Obejrzałam film do samego końca i uważam, że wydarzenia działy się naprawdę. Najlepszy argument za tą wersją podał kshiushu:

"O tym,że to nie był sen niedobitnie świadczy chyba jedna kwestia.
W tym całym Recall doktor powiedział , że wygenerują mu (Arnoldowi) wspomnienia z wakacji, które po przebudzeniu będzie uważał jak najbardziej za rzeczywiste. Idąc tym śladem, nasz bohater nie mógł zabić swojej prawdziwej żony (Sharon) gdyż po przebudzeniu jego jak najbardziej rzeczywiste wspomnienia zostałyby momentalnie zdemaskowane."

Do-kła-dnie. Co teraz, Sherloku? ;)

ocenił(a) film na 10
Pantegram

To było na stronie "AXN". Coś o dwuznacznych zakończeniach filmów, czy jakoś tak. Było między innymi o "Pamięci Absolutnej".
Według nich o tym że Marsjańska przygoda jest symulacją, świadczą to że na końcu kiedy główny bohater całuje Melinę, ekran staje się jasny, co oznacza wybudzenie ze snu, oraz to że gdy lecą napisy końcowe słychać muzykę z reklam firmy "Recall".
Dosyć to naciągane, ale diabli ich tam wiedzą.
Swoją drogą facet przeżył by niezły szok, pamiętając że skasował swoją małżonkę, a ona tymczasem by na niego w domu z wałkiem czekała. Ja w każdym razie dostał bym zawału.

ocenił(a) film na 7
LeoRex

A symulacja miała być doskonała i miał myśleć, że to jego prawdziwe wspomnienia, poza tym są sceny "poza" Arnoldem, chociaż ktoś już wcześniej tutaj pisał, że zdarzały mu się sny gdzie siebie nie widzi(ja nigdy czegoś takiego nie doznałem).
Ja sam teraz osobiście twierdzę, że żadna z "skrajnych" interpretacji nie jest prawdziwa. Ani to, że to była symulacja, ani to, że to było naprawdę. Reżyser dał troszkę faktów świadczących o każdej z interpretacji, co było genialnym posunięciem. Dzięki temu po tylu latach ludzie nadal dyskutują o tym! Kiedyś zawsze myślałem, że to była naprawdę, zresztą takie myślenie zaprezentowałem w pierwszym poście. Po różnych argumentach od różnych ludzi widzę, że każdy zarówno ma jak i nie ma racji.
Ogólnie mówiąc to bardzo fajny dodatek do porządnego filmy sci-fi akcji.

ocenił(a) film na 9
LeoRex

"Swoją drogą facet przeżył by niezły szok, pamiętając że skasował swoją małżonkę, a ona tymczasem by na niego w domu z wałkiem czekała. Ja w każdym razie dostał bym zawału." Hahah, faktycznie :D

No widzisz, tylko to info byłoby wiarygodne, gdyby pochodziło od samego reżysera :) tzw. weryfikacja informacji się kłania - chociaż sama się przyznam, że często zaniedbuję weryfikację moich źródeł, więc nie jesteś jakiś odosobniony, no i przede wszystkim napisałeś, skąd wziąłeś tego newsa (plusik dla Ciebie) ;)

"Ja sam teraz osobiście twierdzę, że żadna z "skrajnych" interpretacji nie jest prawdziwa. Ani to, że to była symulacja, ani to, że to było naprawdę. Reżyser dał troszkę faktów świadczących o każdej z interpretacji, co było genialnym posunięciem. Dzięki temu po tylu latach ludzie nadal dyskutują o tym! Kiedyś zawsze myślałem, że to była naprawdę, zresztą takie myślenie zaprezentowałem w pierwszym poście. Po różnych argumentach od różnych ludzi widzę, że każdy zarówno ma jak i nie ma racji. "
Dokładnie tak samo myślę :) Chociaż przyznam, że ja się jeszcze nie spotkałam z argumentem bardziej trafnym niż ten wyżej zacytowany. Jest on tak trafny, że zastanawiam się, czy nie był on "wpadką" reżysera/scenarzysty, bo sądzę, że z założenia film miał być pozbawiony jednoznacznej interpretacji scenariusza ;)

ocenił(a) film na 7
Pantegram

Stawiam, że to jednak wpadka. Ani ja, ani nikt kogo znam nie zwrócił na ten fakt uwagi. Bo to naprawdę wymaga analizy i spostrzegawczości

kozas15

Nie zauwazylam w dyskusji dosc waznego argumentu swiadczacego o tym, ze przygoda byla snem.
Gdy glowny bohater jest przymontowywany do urzadzenia i dr Lull mowi 'Would you like us to integrate some alien stuff?', z sufitu zjezdza ekran z obrazkiem dwuglowych kosmitow. Potem mamy pokaz slajdow, obrazki bardzo przypominaja lokacje z pozniejszego snu bohatera (ok, wszyscy wiedza w koncu, jak wyglada zycie na Marsie, pracownicy Rekall rowniez), z kolei na koncu pewien charakterystyczny krajobraz wyswietlany jest znacznie dluzej, dzieki czemu mozna sie mu bardziej przyjrzec, jest on zapewne wazniejszy niz pozostale obrazki. A sa to owe marsjanskie ruiny z tajemniczym mechanizmem!
Zaraz, przeciez w przygodzie Douga te ruiny sa ukryte, nie wie o nich nikt poza Cohaagenem...

ocenił(a) film na 7
Chrana

Brawo za spostrzegawczość! Niesamowicie mi się podoba, iż ten wątek nie zmienił się w typową dla "internetów" kłótnię, a raczej w wymianę spostrzeżeń.

ocenił(a) film na 9
Chrana

No to mamy sen vs rzeczywistosc 1:1 :D

ocenił(a) film na 8
kozas15

Podczas wizyty w "Recall" w Quaidzie budzi się osobowość Hausera. Widzimy tą scenę, jednak Quaid jej później nie pamięta. Wymazano Mu ją. Scena musi więc być prawdziwa. Więc - jeśli ta scena jest prawdziwa, to Hauser jest prawdziwy.
Proste.
A jako dodatek - jaki robol budowlany ma za żonę młodą Sharon Stone ?????
http://www.youtube.com/watch?v=iZIrckqfDuM

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

Taki, który jest zbudowany jak Arnold? ;p

ocenił(a) film na 8
kozas15

Hmmm, więc robotnik budowlany Douglas Quaid ma ot tak muskuły Arnolda Schwarzeneggera, Jego żona jest blond boginią i mają całkiem niezłe mieszkanie.
Ten perfekcyjny obrazek w ogóle nie jest podejrzany :p

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

No ba, typowe życie pana Zdzicha z budowy.

ocenił(a) film na 8
kozas15

Czyli jeszcze tak
- jeśli chodzi o ruiny Obcych . Pani doktor mówi parę rzeczy, że dużo się teraz o nich mówi. Czyli - różne artefakty Obcych pewnie były juz znajdowane. Tajemnicą był tylko reaktor do wytwarzania atmosfery w Kopalni Piramidy (i pewnie przypominał inne budowle obcych - stąd rysunek..)
- prosty robotnik budowlany Douglas Quaid ma świetną formę Arnolda (widzimy), piękność za żonę (wciąż napaloną na niego po 8u latach małżeństwa), niedawno przeprowadził się do miasta, ma sympatyczne mieszkanie, stać go na usługi Recall, ba - stać go na wycieczkę na Saturna we dwoje, ot tak (propozycja Lori).
O rany. Ci budowlańcy to mają życie...
Pan Quaid jakoś niezbyt pasuje do wizerunku szarego obywatela, ale może mi się wydaje...
- program Recallu. Jakoś ciężko mi uwierzyc że program wykorzystuje osoby znane Dougowi, zwłaszcza jako czarne charaktery. A przecież już pierwsze wspomnienia to kumpel z pracy, Harry. Zaraz potem Lori. Harry nie żyje. Lori jest "fałszywą suką". Oczywiście , mózg Quaida mógł to zrobić, ale...doktor powiedział że to na podstawie wgranych wspomnień. Żadna akcja się jeszcze nie zaczęła gdy wkroczył Harry. Wszystko sie więc zaczęło od rozpadania się świata Quaida. W firmie która najwyraźniej rutynowo obsługuje swoich klientów, takie zawalenie się wszystkiego od samego poczatku jest skrajnie nieprawdopodobne.
Być może ma to być jednak opcja że wiadomo że to był sen? Sama "skala" akcji (wyzwolenie Marsa, obalenie Cohageena) by na to wskazywała. Jednak próbująca Cię zabić żona, to chyba trochę za ostro...
-Doktorek w hotelu na Marsie. Gada same bzdury. Jesli można było umieścić dwie osoby w umyśle Qaida, można było i więcej - jeśli Qaid zabił doktorka, można było wprowadzić kogoś nowego.
A właściwie po co kogoś wprowadzać? Nie lepiej wgrać tańczącego fioletowego słonia? Od razu wtedy widać że to jest sen...

ocenił(a) film na 9
kozas15

Co za różnica ta na prawdę. Film jest tak skonstruowany, aby widź sam sobie dopowiedział czy to prawda czy tylko zaimplementowany sen.
Jedno jest pewne. Kiedyś film musiał reprezentować sobą coś więcej niż tylko akcję i efekty. Hmm... może nie musiał ale kunszt scenarzystów stał na zdecydowanie wyższym poziomie. Odnoszę czasem wrażenie, że dzisiaj scenariusze są pisane taśmowo - do klepnięcia u producenta.

ocenił(a) film na 7
Bofrost_1981

Różnicę może nie sprawiać, ale jak napisałeś - film jest na tyle ciekawie skonstruowany, że po prostu fajnie się o nim rozmawia. Nawet jeżeli w dyskusji do niczego ostatecznie się nie dojdzie, to satysfakcję sprawia rozmowa o różnych szczegółach zawartych w filmie oraz poszczególnych opiniach ludzi na to co pokazywał film.

ocenił(a) film na 9
kozas15

Ok, więc uważam, że to był jednak sen. :D

ocenił(a) film na 9
Bofrost_1981

Czy taśmowo? Myślę, że producenci po prostu boją się ryzyka. Wolą wyłożyć pieniądze na produkcję, która na pewno się sprzeda, bo jest sequelem / prequelem / bazuje na totalnie ogranych, ale nadal dobrze sprzedających się motywach, zamiast zaryzykować i zainwestować w coś oryginalnego, co jednak może sprzedać się kiepsko (a raczej nie wiadomo, jak się przyjmie na rynku, skoro to coś zupełnie nowego, świeżego). Scenariusza do Titanica nie chcieli przyjąć, dopóki nie dołożono doń wątku miłosnego, powieść Tolkiena zdecydował się zekranizować dopiero pasjonat Jackson, pomysł na Matrixa jest zerżnięty (no dobrze, mocno inspirowany :D) z japońskiego anime - przykłady świetnych historii o niewykorzystanym potencjale można by mnożyć ;)

ocenił(a) film na 9
Pantegram

Po części na pewno tak ale sam przyznasz, że mocna fabuła (nawet w ogranym temacie) nie jest domeną współczesnego kina.
Hollywood to przemysł dla tłumów i ma przyciągnąć tłumy. Ograny temat to też żadna gwarancja. Wystarczy zatrudnić znaną twarz i sprzeda się każdy bubel. Przeciętna Niepamięć czy wręcz słabe Elizjum to tylko przykłady. Ostatnio nawet Godzilla bez Godzilli :D (no dobra, trochę jednak jej było) to film co najwyżej przeciętny.

ocenił(a) film na 9
Bofrost_1981

"mocna fabuła (nawet w ogranym temacie) nie jest domeną współczesnego kina"
To niestety niezaprzeczalny fakt :( Nie jestem jakąś znawczynią kinematografii ogółem, jak niektórzy koneserzy tutaj na Filmwebie, ale nie jest trudno zauważyć, że filmów produkuje się teraz bardzo dużo (w kinach co tydzień coś nowego), w tym dużo byle jak (pod względem pomysłu na fabułę właśnie). Co mnie dziwi, to tak mała kreatywność twórców. Oglądam sporo anime i przewija się tam naprawdę kupa motywów i fabularnych pomysłów, które także w Hollywodzie sprzedałyby się świetnie. Porównując kreatywność Japończyków i Amerykanów... to nawet nie ma porównania :D W anime mam do wyboru, do koloru, różne tematy, często np. egzystencjalne, polityczne, dobre sci-fi, a w amerykańskich produkcjach mam wrażenie, że oprócz perfekcyjnego wykonania (efekty specjalne, muzyka, aktorstwo itp.) fabuły są do bólu przewidywalne i schematyczne. Tak jakby przesłanie to samo, ten sam spektakl, ale dekoracje inne... wszystko na jedno kopyto. W anime na odwrót - na pozór wszystkie wyglądają tak samo (podobne do siebie postacie z wielkimi oczami itp.), ale za to fabuła zawsze mnie czymś zaskoczy albo chociaż zainteresuje ;) I ja wolę skromne wykonanie, ale wciągającą fabułę i dobre dialogi, aniżeli super hiper duper mega dające po oczach efekty i piękne mordki znanych aktorów, ale za to całość pozbawiona głębszej treści, miałka i wtórna...

"Hollywood to przemysł dla tłumów i ma przyciągnąć tłumy."
Czyli zgodnie z moją tezą: kasa, kasa, kasa ;) Filmów "nie dla mas" produkuje się mało, bo jeśli masy nie będą chciały ich oglądać, to te filmy nie zarobią same na siebie. Koszt produkcji dobrego filmu to jednak ogromna kasa, z której stratą ciężko się pogodzić. Podejrzewam, że jakbym sama była producentem filmowym, to też przede wszystkim liczyłabym na zysk, albo chociaż zwrot kosztów, no chyba, że zostałabym miliarderką i w ramach charytatywnego gestu zdecydowała się na wsparcie młodych twórców lub dofinansowanie ekranizacji mojej ulubionej książki ;)

"Ograny temat to też żadna gwarancja. Wystarczy zatrudnić znaną twarz i sprzeda się każdy bubel."
Cóż, dla mnie zatrudnienie znanej twarzy to właściwie == ograny temat :D W sumie to nawet nie tyle o temat mi chodzi, co o każdy zabieg, mający na celu przyciągnięcie widzów do kin "tanim" kosztem za pomocą znanych sztuczek.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones