Azja Tuhajbejowicz jest jedną z najbardziej interesujących postaci w Trylogii. Szkoda, że Sienkiewicz zrobił z niego strasznego potwora. Mógł dać mu jakieś pozytywne cechy np. Azja ok zdradza Polskę i przechodzi na stronę Turków (nie miał naprawdę powodów, żeby kochać swoją przybraną ojczyznę), ok próbuje porwać żonę Wołodyjowskiemu, ok pali Raszków. Ale pamięta o tym, że stary Nowowiejski bądź co bądź go wychował. Pamięta, że Adam Nowowiejski był zawsze dla niego bardzo życzliwy w dzieciństwie (widać to zarówno w książce jak i w filmie). I dlatego nie zabija starego Nowowiejskiego, nie oddaje Ewki Tatarom ( a w książce także nie porywa narzeczonej Adama). Gdyby tak było stałby się postacią bardzo niejednoznaczną z moralnego punktu widzenia. W ujęciu sienkiewiczowskim jest taką straszliwą kanalią, że naprawdę jego los nie wzbudza żadnego współczucia.
Wolałbym takie podobieństwo niż to jaki jest w koncepcji Sienkiewicza. Dobra, mogę się jeszcze zgodzić na to, że zabił starego Nowowiejskiego (na upartego można to jeszcze zrozumieć). Ale powinien przynajmniej w ujęciu Sienkiewicza pamiętać jaki był w stosunku do niego Adam i dlatego nie powinien oddawać jego siostry jako niewolnicy Adurowiczowi, ani nie porywać narzeczonej. Jak się czyta jak mówił o Azji młody Nowowiejski przed spaleniem przez niego Raszkowa, to ogarnia człowieka po prostu wstręt w stosunku do postaci Tuhajbejowicza. Tylko kreatury wyzute z wszelkich uczuć ludzkich robią coś takiego. Sienkiewicz za bardzo przegiął konstruując postać Azji. Nie wiem z czego się to wzięło. Sam Sienkiewicz miał tatarskie korzenie. Jakiś jego przodek w XVIII wieku przeszedł na katolicyzm.
Moim zdaniem ten wątek z Ewą ( i Zosią w książce) był nieco na siłę wciśnięty, żeby właśnie była to bardziej zła postać w naszym odbiorze. Bo znęcania nad kobietami nie można usprawiedliwić za bardzo. A wszystkie pozostałe rzeczy byłyby w moim odczuciu za słabe, żeby zrobić z niego czarny charakter. Wyszedłby wtedy dwuznaczny bardzo, a nie o to chodziło. A i tak lubię tę postać.
było kilka postaci mających potencjał, ale autor postanowił rozbudować je tak, że potencjał został zmarnowany. Kocham twórczość Sienkiewicza, ale jedynym minusem jest dla mnie zbyt mało odcieni szarości (chociaż jakieś tam się nieśmiało pojawiają, trudno dobre i to, taki już urok jego twórczości).
W książce jest jasne powiedziane, że Azja czuł złość, gdy musiał padać na twarz przed chanem, mimo że był synem Tuhaj-beja i wodzem Lipków, podczas gdy w Polsce mógł będąc tylko oficerem rozmawiać jak równy z równym z samym hetmanem. Widać, że to go bolało i raniło jego dumę. Może nieco żałował swojej zdrady.