Film jest dobry, trudno to podważyć, mimo całej jego otoczki i czasu, jaki może trochę go nadwerężył, ale jest w nim coś, co bezwzględnie nakazuje go obejrzeć. Mam na myśli scenę na morzu, gdzie następuje spotkanie okrętów i całe oczekiwanie czy padną strzały. Po prostu wybitna scena, z całym swoim napięciem, skupieniem i przeciągnięciem kulminacji! I choćby dla tej sceny polecam obejrzeć ten film. Pozdrawiam.
Popieram Twoją opinię na temat tego filmu. Ostatnia scena istotnie potrafi wywrzeć nie małe wrażenie na widzu który do samego końca nie może być pewien losu załogi Potiomkina....
Zgadzam się, że nie tylko słynna sekwencja na odeskich schodach, lecz również że wspomniana przez ciebie scena, dzięki mistrzowskiej realizacji rzeczywiście silnie działa na emocje. Również pielgrzymki mieszkańców Odessy do portu i ich "regaty" do pancernika z darami dla marynarzy robią duże wrażenie. Co prawda prawdziwa historia buntu marynarzy na Potiomkinie toczyła się inaczej, jednak ucisk i pogarda sprawujących władzę wobec poddanych oraz przeciwstawienie się im po przekroczeniu jakiegoś krytycznego punktu to opowieść uniwersalna, niemal archetypowa. Tak przynajmniej próbuję postrzegać ten film, oddalając na chwilę od siebie gorycz i gniew na ten ludobójczy eksperyment nazywany systemem społecznej sprawiedliwości.
Niestety nie działa "edytuj", żebym powyższą wypowiedź mógł poprawić i sformułować zgodnie z zasadami języka polskiego...