Zgadzam się jakoś nie lubię filmów z Robinem z wyjątkiem tej bawi za każdym razem.
Ten film ma już tyle lat, a bawi dokładnie tak samo jak przy swojej premierze. Można powiedzieć, że Williams stworzył coś naprawdę trwałego, coś co moim zdaniem powinno być wzorem dla dzisiejszy pseudotwórców i ich rzekomych komedii. Jego operowanie pomiędzy subtelnym przerysowaniem, nutką hiperbolizacji oraz nienachalną absurdalnością sytuacji sprawiło, że film nie musiał uciekać się do głupich sztuczek. Opierał się na starej zasadzie komizmu sytuacyjnego i komizmu postaci, co dowodzi temu że ta sztuka była, jest i będzie w pewnym sensie nieśmiertelna. Po dzień dzisiejszy kiedy wraca się po stare tytuły ludzie cieszą się jak za pierwszym razem i to jeszcze z uczuciem lekkiego sentymentu. Stare filmy komediowe mają naprawdę to "coś", a Robin dołożył moim zdaniem wiele by ten gatunek ukształtować. Rolą Pani Doubtfire wrył się dosłownie złotymi zgłoskami. Stara dobra era komedii.
Są czasami takie filmy, które się zapamiętuje dzięki temu co w nich jest i temu co im towarzyszyło.
Prawie 20 lat temu byłem w kinie na randce z jakąś laską i nam się bardzo podobał . . .
Widziałem go dzisiaj n-ty raz i dalej jest mega śmieszny!
Fantastyczna :) Ale chyba na równie z Birdcage (Klatka dla ptaków) Polecam gorąco jeśli nie oglądaliście !!!
Faktycznie zgadzam się z oceną - może trochę z sentymentu, ale jest sporo zabawnych scen i fajnie pokazana determinacja ojca do bycie z dziećmi
Jeśli chodzi o film z R.Williamsem zgadzam się najlepsza komedia bo reszta jego filmów mi jakoś nie podchodzi .Ładna Sally Field.