Skąd czerpiecie pewność o prawdziwości wszystkich słów w Biblii?
Skąd czerpiecie pewność, że są to słowa pisane pod boskim natchnieniem?
No i wreszcie skąd przekonanie, że bóg Jahwe faktycznie istnieje?
>> Rozumiesz?
Jasne :)
Dzięki za postawienie się w roli wierzącego i napisanie jego słowami.
Jeśli teizm to wiara w istnienie boga, a ateizm to brak wiary w jego istnienie, to posiadanie dowodów równa się brak wiary, a więc de facto ateizm.
To tak z logiki.
Z życia jednak, żaden upewniony w dowody wierzący nie przyjmie do wiadomości, że jest ateistą.
>>>Jeśli teizm to wiara w istnienie boga, a ateizm to brak wiary w jego istnienie, to posiadanie dowodów równa się brak wiary, a więc de facto ateizm.
Dokładnie tak. Ja myślę,że to ateiści.... do niektórych dociera to dopiero po rzetelnym i konsekwentnym skonfrontowaniu tych "dowodów" na Boga z rzeczywistością .. a pozostali dalej żyją swoimi urojeniami, że wierzą , bo tak naprawdę oni tylko chcą wierzyć... wystarczy, że zbuduje sobie podstawy etyczne na gruntach tej wiedzy o RZEKOMEJ PRAWDZIE i bożek gotowy jak malowany! Zauważ, że człowiek to z natury bardzo bałwochwalcza istota.
>>>Z życia jednak, żaden upewniony w dowody wierzący nie przyjmie do wiadomości, że jest ateistą.
Masz rację. Również ciężko przekonać człowieka mającego omamy, że ma omamy.
Już słusznie D. Hume zauważył, że najkonsekwentniejsi ateiści to niektórzy teologowie, mistycy i sceptycy... oni w ogóle nie wyobrażają sobie Absolutu. Paradoksalnie robią to co chce Bóg z Biblii "nie będziesz czynił żadnego obrazu Boga" i nie tworzą jego obrazów nawet w swoich głowach :)
Ale... tak naprawdę ateiści nie istnieją :
http : //www. science20. com/writer_on_the_edge/blog/scientists_discover_that_atheists_might_not_exist_an d_thats_not_a_joke-139982
jeśli chodzi o Biblię to nie jest to kwestia stuprocentowej pewności, tylko wiary (lecz nie tylko) :)
z Bogiem jest tak samo, przede wszystkim wierzymy w Niego, ale nie jest to wiara bezpodstawna. wiele zdarzeń, czy cudów da się wytłumaczyć w sposób naukowy, ale zawsze pozostaje, jakie "ale", np. dlaczego zdarzyło się to akurat w tym momencie, a nie 5 minut pózniej czy wcześniej :)
Tylko wszechwiedzący potrafi wymyślić taki absurd, a jednocześnie sprawić, jako wszechmocny, by większość w to uwierzyła. Stąd wiemy. Jeno nie odróżniamy od Pajtonów.
Pierwsze słyszę. W ogóle z dupy Twój komentarz. Kolega pyta skąd wiemy, ja odpowiadam, że nie wiemy tylko wierzymy. Każdy może w co chce a Ty nie masz prawa mówić komuś jak ma żyć, bo akurat wierzysz w co innego.
Bez ogólnie pojętej wiary nie da się żyć. Pierwszy przykład z brzegu musisz uwierzyć, że w sklepie nie zrobili nic śmiesznego z chlebem, który kupujesz, że pani podająca umyła ręce, itd.-przeciez kontrola jakości wyrobów w Polsce to śmiech. Albo jeśli pomyśleć o naukowcach (fizykach), ich teoriach, wynikach eksperymentów- nikt nie zagwarantuje autentyczności wyników, prawidłowego przeprowadzenia doświadczeń- zresztą wątpię że na świecie jest wiele osób ogarniających fizykę na tyle by potwierdzić poprawność wzorów, na których się opierano (dla mnie większość to po prostu jakieś krzaczki). Można tu przytoczyć choćby paradoks francuski, który okazał się być ściemą.
W Ewangeliach czy innych księgach też są wersy mówiące mniej więcej: "sprawę tę poświadczyli xxx, a świadectwo ich jest prawdziwe".
Moim zdaniem każdy w coś wierzy, tylko pozostaje kwestia wyboru w co.
Ja inaczej definiuje wiarę i odróżniam ją od wiedzy czy przekonania opartego na jakichkolwiek przesłankach - w przypadku twojego przykładu mamy podstawy sądzić, że skoro istnieje sklep w którym sprzedaje się chleb jest szansa, że dostane dobrej jakości pieczywo. Co do wzorów wszystko można samemu zweryfikować, twoja niechęć czy lenistwo w tej kwestii nie sprawia, że nauka staje się wiarą. Każdy posiada zbiór wierzeń, niektóre mają podstawy, inne czyli wiara nie mają.
Dlaczego musi uwierzyć że w sklepie nie zrobili nic śmiesznego z chlebem i że pani podająca umyła ręce? Jakiż ty masz zdegenerowany wiarą umysł
Chyba nie zrozumiałeś. Może to ty masz zdegenerowany umysł i wszystko odbierasz poprzez pryzmat uprzedzeń
Założenia wyjściowe w każdym światopoglądzie przyjmujesz na wiarę (IRRACJONALIZM) bez jakiegokolwiek logicznie poprawnego dowodu...dopiero później w zależności od przyjętego aksjomatu możesz tworzyć swój światopogląd "racjonalnie" tj. opierasz go na logice.
Właśnie przyznałeś się do urojeń i naiwności. No cóż...
To na czym opierasz swój światopoglad i jakie masz na niego dowody w sensie logicznym?