PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=143}
7,6 49 048
ocen
7,6 10 1 49048
6,5 6
ocen krytyków
Patch Adams
powrót do forum filmu Patch Adams

gniot

ocenił(a) film na 4

Typowy amerykański gniot dla mało wymagającego widza. Wszystko w tym filmie jest nieprawdziwe, a z głównego bohatera zrobiono pajaca. A szkoda, bo temat jest ważny i interesujący, ale przekaz to zupełna klapa.

użytkownik usunięty
sabaidee

Jak na kompletny gniot, to ocena 4/10 nie jest jeszcze taka słaba.

ocenił(a) film na 4

Tego, że "kompletny" to nie napisałem. :) Dwa punkty za to, że wytrzymałem do końca, jeden dla Moniki Potter i jeden za rozpaczliwe próby przekazania jakichś wartości. Oglądałem dużo gorsze filmy, więc nie chciałem go krzywdzić.

ocenił(a) film na 9
sabaidee

"Zupełna klapa" a "kompletny gniot" to dla mnie tożsame pojęcia i ukazują taką samą, bądź bardzo podobną opinię o filmie, ale dobra;)

ocenił(a) film na 3
uwieziona

On napisał, że "przekaz to zupełna klapa", natomiast film to "typowy amerykański gniot".

ocenił(a) film na 9
Eleonora

I? Zmienia to coś? Cały czas są to określenia tej samej opinii.

ocenił(a) film na 3
uwieziona

Jedno określenie dotyczyło przekazu, drugie dotyczyło filmu jako całości. Tak więc różnica jest istotna, bo jedno z drugim nie jest tożsame. Po prostu czytaj dokładniej, to nie będzie nieporozumień.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Nudzisz się aż tak bardzo? Nie powiedziałam, że nie ma różnicy tylko że nic to nie zmienia. Czytaj dokładniej, a nie będzie nieporozumień.

ocenił(a) film na 3
uwieziona

Wpisałam się w tym temacie niżej i po prostu czytałam temat, więc i to skomentowałam ponieważ podobnie jak autor wątku uważam, że z całego filmu najgorzej wypada przesłanie.
Pytałaś czy to, że nie zrozumiałaś wpisu, który skomentowałaś coś zmienia, więc wyjaśniłam Ci czego nie zrozumiałaś. I owszem, Twoje złe zrozumienie jak najbardziej coś zmienia, bo zmienia sens wypowiedzi autora tematu.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Ok, tylko że ja nie pytałam czy to, że źle zrozumiałam tą wypowiedź coś zmienia tylko czy to, co Ty napisałaś coś zmienia, a więc i ta różnica. Dla mnie się czepiasz o coś w tym momencie mało istotnego i tyle. Ja nie przywiązywałam aż takiej wagi do tego, bo czy autor uważa, że przekaz to kompletna klapa czy film to faktem jest, że nie zmienia to Jego ogólnego złego zdania, na temat tego filmu. Faktem jest też, że "zupełna klapa" a "kompletny gniot" to są bardzo podobne określenia i ukazują taką samą, bądź bardzo podobną opinię o filmie. W tym przypadku owe określenia dotyczą ważnej części składowej filmu jak i jego ogólnej wartości, więc film dalej jest w oczach autora postu marny. To nie jest forum poświęcone różnicom indywidualnym, gdzie taka pomyłka miałaby znaczenie tylko forum o filmie. Masz ogólnie rację z tą różnicą i sensem wypowiedzi, tylko ma ona tutaj małe znaczenie. Wracając do gwoździa wieczoru, to osobiście nie mogę zrozumieć, dlaczego tak nisko oceniacie ten film, bo wg mnie jest bardzo wartościowy i jego przesłanie też ma dużą wartość a to, że jest ona powtarzalna co mam wrażenie mu zarzucacie, to moim zdaniem nie deprecjonuje go, bo nie jest to coś w stylu kiczu robionego na siłę, żeby tylko wycisnąć łzy. Film ma prawdziwe przesłanie, jest oparty na faktach i wystarczy tylko nabrać więcej dystansu i nie traktować tematu aż tak etykietując. To psuje zarówno odczucia względem wielu rzeczy jak i jest niesprawiedliwe i bardzo subiektywne. Takie przynajmniej jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 3
uwieziona

Wiesz co, ja nie zarzucam temu filmowi jakieś wtórności, bo chyba to masz na myśli pisząc o powtarzalności. Dla mnie ta tematyka stosunku lekarza do pacjenta jest właśnie bardzo interesująca i zasiadając do tego filmu miałam nadzieję, że zobaczę jak można osiągnąć złoty środek na tym polu. Uważam, że przedmiotowe traktowanie pacjentów jest bardzo złe, jednak jednocześnie są rózne sytuacje, w których zbytnie zbliżenie się do pacjenta też jest niedobre. Przykładowo kiedy np. ktoś jest chirurgiem zazwyczaj trudniej mu operować osobę, z którą jest związany emocjonalnie, np. członka rodziny. Z kolei kiedy ktoś jest psychiatrą czy psychologiem styka się z bardzo dużą ilością pacjentów i jeśli z każdym nawiązałby silną więź emocjonalną nie dałby rady wybrnąć z tego w sensie psychicznym. To się zresztą odnosi do lekarza każdej specjalności, bo kiedy odczuwa się silnie empatię bardzo silnie odbiera się cudze cierpienie. Ciężko jest to znieść i mieć nadal siłę i dość psychicznego spokoju (czy jak to nazwać - pewnego poukładania), by wykonywać swoje obowiązki. Będąc zdenerwowanym czy/i podłamanym popełnia się więcej błędów, trudniej się skupić.

Znam osoby, które faktycznie potrafią połączyć te zachowania tak trudne do połączenia, czyli traktowanie pacjenta w sposób ludzki (nie przedmiotowy) i pomaganie mu w sensie medycznym (związane z zachowaniem pewnego dystansu). Jednak jest to bardzo specyficzny stan (czy jak to nazwać) dość unikalnej równowagi. Oczekiwałam po tym filmie, że pokaże mi właśnie tego typu osobę, o takim niezwykłym podejściu. Natomiast postać stworzona w filmie dużo mówi (w sensie dosłownym "mówi") o tym, że trzeba po ludzku traktować pacjenta, ale to jego traktowanie głównie polega po prostu na wygłupach w dodatku bardzo prymitywnych. Rozumiem, że może być część chorych osób, które i takie wygłupy by rozśmieszyły, ale też wiem, że wiele innych osób raczej by zdenerwowały czy podłamały. W filmie jest mowa o nawiązaniu z konkretnym pacjentem konkretnego w swym stylu/temacie kontaktu, tak by mógł na chwilę zapomnieć o swojej chorobie. Ta uwaga jest celna, ale reszta filmu, mająca obrazować jej zastosowanie nie przekonuje mnie. Według mojej oceny jest to nieudane przedstawienie tej idei. Nie kupuję tego. Nie widzę tego kontaktu. Przykładowo w filmie "Przebudzenie", w którym także grał Williams, ludzkie traktowanie pacjentów i odnajdywanie kontaktu z nimi jest dla mnie bardzo przekonujące i świetnie przedstawione. Podobnie sama różnica między przedmiotowym, a ludzkim podejściem do pacjenta. W "Patch Adams" wszystko jest bardzo uproszczone. Jeden dobry - ten tytułowy rzecz jasna - lekarz i całe tabuny złych, bo o konwencjonalnym podejściu, lekarzy. Nie ma szukania złotego środka. Nie ma odcieni szarości.

Co do samych żartów, jak dla mnie nie były śmieszne, ale to wiadomo rzecz gustu, więc kogoś jak najbardziej mogą rozśmieszyć. Przykładowo jednak rozpatrzmy to "wejście" i powitanie ginekologów - rozśmieszyło mnie to, tylko jak się zastanowić jaki to faktycznie miało wydźwięk, to nie wypada to najlepiej. To było sprowadzenie badania, które każda kobieta - pacjentka - chce postrzegać jako badanie, bo jest to jak wiadomo wyjątkowo nieprzyjemne i naruszające intymność - do dotykania kobiety przez mężczyznę - lekarza - w sposób o charakterze dość seksualnym. Akurat w tym przypadku ten dystans pacjent-lekarz jest bardzo ważny dla samego pacjenta. Jasne, że kobieta chce być u ginekologa traktowana jak człowiek, ale nie w sposób rubaszny. Czyli jedyny dowcip, który akurat faktycznie mnie rozśmieszył, nie promował podejścia korzystnego dla pacjenta. Co jednocześnie świetnie pokazuje, że nie można tak przeginać z myśleniem, że podejście na wesoło jest zawsze korzystne. W tym momencie, jak i w tej sytuacji związanej ze śmiercią dziewczyny, widzimy jak nieprawidłowe jest myślenie głównego bohatera. Jednocześnie jednak film stara się nas przekonać, że to podejście jest jak najbardziej super, a że czasem zdarzy się jakiś "wypadek" to kwestia... przypadku i to nie ma nic do rzeczy. Można się więc w tym wszystkim pogubić. Domyślam się jakie miało być przesłanie filmu, ale to jak to zrobiono, by owo przesłanie uzyskać, to dla mnie klapa. W tym sensie największym minusem tego filmu jest dla mnie zarżnięcie pozytywnego przesłania.

Kolejna sprawa, to kwestia nauki, o czym krótko napisałam wcześniej. Jeśli pierwowzór filmowej postaci miał świetne oceny, to jednak kiedyś musiał się uczyć. Chciałabym, żeby było to jakoś zasygnalizowane w filmie. Natomiast w filmie mamy faceta, który cały czas się wygłupia, w ogóle się nie uczy i chcąc lub nie chcąc poniża innych studentów, którzy przykładają się do nauki. Wygląda raczej na niepoważnego, choćby niechcący, ale jednak wrednego cwaniaczka. Ciężko to zgrać z byciem dobrym człowiekiem. Nie wiem jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości, ale musiało wyglądać jednak inaczej, bo na studiach medycznych jest dużo wykładów i ćwiczeń i jest po prostu rzecza niemożliwą, by taki student w dodatku z czołówki pod względem ocen mógł tyle czasu w ciągu dnia spędzać poza uczelnią (choćby w szpitalu).

No i też mogłabym się przyczepić jeszcze do tej ich jakby prywatnej kliniki czy jak by to nazwać. Oni tam mówili, że sobie "pożyczają" różne rzeczy ze szpitala. Średni ma to wydźwięk. Powiedzmy sobie wprost, że wiele rzeczy (leki itp.) jest w ten sposób podbieranych, co w istocie jest kradzieżą. Niezależnie jak to oceniać, czy ktos ma do tego prawo czy nie, na ile to etyczne itd., to trzeba też czasem spojrzeć na to tak, że to miejsce z którego się podbiera musi istnieć, by było skąd podbierać, więc trochę nie na miejscu jest całkowicie krytykować to źródło, dzięki któremu się funkcjonuje. Ogólnie rzecz biorąc za największą wadę tego filmu uważam właśnie jego wydźwięk. I oczywiście, że jest to istotny element filmu w tym wypadku przesądzający o jego ocenie. Są jednak filmy, w których przesłanie nie jest tak ważne i w przypadku których miałoby mniejszy wpływ na ogólny odbiór produkcji.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

A może brakuje Ci dystansu do siebie, w przeciwieństwie do pacjentów Adamsa? Zapewne wg Ciebie film o kontrofensywie wojsk niemieckich w Ardenach powinien zawierać informację o temperaturze, sile wiatru, spalaniu czołgów oraz imiona, nazwiska i profil psychologiczny każdego z żołnierzy.

ocenił(a) film na 3
rock79

Rozumiem, że z całych sił starasz się być złośliwy (trudno nie zauważyć), choć nie umiem zrozumieć takiego zachowania w tym sensie, że mnie osobiście nie bawi bycie napastliwą, ubliżanie komuś, wyśmiewanie go, czy też starania, by druga osoba poczuła się głupio lub nieswojo. Prawdopodobnie jest to kwestia stosunku do drugiego człowieka. Bardzo się różnimy.

Co do filmu dystans do siebie nie ma tu nic do rzeczy, natomiast istotne jest na ile ktoś się w życiu stykał z cudzym cierpieniem lub/i sam go doświadczał i na ile jest w stanie wyczuć potrzeby (zawsze bardzo różne, bo bardzo indywidualne) chorej osoby. Osobiście mam świadomość jak bardzo są to zróżnicowane sytuacje. W prawdziwym świecie chorzy nie mają zazwyczaj tyle sił fizycznych jak ci z filmu "Patch Adams", a to, czego zwykle najbardziej pragną , to wsparcie tego rodzaju, by poczuli, że są traktowani poważnie. Nie przedmiotowo, ale poważnie, że nie są lekceważeni, a ich obawy i przerażenie są zauważone i zrozumiane. Że choroba nie przekreśliła całej ich wartości przekształcając ich w niechciany ciężar dla zdrowych. Krótko mówiąc chorzy najbardziej potrzebują zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa. To im faktycznie poprawia humor. Jeśli mają to, to potem można starać się ich rozrywać za pomocą żartów itd., ale trudno się bawić takiemu choremu, gdy brak mu poczucia bezpieczeństwa i czuje się pogardzanym zwłaszcza przez lekarzy, bo się "popsuł". Kiedy człowiek nie ma siły na najprostsze czynności, to naprawdę nie bawi go obserwacja prymitywnych wygłupów clowna. Patrzy na to i sobie myśli, że też chciałby mieć siłę na te wszystkie ruchy. Co innego porozmawiać z chorym i faktycznie poznać jego pasje i przynieść mu/zorganizować coś związanego z tymi zainteresowaniami. To jest miłe. I w filmie były sugerowane też właśnie takie zabiegi i to jak najbardziej uważam za sensowne, tyle że sposób w jaki to ilustrowano konkretnymi zdarzeniami sensowny już nie był.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Piszesz jakbyś była studentką pierwszego roku medycyny - tyle w tym patosu, że aż ciarki przechodzą. Film jest oparty na faktach i chcesz czy nie ale metoda stosowana przez GI cieszy się powodzeniem. Czuję, że gdybyś miała urządzać świat, to byłby sztywny jak kij od szczotki.

ocenił(a) film na 3
rock79

Przejmowanie się ludźmi powinno być raczej traktowane jako coś normalnego zwłaszcza przez osobę, która twierdzi, że jest za ludzkim podejściem do pacjentów. Z kolei nieuzasadniona agresja serwowana przez Ciebie w stosunku do osób, które ośmielają się mieć inne niż Ty zdanie na temat _filmu_ nie za bardzo pasuje do osoby miłej, pogodnej (bo Ty niby masz poczucie humoru, tak?) i choćby mniej więcej zrównoważonej psychicznie.

To, że film jest oparty na faktach nie oznacza, że jest tożsamy z faktami. To, że ktoś krytykuje film nie oznacza, że krytykuje wydarzenia czy osoby będące inspiracją do powstania tego filmu.

To jest to, co powinieneś sobie wreszcie uświadomić, bo jak widać nie jestem pierwszą osobą, którą usiłujesz atakować za krytykę filmu zarzucając jej krytykę osoby i działań prawdziwej postaci będącej jedynie pierwowzorem do tej filmowej. Naucz się odróżniać rzeczywistość od luźnej opowieści o owej rzeczywistości. Krytykuję film, a nie pierwowzór filmowej postaci - czy jest szansa żeby to do Ciebie dotarło??

Jak ktoś chwali film o Hitlerze to nie oznacza, że chwali samego Hitlera. Naprawdę to jest aż tak trudne do ogarnięcia dla Ciebie?? Nie rozumiesz co to jest "ocena filmu"?

To jest portal filmowy. Chociaż spróbuj pisać o filmie.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Nawet nie zacząłem cię atakować ale nie moja wina, że cierpisz na manię prześladowczą. Otóż cały czas odnoszę się do twoich uwag dotyczących filmu i gdybyś umiała czytać ze zrozumieniem, może nie umknęłoby to twojej uwadze. Film opisuje zachowania typowe dla członków projektu GI. To że tobie się nie podobają nie znaczy, że nie mają miejsca. A skoro są faktem to nie wiem dlaczego zarzucasz filmowi faktograficzną niespójność i groteskowość.
http://www.epacjent.pl/artykul.php?idartykul=27&poddzial=Terapia%20%C5%9Bmiechem

ocenił(a) film na 3
rock79

Czyli jednym słowem nie masz świadomości tego, co robisz, tak? Skoro sam to stwierdzasz, to nawet dobrze. Ja nie będę zaprzeczać.
Kolejny Twój post i kolejny dowód na to, że nie umiesz dyskutować na temat filmu.

Co do atakowania chodzi o Twoje głupawe uszczypliwości pod moim adresem niestety dla Ciebie zupełnie nietrafione. No i właśnie kiepsko to wygląda, że zamiast polemizować na temat filmu, czego najwidoczniej nie potrafisz, skupiasz się na produkowaniu docinków personalnych, które no niestety także Ci nie wychodzą.

Wracając do filmu, to oglądając go można się domyślić, jakiego rodzaju podejście miał pokazać (które to podejście wbrew Tobie i niestety dla Ciebie popieram), ale niestety to nie wyszło i na tym polega ułomność tego filmu. Nie krytykuję podejścia do pacjentów stawiającego na ludzkie traktowanie, ani nie krytykuję chęci rozbawiania pacjentów. To jest jak najbardziej korzystne. Po prostu film pokazuje to w nieudany sposób przez co zniekształca przekaz, a że to ważny temat i w związku z tym ważny przekaz tym bardziej można mieć o to pretensje. To, że Ty tego nie zauważasz jest kwestią Twojego braku zrozumienia osób chorych.

Tak więc postaraj się skupić i przyswoić sobie, że fakt, że to, że Ci nie pasuje, że inaczej oceniam (ja lub ktoś inny) jakiś film niż Ty, nie daje Ci jeszcze prawa do wmawiania mi, że coś tam mi się podoba, albo nie podoba, albo że chciałabym żeby w szpitalach panowała sztywna atmosfera i tym podobne. To są Twoje wymysły. Nie masz pojęcia o moich poglądach. Po prostu nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia i bierz jakieś środki uspakajające lub zafunduj sobie terapię jaką tam tylko chcesz byle byś tylko nie dostawał szału tak jak teraz z powodu tak błahej rzeczy jak to, że ktoś dał danemu filmowi inną ilość gwiazdek niż Ty.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Weźcie wszyscy jeszcze pomyślcie o innych. Mam ten temat w obserwowanych i przez ostatnich kilka dni dostałem chyba z 10 maili, że ktoś coś napisał znowu, a to wszystko do dyskusji o filmie nic nie wnosi.

ocenił(a) film na 3
grisznik

No wybacz, ale mi nie możesz zarzucić nie pisania o filmie.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Ok, ale też uczestniczysz w tej ożywionej dyskusji ;)

ocenił(a) film na 3
grisznik

Jasne :) ale gdzie indziej mam dyskutować na temat filmu jak nie na filmwebie?

ocenił(a) film na 9
grisznik

To sobie go odznacz, a nie miej pretensji do ludzi, że zbierasz wyniki swoich własnych decyzji. Czasem wtrącenie interpersonalne, bądź o opinii publicznej ma odniesienie do filmu, czasem nie. Czasem ludzi lubią wymienić się różnymi poglądami i nikt Cię nie zmusza, żebyś na własne życzenie sobie skrzynkę zapychał.

ocenił(a) film na 8
grisznik

Strasznie mnie obchodzi twoja skrzynka.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Haha szału? To ty wypisujesz miliony jałowych zdań w odpowiedzi na każdą uwagę. Weź się dziewucho zapakuj w pudełko i przewiąż kolorową wstążką - może wtedy nikt cię nie urazi.

ocenił(a) film na 3
rock79

Żeby mnie urazić musiałbyś napisać coś, co by mnie dotknęło, więc faktycznie dotyczącego mojej osoby. Nieskładne fantazje związane z Twoimi kompleksami nie urażają mnie.
Kolejny raz udowadniasz, że nie potrafisz rozmawiać o filmie, a to forum filmowe!!! Nie masz zamiaru pisać o filmie, to nie pisz w ogóle.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Jeśli będę chciał, to będę pisał, a jeśli nie będę chciał to nie napiszę i niestety ale żadna rozkapryszona, egocentryczna dziewucha nie ma na to wpływu.

ocenił(a) film na 3
rock79

Ty to masz ciężkie życie, użytkownicy filmwebu każdego dnia oceniają tysiące filmów, wśród których prawie na pewno znajdują się jakieś z tych, które i Ty obejrzałeś, więc siłą rzeczy dzień za dniem przeżywasz od nowa ten sam, jak widać bardzo silny dla Ciebie, stres związany z faktem, że ktoś dał danej produkcji inną ilość gwiazdek niż Ty.... Naprawdę nie zazdroszczę....

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Jaka ty jesteś pusta...

ocenił(a) film na 3
rock79

oj.. i znowu Ci nie wyszło... Nie byłam świadoma, że dla niektórych osób nawet wymyślanie przytyków, to taka trudna sprawa.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Przestań pitolić i pokaż cycki.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Eleonora popieram Cię, nie wdawaj się w dyskusje z kimś kto nie jest na Twoim poziomie...

ocenił(a) film na 8
seszensue

oj tam, czasami dobrze pogadać z kimś kto ma więcej dystansu do siebie. Rozmowy tylko na jednym i tym samym poziomie nie rozwijają ;)

ocenił(a) film na 3
hud

No fakt, mój rozmówca zaprezentował maksymalny dystans do rzeczywistości (i w tym siebie jako elementu rzeczywistości) z tymże zazwyczaj to się nazywa po prostu oderwaniem od rzeczywistości i nie jest to zbyt dobra cecha ;)

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Chodziło mi o wtórność przesłania. Różne są sytuacji i różnie wtedy trzeba ustosunkować swoją wiedzę i stopień zaangażowania dla swojego jak i pacjenta dobra. To fakt dlatego jestem zdanie, że w takiej sytuacji chyba lepiej oddać takiego pacjenta innemu, zaufanemu lekarzowi. Chociaż może to być źle odebrane przez pacjenta. Dystans nie raz jest trudny w osiągnięciu i ciężko wymagać od człowieka, żeby nie był człowiekiem. Ja osobiście widzę sprawę tak, że mające jakieś logiczne odniesienie zdystansowanie się wobec pacjentów przybrało formę przeciwności-2 skrajności, która jest 1000 razy gorsza. Ludzie często skaczą ze skrajności w skrajność, bo wypośrodkowanie w tym wypadku wymagałoby za dużo wysiłku i włożenia serca w coś. Może dlatego mamy tak mało prawdziwych lekarzy. Często takie odseparowanie od wszelkiej emocjonalności jest tłumaczone właśnie tym zbytnim nieangażowaniem się dla dobra pacjenta i idzie to w 2 skrajność. Tak samo jak Ellen Key w swym dziele "Stulecie dziecka" posłużyła się skrajnością, żeby coś ruszyć tak i tu chyba by trzeba było zastosować ten sam zabieg, żeby silniejszy bodziec pomógł wrócić prawidłowemu i nadal zdrowemu podejściu do pacjenta na właściwy tor-takie jest przynajmniej moje zdanie.
Wiesz, nikt nie wymaga, żeby lekarze się w 100% angażowali, bo to nie jest dobre (jak większość skrajności), ale żeby angażowali się chociaż w 40%-to już byłby duży postęp. A zachowania bym nie określiła prymitywnymi, tylko prostymi. Wygłupy dostosowane poziomem do poziomu dziecka-proste, ale docelowe i skuteczne. W stosunku do dorosłych też czasem najprostsze bywa najskuteczniejsze i wcale nie wyniosłości i małej kreatywności nie trzeba ochrzcić określeniem zawierającym tak negatywna konotację. Zwłaszcza, że cel jak i wartość owych zachowań, założenie i intencje są bardzo wartościowe i ważne. A swoją drogą już wolę 100 razy najbardziej nawet prymitywne wygłupy w dobrej wierze, od lodowatości i mechaniczności zachowań przeliczonych na kasę większości dzisiejszych lekarzy. Uważam, że podłamały to akurat raczej nie, jak już zirytowały. Nie wydaje mi się też, żeby Patch Adams w realiach nie był na tyle rozgarnięty, żeby wyczuć sytuację i dostosować zachowania do pacjenta. Chodziło zresztą głównie o coś innego, a owe zachowania były tylko, lub aż formą. Ale niczym dyrektywnym, jedynie wspomagającym, taką dewizą, ale zdrową. Reszta filmu nie jest w stanie prezentować stosowanie tego rodzaju nastawienia/sposoby odniesienia w pełnym tego wymiarze, z wszystkimi tego aspektami. Są rzeczy ważne i ważniejsze a film też chciał pokazać wiele innych rzeczy mając na to ograniczoną ilość czasu. Ale film o którym wspomniałaś chętnie obejrzę, przy nadarzającej się ku temu okazji. Właśnie moim zdaniem te zestawienie-jeden dobry i reszta złych, ta wyrazistość przesłania i cały zarys jest swoistym szukaniem właśnie tego złotego środka. Odcienie szarości by nie były skuteczne. Przedstawienie ich nie było też celem filmu. W każdym razie tak ja na to patrzę i tak uważam.
No fakt, tu podzielam po części Twoje zdanie, ale faktem jest, że Patch nie wyraził tym swojego zdania i stosunku do pacjentek, tylko w ten humorystyczny i sarkastyczny sposób chciał coś przekazać ginekologom-przynajmniej ja to tak odebrałam. Wszystko zależy od interpretacji i dystansu. Poza tym, on tego nie pokazywał pacjentom, tylko ów żart był skierowany tylko do jednych odbiorców-lekarzy. Nie rozumiem tylko, dlaczego odwołujesz się do śmierci dziewczyny i jaki to ma związek. A co z tym zerżnięciem? Z czego co skopiował? Poza tym, coś kopiowanego można przez własną interpretację pokazać czasem w lepszy sposób, lub po prostu inny. Nie do każdego trafia takie samo przesłanie jak i jego forma.
Bo w filmie chodziło o pokazanie innych rzeczy a to, że się musiał coś uczyć było rzeczą oczywistą. Po co pokazywać oczywistości? Ważniejsze były inne rzeczy a też chodziło o to, że był on na tyle zdolny, że musiał się niewiele uczyć. Poza tym, w szpitalu też można się wiele nauczyć (forma ćwiczeń) a o cwaniactwo bym go już w ogóle nie posądzała, szczególnie o celowe. Był dobrym człowiekiem i to nie ulega wątpliwości. A jeśli o wspomniany przez Ciebie egoizm chodzi, to już w ogóle moim zdaniem skrajne przejaskrawienie. Cwaniactwo i egoizm na pewno nie były motywami przewodnimi Jego zachowań, bo to się kłóci ze wszystkim i jest nielogiczne.
Jasne, kradzież nie jest niczym dobrym ani właściwym, jednak zważ na cele. Oni korzystali z czegoś, co szpital by i tak pozyskiwał na rzecz leczenia pacjentów, gdyby mieli więcej łóżek, lub bardziej przejmowali się pacjentami. Adams w swoim uzdrowisku leczył tych zaniedbanych pacjentów, ratował życie. Wg zasady Hipokratesa spełniał się jako lekarz w 100% i wywiązywał z powierzonego mu zadania. Wg prawa kradł. Teraz trzeba wyważyć, co jest ważniejsze i mniej szkodliwe. Szpital dostaje to od Państwa, nie jest to kwestia zabierania czyjeś własności w tym sensie kradzieży. Ciężko tu sprawę rozsądzić tak na prawdę, ale gdyby postępował wg prawa to zabiłby poniekąd ileś osób-morderstwo jest tym bardziej niezgodne z prawem i nie tylko. Poza tym, to była sytuacja tymczasowa.
Jasne, masz prawo do swojego zdania, spróbuj tylko po prostu spojrzeć na pewne rzeczy z różnych stron i pod różnym kątem. Faktem jest, że jeśli bym była przekonana o różnych kwestiach tego filmu tak jak Ty i patrzyła na różne aspekty w taki sposób jak Ty mając takie zdanie, też bym miała duże wątpliwości i rozumiem w tym momencie Twoje zdanie, podejście i kwestię przesłanie, choć go w dużej mierze nie podzielam. Ale każdy ma prawo do swojego zdania. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
uwieziona

Co do stosunku lekarzy do pacjentów, to ja jak najbardziej rozumiem o jaki pozytywny aspekt Ci chodziło, tylko po prostu według mnie film nie oddaje tego. Domyślam się jakie było jego zamierzone przesłanie, ale uważam, że po prostu nie udało się tego oddać. Jeszcze raz podkreślam, że krytykuję sam film, a nie prawdziwego Adamsa i jego metody. Na temat stosunku większości lekarzy do pacjentów mam bardzo złe zdanie tak więc bynajmniej nie zamierzam bronić np. przedmiotowego traktowania pacjentów. W rzeczywistości jest zresztą dużo gorzej niż by chodziło tylko o samo przedmiotowe traktowanie, bo lekarze często świadomie poniżają pacjentów. W grę wchodzi znęcanie. Jednak nie dyskutuję tu na ten temat. Pod tym filmem oczywiście można by i na ten temat, ale pytałaś mnie o moją ocenę filmu - z czego wynikła, więc skupiam się na filmie.

Co do prezentowanych dowcipów, to zgadzam się, że do wielu dzieci trafiają bardzo proste dowcipy i tego wcale nie neguję. Dzieci często inaczej niż dorośli przeżywają choroby i co najważniejsze często nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, a bardziej przygnębia je ogólny nastrój przepełniony też po prostu nudą. Tak więc jak najbardziej do większości z nich trafią proste wygłupy. Po prostu zabrakło mi tego zróżnicowania, żebym oglądając film naprawdę miała wrażenie, że główny bohater potrafi znaleźć wspólny język z różnymi pacjentami. Wierzę, że w rzeczywistości potrafił, ale film mnie pod tym względem nie przekonuje.

Wspomniałam o śmierci dziewczyny dlatego, że to była jedna z sytuacji, w których ten brak dystansu czy choćby po prostu ostrożności spowodował nieszczęście. Sam główny bohater także zresztą tak to zinterpretował, no bo niestety to był fakt. Być może gdyby do tego pacjenta pojechał sam Patch, to dzięki swoim zdolnościom byłby w stanie nie dopuścić do zabicia siebie jak i do samobójstwa tamtego. Dziewczyna jednak nie była w stanie. Jedna sprawa to to, że po prostu trzeba się liczyć z tym, że nie każdy lekarz poradzi sobie z tego rodzaju wyzwaniem i np. dla niej jako lekarki w zasadzie lepiej by było, gdyby jednak stosowała podejście do pacjentów nieco bardziej tradycyjne - pasujące do niej. A druga sprawa, że ludziom w stanach depresyjnych i podobnych bardzo łatwo współczuć i chcieć podchodzić do nich w ludzki sposób, ale akurat właśnie w takich stanach niestety często trzeba uważać. Nie mylić koniecznych środków ostrożności z negatywnie ocenianym dystansem. To był po prostu dobry przykład na to, że tego rodzaju podejście niekoniecznie nadaje się do każdej sytuacji i nie dla każdego lekarza. No i też, że właśnie warto znaleźć złoty środek, a nie przesadzać w jedną lub drugą stronę. Poza tym chodzi też o to, że to, co dobre dla Patcha - to, co wychodzi mu dobrze i łatwo (w sensie leczenie danymi metodami/do czego ma talent) nie musi być dobre dla innego lekarza. I będzie świetnie jeśli ten inny w ogóle weźmie pod uwagę te różne kwestie w celu bardziej ludzkiego traktowania pacjenta, ale niech też wykorzysta maksimum swoich umiejętności w tym kierunku w jakim jest najlepszy (do czego konkretnie on ma talent). W tym swoim "naturalnym" kierunku. Niech nie zmienia się na siłę.

Nie wiem odnośnie którego fragmentu mojego wpisu są te pytania: "A co z tym zerżnięciem? Z czego co skopiował? (...)"

Co do dalszej części - zrozum, że napisałam jakie mam zarzuty w stosunku do filmu. Jakie robi na mnie wrażenie postać wykreowana w filmie. Niczego nie zarzucam prawdziwej osobie. Stwierdzam jedynie, że mnie przeszkadza, że w filmie coś przedstawiono w dany sposób, a czegoś w ogóle nawet nie zasygnalizowano, ponieważ to wpłynęło na wiarygodność stworzonej postaci. Ty patrzysz na ten film całkowicie przez pryzmat prawdziwej osoby i traktujesz go jako pewien powiedzmy hołd, od którego oczekujesz zasygnalizowania/przedstawienia jedynie tego, co uważasz za najważniejsze w działalności tego człowieka. I dodatkowo nie przeszkadza Ci, że coś może być nieco podkoloryzowane, bo jak piszesz według Twojego spojrzenia to jest nawet na plus, bo daną rzecz podkreśla. No i oczywiście można tak ten film postrzegać. I dla mnie jest to nawet ciekawe, że właśnie istnieje taki sposób postrzegania, przy którym ten film wypada dużo lepiej.
Ja jednak wolałabym, żeby był bardziej realistyczny i bardziej przekonująco (w tym bez podkolorowywania, co według mnie daje efekt sztuczności) przedstawiał rewolucyjne podejście do bycia lekarzem. I kiedy piszę o wrażeniu cwaniactwa czy egoizmu, to właśnie dlatego, że stoi ono w sprzeczności z tym, co jak sądzę, miało być przesłaniem tego filmu.

Ty podeszłaś do tego filmu z określonym nastawieniem i zupełnie określonym stosunkiem do tej postaci. Już na starcie utożsamiłaś postać filmową z prawdziwą osobą (jej pierwowzorem) i przypisałaś tej postaci filmowej wszystkie cechy prawdziwej osoby, którą podziwiasz.
Ja podeszłam na czysto, chcąc zobaczyć jak wypadnie postać stworzona w filmie. Postać stworzona w filmie jest dla mnie niespójna, bo przykładowo z jednej strony przejmuje się innymi ludźmi (w co też po części muszę po prostu uwierzyć, bo film nie do końca mnie o tym przekonuje) - pacjentami, a z drugiej strony nie zauważa, czyli nie jest wrażliwa na to, co dzieje się z innymi studentami. Chce na nich wpływać w danych sytuacjach, do czegos namawiać itd., ale nie wykazuje troski o nich. (Chodzi mi o bycie świadomym, że np. ktoś czuje się niezręcznie, bo cos robię, albo kogoś czymś upokarzam itd.) Naprawdę nie musisz bronić prawdziwej postaci, bo jej nie atakuję. W zasadzie nie tak wiele trzeba by zmienić, żeby tę niespójność usunąć. No, ale jest jak jest. I m.in. to właśnie mi nie pasuje. Ty tego tak nie odbierasz, bo z góry nastawiasz się do tej postaci całkowicie pozytywnie. Ja poznaję ją z filmu (bez tego początkowego założenia, że już go lubię albo nie lubię).

Całkowicie akceptuję Twoje podejście do tego filmu i rozumiem dlaczego wysoko go oceniasz. Ja jednak mam inne oczekiwania od takiego filmu i mnie on nie przekonał oraz wywołał szereg wrażeń niekorzystnych dla wizerunku bohatera, co nie podoba mi się zważywszy na ważną tematykę. Rozumiem, że nie było to zamiarem twórców, ale jest to wadą filmu i w związku z tym wszystkim oceniam go (film) nisko.

Co do tej "kliniki" i kwestii kradzieży, to też zrozum, że oceniam wydźwięk filmu, nie rzeczywistość. Z tego jak to wyglądało w filmie, to nie odniosłam wrażenia, żeby on tam ratował życie. W zasadzie nie wiem na ile w ogóle zachodziło tam leczenie, a na ile po prostu osoby potrzebujące dostawały dach nad głową, podstawową opiekę taką w stylu tego ile robi pielęgniarka, leki i po prostu pocieszenie. Nie chodziło o osądzanie czy mieli rację czy nie w ten sposób postępując. Choć dla mnie jest dość wyraźne znowu to czarno-białe podejście, że Adams i spółka to ci dobrzy, którzy cokolwiek zrobią, to jest dobre i usprawiedliwione, a szpital i reszta lekarzy, to ci źli, których np. jest ok okradać. Chyba też nie pasuje mi to, że mimo wszystko chcę wierzyć, że w tym szpitalu byli jeszcze jacyś dobrzy lekarze :) i że nie można tak ich hurtowo stawiać jako tej drugiej - złej - strony, i że także w tym szpitalu mogła zachodzić pomoc ludziom. Generalnie wiem, że w szpitalach pacjenci mają raczej przerąbane, ale jednak te skrajności jakoś mnie tu mocno drażnią. No i trudno to wszystko oceniać, kiedy właściwie cały czas brak było jakichś konkretów w sensie punktów odniesienia - na ile pomagają, ile kradną, i co przecież ogromnie ważne, na ile w ogóle są wykształceni.
I ten film cały taki jest. Wszystko jest tak jakby niestarannie przedstawione i to wrażenie tego swoistego niechlujstwa rzutuje na mój odbiór samej treści. Treść jest ważna i no nie za bardzo miałam ochotę na tego typu z nią skojarzenia.

Te studia jakoś tak przelatują mu nie wiadomo kiedy i trudno się połapać ile potrafi w danym momencie. Wygłupy nie czynią lekarza, a tylko to mam szansę obserwować. Nie zgrano wszystkiego w jakąś spójną całość, by pokazać ciekawą historię ciekawego człowieka. Sam początek był dla mnie w miarę zachęcający, ale też tak: facet zapisuje się na oddział psychiatryczny z myślami samobójczymi, ale nie zachowuje się nawet jak specjalnie przygnębiony. Najpierw może jest troszkę zagubiony w otoczeniu, ale prawie od razu przechodzi do stanu kompletnej wesołości, wygłupia się.. i tak już do końca filmu :) ... nie no.. ale wypisuje się ze szpitala i idzie na studia. Pierwsza myśl, to że pewnie na psychologię, ale nie, nie wiadomo na co... po chwili wiadomo już tyle, że to studia medyczne pełną parą (nie psychologia), ale jednocześnie bohater ma mnóstwo czasu, w którym robi to, co przychodzi mu do głowy (czyli wygłupia się). Nie widać, żeby w ogóle się uczył, ale leci w czołówce studentów. Lata po szpitalu choć mu nie wolno, a i nie powinien mieć na to czasu... No sorry, dla mnie to zbyt duży odrealniony śmietnik. Rozumiem, że jeśli ktoś patrzy na to jako na swoisty hołd, cały czas pamiętając o prawdziwej osobie Adamsa i patrząc przez pryzmat podziwu dla niego, to może odbierać ten film dobrze. Ja nie będę. Absolutnie nie krytykuję historii, ani osoby, na podstawie których powstał ten film. Krytykuję film jako nieudane przekazanie tego, co jak najbardziej mogłabym popierać czy wręcz popieram.

Jeśli faktycznie chcesz zrozumieć mój punkt widzenia, to spróbuj zdystansować się do tego filmu i nie utożsamiać jego chwalenia/krytyki z chwaleniem/krytyką prawdziwego Adamsa. Spróbuj po prostu spojrzeć na film jako na film bez brania pod uwagę swoich poglądów na temat leczenia i traktowania pacjentów. Aczkolwiek wydaje mi się, że nie za bardzo dasz radę w ten sposób, bo ten najważniejszy pierwszy raz spojrzałaś na głównego bohatera jako na tę konkretną osobę, którą podziwiasz, więc nie będziesz już w stanie wystartować do niego z neutralnym podejściem jako do postaci, którą masz dopiero co poznać i to wyłącznie z filmu. Z tymże wiesz co, ja Cię absolutnie do tego nie namawiam, a właściwie wręcz odradzam Ci takie próby, bo gdyby Ci się nie daj Boże udało, to popsułabyś sobie pozytywne podejście, czyli dałoby to tylko szkody.

Myślę, że w sytuacji, gdy obie strony są zainteresowane powodem odmienności swoich ocen taka wymiana komentarzy jest dobra. To zawsze coś daje, a przynajmniej mi dało, bo wcześniej nie przyszły mi do głowy takie pobudki wysokiej oceny jak te Twoje. Prawdę mówiąc myślałam, że wysokie oceny wynikają z bardziej płytkiego podejścia. Cieszę się, że tak nie jest. Bardzo Ci polecam wspomniane "Przebudzenie" z 1990. Co do niego chyba będziemy miały bardziej zbieżne odczucia, choć oczywiście nigdy nic nie wiadomo. No ale tak myślę :)

użytkownik usunięty
Eleonora

Hahaha...mózg mi się zlasował :D podejrzewam, że wasi faceci unikają kłótni z wami:D dobre, dobre:D

ocenił(a) film na 9

Bardzo dobrze, że sabaidee jeszcze ocenia w miarę normalnie - że jak uważa, że słaby, to nie od razu 1/10 i zadowolony. Ja zawsze się zastanawiam, jak ludzie tak szastają tym 1/10 - co by dali zupełnym gniotom. U mnie 1/10 się dostało tylko Czwartemu Stopniowi i Paranormal Activity... filmów ocenionych 2/10 mam więcej, bo 9, wśród nich takie 'dzieła' jak Special Dead (zombie na obozie dla upośledzonych umysłowo), Striptizerki Zombie, albo Fabryka Śmierci: Krwotok...

ocenił(a) film na 9
grisznik

Do filmów ocenionych 2/10 dołączył wczoraj polski 'horror' Pora Mroku.

ocenił(a) film na 8
sabaidee

Co w nim jest nieprawdziwego?

ocenił(a) film na 4
rock79

Choćby pierwsze sceny w psychiatryku. Amerykanie są głupi, ale nie na tyle żeby leczyć zaburzenia psychoorganiczne czy upośledzenia umysłowe psychoterapią. Psychoterapią można leczyć nerwice, ale nie ludzi z organicznym uszkodzeniem mózgu.

ocenił(a) film na 8
sabaidee

Dalej...?

ocenił(a) film na 4
rock79

Scena z basenem pełnym makaronu, do którego przy aplauzie większości personelu szpitala wrzucono zniedołężniałą staruszkę. Napisz mi szczerze: czy naprawdę wierzysz w to, że coś takiego miało miejsce w rzeczywistości? Dla mnie jest oczywistym, że jest to scena bardzo widowiskowa wymyślona przez scenarzystę na potrzeby filmu, ale z rzeczywistością mająca niewiele wspólnego. I nie pytaj co dalej, bo wydaje mi się, że chcesz mnie zmusić do powtórnego obejrzenia filmu, a ja na to nie mam najmniejszej ochoty. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
sabaidee

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Film jest dla sentymentalnych i współczujących, a prawdy w nim tyle, co kot napłakał. Dziwi mnie tak wysoka ocena filmu, co niestety nie dobrze świadczy o guście oceniających. Gdy parę tygodni temu zamieściłem własny komentarz to mi się trochę oberwało... Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
shapiro

Ten film jest zabawny i jednocześnie wzruszający, w dodatku oparty o prawdziwą i interesującą historię - czego chcieć więcej? Niemal idealny komediodramat!
Współczuję, że wam się nie spodobał :/

ocenił(a) film na 8
sabaidee

Widzisz. To o czym mówisz, to pojedyncze sceny, które i być może są podkoloryzowane. Ale film oparty jest na faktach a lwia część obrazu jest zgodna z tym, co miało miejsce. Patch Adams jest postacią nietuzinkową, wręcz abstrakcyjną w gąszczu lekarzy przeliczających ludzkie zdrowie i życie na pieniądze. Może dlatego spotyka się z afrontem środowiska.
http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Dr-Patch-Adams-propaguje-terapie-smie chem-w-Polsce,13159,8.html
http://www.rzekazdrowia.pl/gelotologia.php

ocenił(a) film na 4
rock79

Zgoda. Tutaj nikt zasług pana Adamsa nie kwestionuje. Rozmawiamy o filmie, a nie o postaci. A mnie ten film ani nie wzruszył ani nie rozbawił i to nie dlatego, że jestem zimny, bezduszny i bez poczucia humoru. Ja mam trochę inne poczucie humoru i to co miało mnie bawić to mnie irytowało, a to co miało wzruszyć wypadło dość blado. Za dużo obejrzałem naprawdę dobrych i wartościowych filmów, żeby tym filmem miał się zachwycać.

ocenił(a) film na 9
sabaidee

"Za dużo obejrzałem naprawdę dobrych i wartościowych filmów, żeby tym filmem miał się zachwycać."

Więc każdy, komu się ten film podobał wg Ciebie NIE oglądał wielu dobrych i wartościowych filmów? Strasznie to płytkie i godne co najwyżej gimnazjum. Na przyszłość pomyśl zanim coś napiszesz.

ocenił(a) film na 4
Cartmenez

Wydaje mi się, że myślenie jest akurat Twoją słabą stroną. Nadinterpretujesz mój tekst do swoich własnych potrzeb i wyciągasz wnioski z czegoś czego nie napisałem.

ocenił(a) film na 9
sabaidee

Nie, po prostu nie lubię takich filmwebowych cFaniaczków, którzy jak bronią jakiś film to mówią "jesteś głupi i go nie zrozumiałeś" a jak krytykują jakiś film to mówią "jestem mądry i wolę ambitniejsze filmy a to jest gniot".
To nie są żadne argumenty!
Egocentryzm i ignorancja.
Wystarczyło napisać, że masz po prostu inne gusta a nie od razu wywyższać się, że film Ci się nie podobał bo widziałeś wiele naprawdę dobrych i wartościowych filmów o.O

ocenił(a) film na 4
Cartmenez

Nie mam przyjemności wdawać się z Tobą w jakieś interpersonalne pyskówki. Nie ten poziom. Wyraziłem swoją opinię na temat filmu i ją rzeczowo uargumentowałem, bo mam do tego prawo. Nikogo przy tym nie obraziłem, ani nawet nie współczułem, że mu się ten film podobał. Chcesz się dowartościować to idź pod budkę z piwem, bo tam jest Twoje miejsce. Skończyłem.

ocenił(a) film na 9
sabaidee

Twoje początkowe argumenty były w porządku, niestety ten do którego się przyczepiłem już nie i dobrze o tym wiesz. Jeśli Cię obraziłem to sorry ale sam poczułem się nieco obrażony zacytowaną przeze mnie wcześniej Twoją wypowiedzią.
Reszty Twojego posta nawet nie będę specjalnie komentował, każdy widzi czarno na białym ten Twój "poziom"...
Również skończyłem. Oceni nas historia ;-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones