Przez cały film nie rozumiałem dlaczego bohaterowie popełniają takie głupie błędy. Np popatrzmy: nasi tępi półbogowie szukali trzech pereł dla siebie zapominając o tym, że przecież idą po czwartą osobę - no kuhwa - mają ze sobą podobno, jakże mądrą, córkę Ateny - więc dlaczego wtedy nie okazała sie sprytem i nie zaalarmowała o tym zanim weszli do Hadesu (który ma swe potajemne przejście w Ameryce, co też jest absurdem). Albo zamiast najpierw wytłumaczyć się Zeusowi zapieprzają aż do Hollywood by spotkać się z Hadesem, nie wiedząc przy tym, czy uda im się w ogóle uda wrócić z piekieł. Już nie chce mi się wspominac o dialogach, które równie jak i zachowania i decyzje bohaterów, były żenujące.
Szukali trzech pereł, bo tylko trzy były w USA, a poza tym mieli tylko parę dni i nie starczyłoby im czasu na poszukiwanie czwartej.
,,Albo zamiast najpierw wytłumaczyć się Zeusowi zapieprzają aż do Hollywood by spotkać się z Hadesem, nie wiedząc przy tym, czy uda im się w ogóle uda wrócić z piekieł'' Bez przeczytania książki nie da się tego zrozumieć, ale biorąc pod uwagę film, to (z tego co pamiętam) Percy nie miał również pewności czy idąc bez pioruna na Olimp nie zostanie zniszczony przez Zeusa, więc zaryzykował chcąc ratować swoją matkę
ale to z tymi perłami rzeczywiście było głupie. Od początku wiedzieli, że szukają tylko trzech pereł, więc tylko trzy osoby będą mogły opuścić Podziemia. Mogli wybrać spośród siebie dwójkę, która zeszłaby do Hadesu. Ale najwyraźniej herosi są intelektualnie znacznie opóźnieni i nie umieją dodawać do 4. Skoro twórcy filmu tak bardzo uparli się, żeby fabułą znacząco odbiegał od książkowego pierwowzoru, mogli chociaż przemyśleć swoją alternatywę. Zamiast wciskać ludziom głupoty, żerując na sławie książek.
Zeus by go przecież zniszczył. A przejście w Ameryce ma dlatego, że cały świat bogów przeniósł się do serca cywilizacji XXI wieku. W starożytności była to Grecja, teraz to Stany :) Słabo film pamiętam, a opieram się na książce, więc nie wiem, czy tam też to wyjaśniali.
no właśnie cały problem polega na tym, że w filmie niewiele wyjaśniają. Przez co czasami niektóre wątki wydają się nie mieć sensu. Ekranizacja wychodzi naprawdę blado, zwłaszcza w porównaniu z książkowym pierwowzorem. Takie jest moje zdanie. :)