Nie odebrałem tego akcentu tak silnie. Wg mnie to raczej bardzo powierzchniowy nastrój z Czechowa. Inscenizacja scen usiłująca(gwałtowne przemieszczanie się postaci co potęguje wrażenie sztuczności) ukryć teatralność tego co na ekranie.Udział J.Binoche dość zagadkowy bo do zagrania niewiele, a co gorsza,odsłona aktorki w blond długiej fryzurze i pomarańczowych lub żółciutkich bluzach dresowych czyni z niej kobietę, o zgrozo, pospolitą i trudno uwierzyć, iż designem się zajmującą. Lepiej prezentuje się dwójka rodzeństwa choć to też nie najlepiej napisane postacie.Piąta gwiazdka za finałowe ,,oko" twórców rezolutnie przewidujący los takich domostw. Good night, and good luck, esforty.
5/10

Faktycznie, film jest o smutku przemijania, utracie więzi z najbliższymi itp. , ale też o tym, jak neoliberalny "rynek" dyktuje warunki życia i pracy oraz jak rozrzuca ludzi po świecie... Ciekawe, że w filmie tylko jedna osoba, jedna z sióstr ma odwagę powiedzieć prawdę o tym dehumanizującym liberalnym barbarzyństwie. Reszta rodziny niejako naturalnie łyka ten stan rzeczy - i to jest najbardziej smutne. Współczesne niewolnictwo kwitnie, bo rzadko kto ma odwagę nazywać rzeczy po imieniu :)