Obejrzalem 40 minut ii po prostu musialem wylaczyc film, poniewaz bylem znudzony na tyle, ze
niemozliwym bylo skoncentrowanie sie na filmie.
Czy dalej czeka cos, co moze mnie zaskoczyc, czy tez caly film bedzie dokladnie taki?
Nie jestem sympatykiem takiego kina, ale film jest naprawdę dobry. I chociaż mogłoby się wydawać, że główny wątek w pierwszej połowie filmu zostaje gdzieś zatracony między błahymi rozmowami bohaterów to tak naprawdę odgrywają one ważną rolę w kreacji ich sylwetek. Być może nie ma nagłych zwrotów akcji, piorunujących chwytów ze strony reżysera i przyznam, że sam się czasem nudziłem i nie obejrzałem filmu w całości od razu . Mimo to doceniłem go dopiero na końcu. Nadal uważam, że całą historię można by przedstawić w przeciągu godziny , a nie w dwóch i pół ( co jest dla mnie zdecydowanie za długo ). Jednak na tym polega urok tego filmu i specyfika klimatu.
A dla mnie, to jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam w ogóle. Stawiam go na równi z irańskim "Rozstaniem". Fakt, że wielu widzom jego powolne tempo utrudni percepcję, ale to już tylko i wyłącznie ich problem. No i te cudowne obrazy...
A ty uciekłeś z Tworek? Albo jesteś klaunem i próbujesz - nieudolnie - nas rozweselić?
Nie wierzyłem że to powiem na tym portalu, ale teraz nie umiem inaczej skomentować:
-Bitch, please!!!!!!!!!!!!!
Rzeczywiście. Film wyłącznie dla wielbicieli "ambitnych" obrazów o grupie facetów łażących po polach i łąkach. Brak "symboliki" nadrabia autentycznością i realizmem, bynajmniej nie magicznym.
Nie wiem, o czym dywagujesz. Ale kiedy pisze takie rzeczy fan "Interstellar", "Gwiezdnych wojen", "Władcy Pierścieni", "Helikoptera w ogniu" i innych takich, to na pewno wiem, że film warto zobaczyć.
W tym filmie długość to świadomy zabieg reżysera, który poprzez rozmowy, skupienie na poszczególnych bohaterach i kilka wręcz baśniowych elementów (np. kamera śledząca turlające się do rzeczki jabłko, błyskawica ujawniająca kształt skał) buduje atmosferę pod dalszą, bardziej "konkretną" część opowieści. Nie będę udawał - mi też udało się obejrzeć do końca dopiero w drugim podejściu. Jestem pewien że wielu widzom nie chciało się podejmować takiego trudu, bo film faktycznie jest mało przystępny. Nie każdy lubi "slow movies", ja też zresztą nie zawsze mam czas na podobne zabawy. Ale nie ma co naśmiewać się z sympatyków takiego "ambitnego" kina, warto docenić czasem inne spojrzenie na kino, obejrzeć film który oferuje nieco inne podejście do tematu:)
Wcale nie trzeba być filmowym snobem, żeby to polubić:)
Ja najbardziej lubię łączenie kina "niskiego" z "wysokim", jeśli można to tak nazwać. Idealnie była by forma pierwszego i treść drugiego, ale nie często uświadczymy czegoś takiego. Lubię slow movies, ale najlepiej takie w których jest jeden bohater i zbyt wiele nie mówi. Ileż taka forma wymaga i ile zastosować można środków ekspresji! W tym filmie jest inaczej - pozorna zwyczajność. Niby nic nieznaczące rozmowy, na pozór nudne postaci, zapomniana przez Boga i ludzi wieś, na której nikt nie chce przebywać. I symboli jest cała masa - światło lampy naftowej, wielki czarny pies rozkopujący dół ze zwłokami, okrągłe drzewo, strumień...