Domniemanie niewinności w sprawie Phila Spectora: czy legendarny producent muzyczny rzeczywiście zamordował swoją kochankę? Jeden z najsłynniejszych procesów świata showbusinessu zakończył się werdyktem twierdzącym, jednak twórcy tego filmu zasiewają w widzu ziarno wątpliwości. Porządna telewizyjna produkcja (na poziomie, do jakiego przyzwyczaiło nas HBO) z dobrymi kreacjami aktorskimi Pacino i Mirren. Oczywiście, przy takich nazwiskach (wypada wspomnieć, że za kamerą David Mamet), można było spodziewać się czegoś więcej, ale w kategorii "kameralna docu-drama" rzecz jest naprawdę niezła. Wciąga i każe rozruszać nieco szare komórki, a na dokładkę mamy kilka zacnych evergreenów na ścieżce dźwiękowej.
Film, jako dzieło jest niezły, ale.... film o Żydzie, zrobiony przez Żyda. Moim zdaniem to tłumaczy domniemanie niewinności tego typa w tym filmie i zasianie w nas wątpliwości, jak również wzbudzenie w nas w stosunku do niego sympatii. Reżyser i scenarzysta zarazem, zrobił tylko to, co nakazuje mu jedna z ich świętych ksiąg.
Z drugiej strony zaś tleniona idiotka, która wyprała sobie mózg holywoodzkim snem, podstarzała trzecioplanowa aktoreczka bez sukcesów i bez perspektyw na życie, rozpaczliwie poszukująca czegokolwiek do zabłyśnięcia chociaż na chwilę . . .
W trzech słowach : byli siebie warci.