Nie dość, że relacja miedzy bohaterami przebiega w za szybkim tempie, to jeszcze była tak sztuczna, ze głowa aż boli. Aktorzy odgrywający postaci pasowali do siebie jak pięść do oka, zero chemii między nimi. Jedyny mały plus za aktora odgrywającego Greya, bo na ekranie prezentuje się lepiej niż na zdjęciach. Może gdyby dali inną aktorkę to byłoby choć trochę lepiej.