Właśnie wróciłam z kina z 50....
i ostatni film, który aż tak bardzo mnie nudził to był Interstellar z którego chciałam wyjść w połowie filmu... Zawsze jednak filmom daje szanse...chociażby na dobre zakończenie... Interstellar ja wykorzystał mega fajnym pomysłem na 5 wymiar i nawiązaniem do początku filmu... Grey nie zaskoczył mnie niczym... Byłam przygotowana na to ze książka będzie lepsza... ale nie wiem jak można tak nakręcić film, który bez przeczytania książki kompletnie nie miałby sensu. Wiem, ze to okrutne porównywać filmy o zupełnie odrębnym gatunku i wyższość półki na której sie znajdują... Bardziej opieram się na porównaniu odczucia swojego znudzenia w czasie trwania filmu... Ogólnie na Grey nudziłam sie mniej... był po prostu krótszy...
Wynika że nie jestem ani romantyczka, może moje fantazje są trochę na innym poziomie ... ale odczuwam żal, ze nakręcili film, tylko po to żeby ściągnąć tłumy chodliwym tytułem, a nie atrakcyjnością filmu...
Nie wiem, czy to tylko moje wrażenie, czy ludzie wychodzili z sali kinowej rozbawieni jak po 22 Jump Street (taki przykład)
takie komentarze proszę tylko po przeczytaniu tekstu ze zrozumieniem!
Chyba że tego nie nauczyli?
"po przeczytaniu tekstu ze zrozumieniem" > ale zaśmierdziało gimbazą, srać mi sie chce, jak czytam takie zwroty.
ESOX666 po Twojej wypowiedzi zaśmierdziało gimbazą, nikt Cię nie nauczył podstaw szacunku do drugiej osoby?
wygląda na to, że ESOX666 nie obowiązuje czytanie ze zrozumieniem bo nie uczęszczał do gimnazjum... wiec niech nie rozumie treści i niech pisze co chce...