Główna przyczyna słabości tego filmu, są rzucające się w oczy i oczywiste skojarzenia z wcześniejszym hitem niezależnego kina, filmem ,,Cube". Czyli mamy ludzi zamkniętych w wymyślnej pułapce skonstruowanej przez inteligentnego szaleńca, a aby się z niej wydostać, bohaterowie muszą rozwiązać zmyślną łamigłówkę. Niestety w przypadku ''Piły" ta łamigłówka nie trzyma się kupy i służy scenarzyście jedynie do wyciągania ''z rękawa'' nagłych , niezbyt prawdopodobnych wątków, które pod koniec filmu mijają się ze sobą, i prowadzą do bezsensownego zakończenia. Równie dobrze w końcówce, mogło by nagle wylecieć UFO, sterowane przez autopilota i oświecić widzów. Następną wadą jest prostacko skradziony trzon scenariusza, z kultowego ''Siedem'' Dawida Fincher'a. A więc mamy dwóch detektywów prowadzących dochodzenie, w sprawie makabrycznych morderstw dokonywanych w wymyślny sposób, na różnych ludziach... Morderce działającego wedle jakiejś idei( nie do końca wiadomo jakiej?) bawi się przy tym w jakieś sadystyczne gierki z ofiarami. Jednemu z nieszczęśników każe biegać bez odzieży i butów, nasmarowanym łatwo palną mazią po potłuczonym szkle, ze świeczką w ręce. Niby coś delikwent nabroił i musi odkupić swoje winy przechodząc przez te ćwiczenie...trudno się nie domyśleć jaki będzie tego finał. Mamy także skopiowaną, bez żenady scenę w której jedyna z niedoszłych ofiar psychopaty opowiada śledczym o swoich przeżyciach gdy była poddawana ''ćwiczeniu'' przez szwarcharakter...nic z tego niestety nie wynika. Nielogiczności scenariusza widoczne są chociażby w finałowych sekwencjach filmu, gdzie jeden z głównych bohaterów który jest lekarzem, odcina sobie stopę piłką do metalu i nie mdlejąc, wypełza z pułapki w nieznanym kierunku jak bohater westernu, odjeżdżający na swym rumaku w kierunku zachodzącego słońca...Dziwi mnie fakt że lekarz nie przewidział tego, że po utracie kończyny i dużej ilości krwi zaraz zemdleje... no ale cóż, nasz bohater jest odporny. Oglądając ten film odniosłam wrażenie że oglądam sztampową produkcje w tandetnym wykonaniu...acha zapomniałam, przecież to jest na wpół niezależna, niskobudżetowa produkcja. No tak przecież, większość kultowych filmów grozy były niskim budżetem, ale różnica między nimi a ''Piłą'' jest taka że ich twórcy mieli konkretną wizje, świeże, własne pomysły i przede wszystkim talent...udało im się szczelnie zakryć braki techniczne, klimatem i emocjami swojego dzieła. Reżyser ''Piły''James Wan sprzedaje znane pomysły w gorszym wykonaniu, zasłaniając się nudnym plastycznym stylem, który oznacza tylko chaotyczny montaż i niewyraźne ujęcia odrapanych murów. Na sztandarowy popis wizji montażysty, wybrałabym sekwencje w której jedna z ofiar biega w kółko tak szybko że aż taśma filmowa się nagrzała i koniec sceny się spalił..