Przyznam, że książki nie czytałem. Ale Krymu ale lubię i oglądam, więc polecialem do kina. Efekt? Koło 60 minuty zacząłem przeglądać w komórce wyniki ekstraklasy. A żona przysnęła na solidne 20 minut. Głupota, brak spójności, nuda, prostota. Kompletnie było mi obojętne jak to się skończy i kto jest mordercą. Nie wspomnę o aktorach, bo musialbym tez napisac, ze Fasbender gral jak robot z Proneteusza i Obcego a reszta - ktorej nie znam (i chyba nic nie straciłem) przekonuje mnie do swych ról jak ginekolog do kastracji. Wolałbym oglądać spiewające niemieckie karły lub film o konstrukcji szlabanów, niż męczyć się z tym gniotem, który nawet nie leżał koło dobrego kryminału. Strata czasu i pieniędzy, nie polecam nikomu, omijać szerokim łukiem. Acha, co ważne - wszystko co najlepsze było w trailerze. Naprawdę nic innego tam nie ma.
Jeśli koniecznie chcecie dobry kryminał to szukajcie gdzie indziej. Albo włączcie Księdza Mateusza.