Uogólniasz. Z pewnością są takie, które są lepsze, ale są i takie, które są gorsze. Zresztą większość tej produkcji to też masówka, czyż nie?
Do tego dochodzi ocena subiektywna. Choć daleki jestem od twierdzenia, że Hong Kong nie potrafi zrobić dobrego filmu (mam kilka ulubionych), to generalnie ta stylistyka mnie nie przekonuje - zbytnia teatralność, którą odbieram (może krzywdząco) jako sztuczność, specyficzne dialogi pozbawione treści, kilka powtarzających się schematów fabularnych (owszem - jak wszędzie, ale tutaj są one prawie że kopiowane) itd...
Podkreślam - to moje subiektywne zdanie. Nie musisz mieć takiego samego.
Może mój brak zrozumienia dla tych filmów wiąże się z tym, że kultura chińska (z wyjątkiem ich genialnego jedzenia :) jest dla mnie obca? Bo kino japońskie, szczególnie to sprzed lat, bardzo lubię - ale o Japonii wiem znacznie więcej.
Pozdrawiam i sorry, jeśli uraziłem Cię wcześniej autorytatywnym i niczym niepopartym twierdzeniem...
Spoko. ;) Ja po prostu nie znoszę kina z USA (jest zaledwie kilka wyjątków, ale ogólnie ich filmy są dla mnie zbyt banalne). Zamiast tego wolę poznawać różnorodne a mniej znane kino chociażby z Chin, ale też bardzo lubię produkcje francuskie, polskie itp., są o wiele ciekawsze od znanej i zbyt już schematycznej hollywoodzkiej twórczości dla mas. To oczywiście też jest tylko moje subiektywne zdanie ;)
To polecam Ci neorealizm włoski. Bardzo stare (lata 40. i 50. ub. wieku) i bardzo trudno teraz dostępne genialne kino. Ale jak zrobisz poprawkę na czas, jaki upłynął i wczujesz się w konwencję - będziesz (prawdopodobnie) oczarowany. Podobnie z filmem noir - francuskim, ale przede wszystkim (sic!) amerykańskim. Jednak jestem wredny :))) Tytułów nie podaję, bo nawet jeśli nie znasz tych nurtów kina, to bez trudu znajdziesz najlepszych przedstawicieli w książkach czy Internecie. Zaręczam Ci - to nie ma nic wspólnego z typowym, współczesnym kasowym kinem. I mówię Ci to ja - miłośnik taniej, amerykańskiej rozrywki, nie zaś intelektualista, który poza Kurosawą i Bergmanem dawniej, a teraz Jarmuschem świata nie widzi :)))