Najlepsze sceny:
Ostrzeliwanie statku Becketta prze Holendra i Perłę. Cudo.
Po przemowie Elizabeth "Bandera na maszt".
Rozkołysanie Perły.
Fragmenty bitwy z Holendrem.
Najgorsze sceny:
Ożywienie Calipso.
Rozmowa Calipso z Jonesem.
Rozmowa Sao Fenga z Elizabeth na jego statku.
Davy Jones wkładający temu żołnierzowi macki w otwory twarzy.
U mnie jet to scena pojedynku Jacka z Davym Jonesem(najbardziej epicka scena jaką widziałem!), choć cały fragment z Malestormem (ten wielki wir) jest świetny!
Właśnie ostrzelanie statku Becketta przez Holendra i Perłę nalezy do najgłupszych scen, heheh wszystkie działa królewskiej fregaty nagle się zacięły co? I potem jeszcze jak Backett schodził po tych schodach,to śmiechu warte, człowiek ze stali. Nie muszę już chyba wspominać o braku logiki w odwrocie całej armady heheheh, płakać mi się chciało z żalu. Takie strasznie naciągane. Rozumiem, że film przygodowy ma bawić, ale nie do granic absurdu, poprzednie części podobały mi się o wiele bardziej.
Tu nawet nie o to chodzi, bo w sumie walka z "Holendrem" nie miała wielkiego sensu, ale ogólnie właśnie w ten sposób Kapitan Blood w książce załatwia 2 okrety ponieważ okręty na skrzydłach nie mogą strzelać, bo ostrzelałyby się nawzajem.
a trójpokładowiec w środku zionąłby ogniem i mógłby zatopić obie jednostki jedną salwą, z takiej odległości.
Do waszych dodam jeszcze tyle - rozkołysanie Perły było cudne, po odwróceniu statku aż zaparło mi dech w piersi kiedy "góra stawała się dołem" :) Pojedynek Jacka z Jonesem również trzymał w napięciu.
Małpka z pistoletem była świetna, "Możesz rzucić moją czapką... Dobrze, a teraz ją przynieś" i końcowa scena z Jackiem na łódce.
A scena ze ślubem mi się nie podobała..
Jak małpka celuje pistoletem w papugę, ten fragment mnie rozwalił śmiechem. Ale ogólnie małpka we wszystkich częściach jest the best.
Podobało mi się, gdy odwrócono statek, a Raghetti i Pintel przywiązali się do masztu. Ich miny - megazabawne ;)
w 100 % zgadzam się z black_eye i czarkiem986. Ta akcja, gra aktorska m.in. Johnnego Deepa to po prostu poezja. Szczególnie przypadł mi do gustu moment jak Jack był na wyspie, te kraby kamienne i ta jego mimika twarzy...
sam koniec jak Jack płynie z mapa ;d i rozbujanie statku oprócz tego reszta scen z Deppem i scena kiedy Barbossa ogarnia że Jack ma mape
Najbardziej mnie rozwaliło "Nobody moves! ..lost my brain." jak Jack był w celi na holendrze.
Walka Sparrowa z Jonesem na Latającym Holendrze. Zwłaszcza moment, w którym Jack huśta się na linie i strzela z pistoletu oraz kiedy odcina Jonesowi mackę trzymającą klucz. Świetnie to wyglądało.
Moment, w którym Jack razem z Elizabeth wracają na Czarną Perłę po walce z Jonesem i Sparrow wydaje rozkazy załodze.
To chyba jedyne chwile w "Na Krańcu Świata" gdzie Jack Sparrow jest pokazany jako prawdziwy kapitan piratów, a nie jako fajtłapowata pierdoła. To swoją drogą przez wszystkie części mi przeszkadzało. Wiem, że to jest taka postać i że taki jego urok etc... ale litości! W niektórych momentach Jack spokojnie mógłby przejąć pałeczkę po Bennym Hillu. Dlatego najbardziej podoba mi się pierwsza część, w której owszem były zabawne sytuacje, ale z umiarem. W której kapitan Sparrow był pokazany jako prawdziwy pirat (mimo iż w zabawny sposób), a nie 10-latek z ADHD.
Pozdrawiam.
Oj nie, nie zgadzam się, w każdej części Sparrow jest prawdziwym piratem. W drugiej części infiltruje tureckie więzienie, targuje się z Jonesem, wyprowadza w pole Willa i Elizabeth, ocala "Perłę" przed Krakenem (no, na chwilę) i umiera z klasą :P
W 3ej części wybiera Króla Piratów, zabija Becketta, pokonuje Davy'ego Jonesa, wybiera nowego kapitana "Holendra" i nawet w zaświatach jest kapitanem "Perły" pełną gębą :P
Niemal na samym początku, jest pokazane więzienie, potem wyrzucają z niego trumnę... i z trumny wyłania się Jack :)
to ostatnia walka na Latającym Holendrze była wspaniała wraz z momentem przebicia serca Jonesa i powrotem Liz i Jacka na Czarną Perłę, ślub Willa i Liz, rozhuśtanie perły, oczywiście wybranie Elizabeth na króla piratów (uśmiech Jacka i miny piratów) i jej przemowa, właściwie Na krańcu świata to moja ulubiona część z piratów więc prawie wszystkie sceny są moimi ulubionymi
Gdy Elizabeth powtarza tekst Jacka z pierwszej części "..nasz związek i tak nie miałby szans" a On sobie to przypomina i się uśmiecha :)
Końcowa scena bitwy w wirze, scena ostrzeliwania admiralskiego statku, oraz początkowa scena kiedy Chińczyk mówi do Elizabeth: ,, Ściągnij, proszę".
Jak Barbossa podczas walki udziela ślubu Willowi i Elizabeth xDD Tak w ogóle to cały film jest zajebisty. ;]
Jak jeden z piratów podczas zgromadzenia krzyczy: "do diabła z Kodeksem" i od razu dostaje kulkę
Może wyjdę na romantyczkę, ale jak dla mnie najpiękniejszą sceną we wszystkich 3 częściach była scena ostatniego pocałunku Elizabeth i Willa na plaży. Połączona z muzyką Hansa daje naprawdę piękny efekt...
Dla mnie ślub Willa i Elizabeth, scena z Willem i Elizabeth na plaży oraz kiedy Perła wypływa na powierzchnię po przewróceniu i wszyscy na siebie z pistoletami, a tu się okazuje, że proch zamókł!!!
Ślub Willa i Elizabeth,
"Mamusia" Jacka :D
i scena śmierci Norringtona... baardzo smutna... o mało się nie rozpłakałam ;(
scena u sao fenga gdy barbossie i elizabeth podrzucają szable spod podłogi i gdy sao feng cgozi zabiciem typa któremu tatuaż się rozmazuję.
rozbujanie preły
przywitanie jacka w luku jonesa
cały trybunał braci
no i oczywiście końcowa bitwa, genialna.
O tak, cała scena pod którą została napisana ścieżka "I don't think now is the best time" jest genialna.
Po przemowie Elizabeth wszyscy piraci wciągają swoje bandery. Widać wtedy flagę Czarnobrodego (szkielet z włócznia i serce). Jest to postać autentyczna; nazywał się Edward Teach i został brytyjskim dezerterem po wojnie z Francją na przełomie XVIII i XVIII wieku.
Ciekawostka taka.
Up is Down i finałowa walka w wirze (a szczególnie pojedynek Jonesa i Sparrowa na rei grotmasztu Holendra).