Owszem, ładne zdjęcia, dobre aktorstwo chociaż główna postać wydaje się przez większość filmu ma minę zupełnie obojętną, nieważne czy przy krowie, czy gdy umiera mąż czy kiedy idzie do łóżka z innym. Tym bardziej widać jej radość na zakończenie.
Ale historia jak dla mnie do niczego, kobieta która odtrąca faceta, nie umie się z nim dogadać, za to za wszelką cenę chce mieć dziecko, jakaś feministyczna kicha...
Dokładnie o to chodzi - feminizm po rusku. Rozwaliły mnie 10-tki, chyba raczej niespełnionych żenszczyn, i te ach, och nad byle kadrem. Niektórzy mylą długość ujęć oraz banalność lub brak dialogów z artyzmem (tak też jest w przypadku "Idy").