Tytuł i opis były dla mnie zachęcające, ale to co zobaczyłam sprawiło, że dałam sobie spokój po niecałych 15 minutach filmu. PORAŻKA. Sceny nudne i sztywne... ale żeby było bardziej opisowo, to walnę spoilera.

Tak więc UWAGA SPOILER, kto nie chce wiedzieć, niech nie czyta dalej!



Zaczyna się od tego że wszyscy krzyczą, biegają i płaczą. I tak przez 10 minut ciągle to samo i to samo. Ludzie uciekają w bezsensowny i powolny sposób, walają się po ziemi, nic nie robią naprzeciw niebezpieczeństwa. Rozwaliła mnie np scena, gdzie od dłuższego czasu był najazd na te wioske czy co to tam było i potem jeden z najeźdźców wchodzi do jednego z domów, a tam..... rodzinka sobie najzwyczajniej w świecie siedzi przy stole i gada. No Bogowie... co oni nie słyszeli tych wszystkich drących się osób? Albo myśleli że nie zginą kiedy będą siedzieć w domu? Idiotyzm...

To samo ze sceną w tej świątyni czy czymś, gdzie po kolei pojedynczo wchodzili i ginęli z rąk popisującej się babki.

Albo tamci w lesie... słyszą krzyki z tak daleka? I zamiast iść od razu pomóc to gadają pół dnia robiąc swoje zaa i przeciw. Skoro byli tak blisko żeby słyszeć że tam jest rozpierdziel, to czemu docierali na miejsce kolejne pół filmu? Głos aż tak się nie niesie.


Tak czy siak, polecam ten film masochistom albo wielbicielom kiczu. Poszukiwacze dobrej historii i fajnych efektów nie znajdą tutaj nic dla siebie