Tak czytam te komentarze i zastanawiam się po kiego grzyba ludzie, którzy filmu nie widzieli, nie chcą widzieć, nie zamierzają, nie lubią twórczości Pani Holland i są ogólnie na NIE do jej osoby w ogóle tu wchodzą i zabierają głos? OK, jest demokracja - ale ludzie, no nie ośmieszajcie się bo później się dziwicie, że ten czy inny film tak a nie inaczej pokazuje nas jako naród. Efekt jaki hejternia chce osiągnąć zapewne będzie odwrotny do zamierzonego jeśli chodzi o frekwencję w kinie - mnie osobiście tacy jak to nazywam "wylewacze fekaliów" na wszystko po to tylko, żeby się uzewnętrznić wręcz motywują do obejrzenia danego filmu. Tak było z "Milczeniem" Martina Scorsese - połowa komentarzy (na różnych portalach) od dyletantów nie interesujących się historią, ateistów i dzieciaków, które myślały, że jak gra "ten z Gwiezdnych Wojen i ten ze Spidermana" to będzie akcja i ścinanie głowy mieczem samurajskim. To mnie nie zniechęciło, wręcz przeciwnie - poszłam, obejrzałam, mam totalnie odmienną opinię od tych, którzy zasnęli albo po prostu nie zrozumieli (film bardzo dobry zresztą). "Pokotu" nie widziałam, ale chętnie się wybiorę - książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Tak naprawdę każdy temat można upolitycznić - pytanie tylko: po co? Ochrona praw zwierząt i myślistwo - podchodzące coraz częściej pod kłusownictwo - to tematy uniwersalne na całym globie. Jak czytam, że ktoś daje "1" bo Holland to "lewackie ścierwo" to aż żal mi tego, kto to napisał (no bo jak inaczej skomentować tego typu argumenty, a wręcz ich brak). Wniosek z tego taki: zapowiada się interesujący film :)