U mnie zupełnie odwrotnie, byłoby 7 gdyby ktokolwiek przeżył, dałabym nawet 8 gdyby nie zakończenie rodem z taniego romansu.
Gatunek filmowy jest jak najbardziej w moim guście ale nie da się nie zauważyć aż rażącego podobieństwa do Spartacusa. Takich analogii jest bardzo wiele: Milo podczas udanej próby uratowania ukochanej do złudzenia przypominał Crixusa ratującego Naevie, również postać Atticusa była łudząco podobna do postaci Doctore, który trenował gladiatorów ponieważ dzięki swoim zwycięstwom zyskał sobie "wolność" (piszę to w cudzysłowie, ponieważ ze szponów areny trafił wprost pod skrzydła Batiatusa - kolejna analogia czyli wolność jest tylko pozorem), w obu przypadkach postaci te były czarnoskóre co jeszcze spotęgowało podobieństwo. Realia i czas akcji również są identyczne, tak samo jak sytuacja głównych bohaterów częściowo się pokrywa: stracili rodzinę, popadli w niewolę i trafili na arenę.