kolejne pretensjonalne męki egzystencjalne grupy francuzów ilustrowane winem, kawą, bagietką, zdziwionym wydymaniem ust i (żeby było jeszcze piękniej i mądrzej) pieśniami Shuberta, które wyje jedna taka gruba i rozhisteryzowana baba. Nie dajcie sie nabrać!!!
eeeetam, czy naprawde egzystencjalne?... nie sądzę, by twórcy mieli nawet takie ambicje...
faktycznie, towarzystwo pokazane na ekranie JEST bandą pretnensjonalnych buców. ale właśnie takich buców portretuje nam Jaoui. I jest to naprawdę niezła socjologiczna obserwacja.
Bohaterów poznajemy przy okazji prostych sytuacji codziennych, nie jesteśmy bombardowani ich wynurzeniami - nawet, do cholery, nie wiemy o czym są ksiązki, które napisali bohaterowie.
a jak już pojawiają się czyjeś "głębokie przemyślenia", to są raczej przedstawione w zabawnym kontekście i wyśmiane.
a jeśli komuś ze względów estetycznych przeszkadza tusza bohaterki czy odrobina muzyki klasycznej - no to sorry winnetou...
no i śladu bagietki!!! :)