Ten patos mnie zabił. Oglądalem dzisiaj po raz drugi ten kiepski film i odnioslem zupelnie inne wrażenie niż za poprzednim razem, kiedy to dzieło przypadło mi do gustu.
W sumie film o papieżu był naładowany podobnym patosem, ale tam udało się twórcom przemycić głębię, akcja była też bez zarzutów, oglądanie wciągało.
Film "Popiełuszko" nie jest przekłamany w przeciwieństwie do "Zabić ksiedza" Agnieszki Holland, ale jego poziom artystyczny jest po prostu śmieszny. Nadęte dialogi (Woronowicz tłumaczy robotnikowi, że ten nie powinien bić żony), brak finezji (co było widać w scenie, gdy papież wypowiadał słowa "Niech zstąpi Duch Twój" - o większy banał naprawdę trudno). Nawet ujęcia doprowadzały mnie do szału, ale nie potrafię dokładnie wytłumaczyć o co mi chodzi. Były takie... wzniosłe.
Zawsze po filmach tego typu (Popiełuszko, Generał Nil, Katyń) jestem dobity. Cenię znajomość historii ale dlaczego mamy się tak umartwiać? I wspominać to, co najgorsze?
Znacznie lepszym filmem jest Zabić księdza - Agnieszki Holland tak jak powiedziałeś.
Ponadto oficjalna okładka filmu Popiełuszko to zżynka z Casino Royale.
Delikatnie mówiąc żenująca sprawa.
Nie dbamy o swoja historię i pozwalamy żeby inni robili z nią to, co chcą.
Tak jak już było wielokrotnie.
Patos w polskich filmach o polskich bohaterach Ci przeszkadza, a przeszkadza Ci również patos w amerykańskich filmach? Jakoś Amerykanie mogą gloryfikować swoje dokonania np. z czasów drugiej wojny albo wojny w Wietnamie i wszyscy się już do tego przyzwyczailiśmy i to tolerujemy, natomiast jak Polacy próbują w ten sposób opowiedzieć swoją historię to jest wielkie halo, bo to nie artystyczne, płytkie albo jeszcze jakieś... Moim zdaniem powinniśmy gloryfikować swoje dokonania, nawet ocierając się o granice megalomanii i zadęcia.