To żelazna czołówka bondów. Dla mnie film szpiegowski doskonały: zimnowojenny podział świata, świetny klimat, względny realizm, kapitalny Grant i najlepszy odtwórca roli Bonda Sean Connery. Do dziś się to miło ogląda.
Śmiało mogę zaryzykować opinię że film jest lepszy od Goldfingera. Czuć w nim jeszcze wyważenie proporcji między wiarygodną intrygą szpiegowską, a ukazujących się już standardach dla tej serii.
Zgadzam się jeden z lepszych obok Goldfingera bondòw świetny klimat przede wszystkim świetną rola Showa .Jedno pytanie kim był ten gość przed czołówką przebrany za Connerego ?
Sorry, że po dwóch latach, ale on prawdopodobnie był "żywym obiektem treningowym" o którym Morzeny mówi Klebb gdy ta przylatuje po Granta. Zwykły nołnejm.