Chodzi mi o moment gdy ksiądz wypytuje Wojtka o masturbację. Jego ton, zaangażowanie, czy
Waszym zdaniem nie jest to skojarzenie z pedofilią? Film obejrzałam dopiero kilka dni temu, teraz
to temat na czasie, a w czasie jego powstawania pewnie taki nie był, dlatego jestem ciekawa
opinii.
Tak, miałam identyczne wrażenie. I dlatego mały Wojciech odszedł, bo zamiast poczuć się lepiej w trakcie spowiedzi, poczuł się jeszcze gorzej...
a tu z kolei ja się nie do końca zgodzę. Wojciech nie przyszedł by poczuć się lepiej, przyszedł bo ojciec mu kazał, bo mial dobre kontakty z proboszczem i przecież trzeba chodzić do kościoła jeśli tworzy się taką "przykładną" rodzinę. A ta "spowiedź" do końca chłopca pogrążyła, stąd reakcja, nie tylko psychiczna ale i fizyczna.
Oczywiście, muszę się zgodzić, niemniej jednak ojciec nie wiedział, jakie grzechy miał syn, nie mógł go kontrolować, z czego się spowiada, a mimo wszystko Wojtek powiedział prawdę, pomimo wstydu, jaki na pewno czuł. Czy to nie świadczy o chęci pozbycia się poczucia winy?
Przecież ksiądz w konfesjonale ewidentnie się nakręcał pogłębiając ten temat, aż się spocił na koniec. Przeciętny klecha, smutne ale prawdziwe.