PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=523230}

Prometeusz

Prometheus
6,3 184 756
ocen
6,3 10 1 184756
6,0 32
oceny krytyków
Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Dopiero co obejrzalem film ponownie, po dobrych 2 latach od pierwotnego seansu, z ktorego wrazenia zawarlem w ocenie filmu. Musze przyznac ze... uplyw czasu dobrze mu zrobil. A moze mnie?

Za pierwszym razem ogladalem z perspektywy dana "Obcego", liczac na solidny, rzetelny prequel. Zawiodlem sie wtedy strasznie, gdyz ani film sam w sobie nie jest arcydzielem, ani jako czesc mitologii "Obcego" nie wydawal mi sie bombastyczny. Nie potrafilem zrozumiec peanow na jego czesc, powszechna wsrod recenzentow i publiki.

Do ponownego obejrzenia sklonila mnie o ironio recenzja Spoony'ego, ktora wydawala sie wyrwana prosto z mojego serca. Przewrotnie jednak sklonila mnie do ponownego obejrzenia "Prometeusza", w celu potwierdzenia ze moje negatywne odczucia sa nadal aktualne.

No i niespodzianak - zmienilo sie troszeczke. Nie zrozumcie mnie zle - nadal nie uwazam zeby film zaslugiwal na "Top 10 filmow S-F", ba, nie wiem czy zalapal by sie do "Top 50" w moich oczach. Zdecydowanie jednak zniknal z mojej listy "Top rozczarowan".

Fanatyka "Obcego" zamknalem w pokoju obok i postanowilem obejrzec film niczym zwykly Janusz. Oplacilo sie, gdyz jesli nie ma sie wlasnych oczekiwan - nie mozna sie rozczarowac jesli nie zostana spelnione.

Jesli sie wiec zapomni, ze film chcialo sie odbierac jako introdukcje Xenomorph'ow, a skupi sie na historii ktora stara sie opowiedziec - poszukiwania odpowiedzi na pytanie o Zycie, Wszechswiat i Cala Reszte, to... nawet mozna dac sie porwac tej historyjce.

Niestety, nadal nie jest to w stanie przeslonic scenariuszowych durnotek i koszmarnie zidiocialych bohaterow. W sensie, wiem, ze to "tylko film". Ale na widok rzekomo profesjonalnych badaczy, ktorzy przybywaja na obca planete i nie sa w stanie zadbac o podstawowe sprawy bezpieczenstwa, zamiast tego minute po wyladowaniu wybieraja sie na przechadzke po okolicy - nadal czlowiekowi poslady sie zaciskaja z irytacji. Albo widzac geologow, ktorzy kilka minut wczesniej operowali super-skanerami, po czym po kwadransie nie umieja posluzyc sie wygeneroana mapa i opuscic lokacje. Albo widzac kolesia ktory jakims cudem w cholernym kosmicznym skafandrze ma zamontowana fajke wodna. Albo... AHHHH koniec! STOP!!!

OK, podsumowujac: jesli nie jest sie maniakalnym fanem "Obcego", albo potrafi sie w sobie tegoz fana na chwile "wylaczyc" - to film potrafi zapewnic 2 h rozrywki. Jesli sie jest w dodatku widzem dla ktorego dziury fabularne i dzialania bohaterow Star Treka nie sklaniaja do pytan "jakim cudem ten gosciu zostal wybrany na kosmonaute" - to zapewne i rozrywka bedzie nawet lepsza.

Dla mnie, mimo wszystko, motywacje i charaktery bohaterow sa nadal tak antypatyczne, ze z przyjemnoscia oglada sie jak umieraja. Zwyczajnie zaden z tych glabow nie zasluguje na dalsza egzystencje w przedstawionym swiecie :)

Ocena po rewizji: 6,5 / 10 (O prosze, jak ladnie sie zgrywa z opinia publiki). Nie zmieniam pierwotnej oceny ani opis, bo tak tez wygladaly moje wrazenia po pierwszym seansie - i niechaj przyszle pokoenia o tym wiedza :P

ocenił(a) film na 10
rozkminator

tak samo miałem, za pierwszym razem od razu skrytykowałem ten film, dopiero po kilku latach dokładnie oglądnąłem ten film , uważam ze zrozumiałem trochę,

http://film.org.pl/a/50-prawd/50-prawd-objawionych-przez-prometeusza-29240/ ta osoba co napisał ten artykuł mnie wkurzył 0 w tym prawdy jest co napisał . osoba nigdy nie widział jak wygląda statek kosmiczny w filmach ani nie wie nic o rytuałach , jeszcze nie wie ze w realu istnieje Niemiecka firma jak dobrze pamiętam, którzy chcą stworzyć coś jak lalka robot ale aby wyglądał realne jak żywa osoba .

ocenił(a) film na 6
vAkatsuki

Przeczytalem, posmialem sie :)

Nie powiem, nie odczuwam jakiegos wstretu do tego artykulu - dla mnie to jak scenariusz do kolejnego Nostalgia Critic'a i Inzynierowie mi swiadkiem ze z wieloma punktami sie zgadzam a reszte traktuje jako "nitpicking".

Ot mnie osobiscie przy wczorajszym ogladaniu zaczela trapic mysl na temat sekcji w ktorej zyla kapitan Vickers. Co jest najwiekszym problemem w podrozach kosmicznych? Masa statku. Poniewaz im wieksza masa, tym wiecej paliwa potrzeba do rozpedzenia tej masy. Wymiernie przeklada sie to wiec na pieniadze - dlatego dzisiejsze statki kosmiczne sa budowane dosc spartansko, poniewaz wyniesienie na orbite dodatkowego sprzetu typu fortepian a nawet wazacy kilknascie gramow zestaw zywieniowy - jest wymiernie przeliczalne na kolejne dolary. Czemu korporacja budujaca statek dobrowolnie podnioslaby cene pojazdu o wielocyfrowe kwoty tylko po to zeby pani kapitan miala gdzie postawic nonszalancko drinka..?

No, ale to jest "problem" wszystkich filmow S-F. Trzeba zawiesic niedowierzanie i przekierowac uwage na fabule, wszak wszyskie te gadzety sluza tylko temu, zeby opowiedziec co sie dzialo z LUDZMI pokazanymi na ekranie - nie kazdy film to Apollo 13. Czy jest to wiec orbita platetarna czy sredniowieczny zamek - najpewniej ludzcy bohaterowie beda mieli dosc podobne motywacje i cechy (w tym inteligencje...), gdyz sa wlasnie LUDZMI.

Dlatego, o ile sprawy typu "czemu na pokladzie jest fortepian" albo "czemu robot jezdzi na rowerze" - jestem w stanie potraktowac z przymruzeniem oka - tak nie moge przejsc do porzadku dziennego nad glupimi, glupimi do kwadratu postaciami :)

ocenił(a) film na 1
vAkatsuki

I dlatego z krytyka...po zrozumieniu"trochę" dałeś dychę. Wyborne :-)

ocenił(a) film na 9
rozkminator

ja na tym forum krytykom od razu pisałem, że z czasem będą chwalić a następnie przejdzie do kultowego. Nie inaczej było z Łowcą androidów chociaż dla tych którzy czytają literaturę Dicka film nigdy nie będzie czymś więcej niż miłym obrazem.

ocenił(a) film na 6
markin

No, z "Blade Runner" to nieco inna sytuacja - nawet w swoich czasach nie był sukcesem kasowym, bo był zbyt "nudny" dla widza kinowego. Kult zapewniły mu lata dystrybucji na mediach domowych typu vhs czy dvd. "Prometheus" ma nieco na odwrót; duży hit w kinach, za to podbój domostw idzie mu gorzej. Nie odmówię mu tego że może obrosnąć kultem, mimo że raczej jako "świetny zły film".

ocenił(a) film na 4
rozkminator

Wakacje, wolna chwila więc też wróciłem do paru filmów, w przypadku Prometeusza łudząc się że może duże oczekiwania mu nie pomogły. Niestety to wciąż gniot fabularny i jak to ktoś ładnie napisał "jeden z głupszych sci-fi".
Oryginalnie dałem 4 z sympatii dla gatunku, obiektywnie teraz na zimno dałbym nawet 3.

Ciekawe co reżyser po czasie myśli o swoim dziele. Kiedy opadnie presja marketingu, prezentacji i liczenia biletów. Ridley - spaprałeś robotę, w Prometeuszu 2 też tak będzie?

ocenił(a) film na 6
rauf1

Myślę że najlepszą odpowiedzią na to co myśli Scott o Prometeuszu 2 jest fakt, że... nakręcił Marsjanina :)

użytkownik usunięty
rozkminator

Run, Martian, run!
Co do oceny to po kinie było 6, w domu na spokojnie dodałem jedną gwiazdkę. Ale jestem dość mocno zawiedziony...

"...na widok rzekomo profesjonalnych badaczy, ktorzy przybywaja na obca planete i nie sa w stanie zadbac o podstawowe sprawy bezpieczenstwa, zamiast tego minute po wyladowaniu wybieraja sie na przechadzke po okolicy - nadal czlowiekowi poslady sie zaciskaja z irytacji. Albo widzac geologow, ktorzy kilka minut wczesniej operowali super-skanerami, po czym po kwadransie nie umieja posluzyc sie wygeneroana mapa i opuscic lokacje. Albo widzac kolesia ktory jakims cudem w cholernym kosmicznym skafandrze ma zamontowana fajke wodna." ---> niestety trafiasz w sedno. Człowiek nie oczekuje "ultra ortodoksyjnego" realizmu, ale pewnego sensu i logiki. Tutaj momentami jest b.głupio...

ocenił(a) film na 6

Boli mnie tym bardziej, że film jest naprawdę przepięknie nakręcony, ma kilkoro fajnych aktorów którzy wycisnęli ze swoich postaci na ile scenariusz im pozwalał (Fassbender był świetnym robotem) i autentycznie - ciągnie mnie do tego filmu, chciałoby mi się go oglądać; tyle że jak oglądam to co dwie minuty jest "klap" w czoło :/

użytkownik usunięty
rozkminator

"Mam tak samo jak Ty..."
Obejrzę pewnie jeszcze nie raz, bo od strony audio-video z Promkiem jest naprawdę dobrze, a w obsadzie rzeczywiście rządzi Fassbender. Obawiam się tylko, że nad scenariuszem nie będę potrafił przejść "do porządku dziennego" i żaden kolejny seans tego nie zmieni...

ocenił(a) film na 6

"...kino małe a w nim..." :D

Przyznam się że nie badałem jednego zagadnienia, tj. czy Scottowi zostały jakieś materiały na wersję reżyserską. Może jakieś dodatkowe albo alternatywne sceny miałyby szansę na zmienienie nieco odbioru filmu. Tak jak w przypadku pierwszego "Aliena" (który co prawda nie potrzebował pomocy aby być świetny :P) w którym to w reżyserce pokazano np. odmienne od Cameronowskiego rozmnażanie Obcych.

użytkownik usunięty
rozkminator

No tak, film mógłby wtedy ewentualnie zyskać w odbiorze całości (albo jeszcze bardziej stracić na dwoje babka wróżyła;). Generalnie wersje reżyserskie są lepsze od kinowych. Choć ja do tej pory nie oglądałem "Donniego Darko" Director's Cut i za bardzo nawet nie mam zamiaru...

ocenił(a) film na 6

No, to jestem po "nieoficjalnej wersji reżyserskiej", czyli zmontowanej przez fana wersji "Giftbearer". http://www.fanedit.org/ifdb/component/content/article/79-fanedit-listings/fanfix /869-prometheus-giftbearer

Facet odwalił kawał zajebistej roboty - wsadził d filmu sceny usunięte, a zawarte w materiałach dodatkowych na bluray, poprzestawiał kolejność pewnych zdarzeń, wyciął bez szkody dla fabuły kilka scen z wyjątkowym idiotyzmem bohaterów - śmiem twierdzić, że zmontował z tego... naprawdę dobry film!

Sceny które usunięto z edycji kinowej wyjaśniają sporo na temat motywacji postaci, przez co nawet tak głupawe sceny jak "poświęcenie znikąd" przez załogę Promka w końcówce nabiera nagle sensu. Nawet ogólny wydźwięk scenariusza jest w tej wersji dużo bardziej przejrzysty i sensowny!

Tej wersji należy się uczciwe 8, cholerna szkoda że nikt w wytwórni nie zatrudnił tego fana jako montażysty do wersji reżyserskiej, specjalnej, jak zwał tak zwał... bo jest świetna.

użytkownik usunięty
rozkminator

Dzięki rozkmini - na pewno się zapoznam z tą wersją:)
Podziwiam takich ludzi (zapaleńców, pasjonatów), którzy potrafią ogarnąć "chaos" i samemu stworzyć coś bardziej logicznego i sensownego niż osoby, które biorą za swą pracę grubą kasę. Mam przykład w otoczeniu - mój kolega, który posiada niesamowitą wręcz wiedzę na temat KM-ów w Polsce. Facet tworzył amatorską stronę komunikacji miejskiej w jednym z polskich miast (która na marginesie była bardziej dokładna i profesjonalna od "oficjalnej") i który miał problemy w kontaktach w włodarzami rzeczonej (np. przy otrzymywaniu materiałów pomocniczych) obecnie znajduje się w zarządzie spółki, która...sprawuje "pieczę" nad w/w komunikacją. Teraz to "oni" muszą dostosowywać się do tego, co on "powie", a kiedyś nie chcieli dać mu głupiego prospektu tudzież przybliżyć specyfikacji danego autobusu:P Na szczęście takie rzeczy zdarzają się w rzeczywistości, choć nie są często spotykana sprawą (przynajmniej w naszym kochanym kraju). Pasonaci rulez!:P

ocenił(a) film na 6

ja ci zaś dziękuję za potężny brech na wieczór. Czytam sobie: facet ma wiedzę o KM. Myślę sobie: "cóż, karabiny maszynowe w sumie ciekawy temat"... Reakcję po przeczytaniu kolejnego zdania możesz sobie wyobrazić! :D :D

Też podziwiam takich pasjonatów jak jasna cholera, zwłaszcza w dziedzinach które mnie jarają a które są mi kompletnie obce pod względem wykonawczym. O ile jeszcze taki "nieoficjalny" montaż jakoś tam sobie wyobrażam - w końcu to "tylko" "nieco" zacięcia i umiejętność obsługi programu do edycji video, jakbym się zawziął to myślę że po kilku miesiącach prób i edukacji w internetach też mógłbym klecić takie materiały, bardziej jeszcze podziwiam montażystów pracujących nad filmem pierwotnie - tak są dziedziny, w których ludzie mnie swoimi umiejętnościami zawstydzają do stopnia że mam ochotę skoczyć z okna jako niewartościowy głąb :P Przykładowo kręcą mnie gry video, konsole i cały ten elektroniczny szajs, ale nie mam najmniejszego pojęcia "jak to się robi" - po czym np. oglądam video na którym koleżka zmieścił bebechy i pada od N64 w budowie od Gamegeara, tworząc przenośną wersję konsoli stacjonarnej: https://www.youtube.com/watch?v=tqwOxS-9Jw8

Niby to "tylko" zlutowanie iluś tam bebechów w całość, ale jak widzę że takie cuda robi nie Japończyk w Sony po inżynierze tylko nastolatek ze spożywczaka za rogiem to czuję się mały :P

Wracając do Prometeusza: POLECAM, o stary, jak ja cholernie polecam wersję Giftbearer! Nie ma co prawda napisów ale zdaje się że nie należysz do ludzi którzy mają z angielskim jakieś większe problemy, nie powinno więc być to przeszkodą. Film znajdziesz u naszego ulubionego dostawcy ;) Koniecznie daj znać jak się już zapoznasz!

użytkownik usunięty
rozkminator

Heh cieszę się, że poprawiłem Ci humor:D i to, w jaki sposób się to stało;)
Wiem, że nie powinno się pisać skrótami (sam się denerwuję jak czytam np. jakiś artykuł, który brzmi jak nawijka hip-hopowca), ale chyba miałem lenia albo po prostu kierował mną pośpiech. Na szczęście wyszło zabawnie heh;)

Oj, ja też czasami czuję się "malutki" jak czytam o niektórych ludziach czy też widzę ich dokonania. Zwłaszcza, jeśli tyczy się to młodych ludzi, którzy potrafią zdziałać niewyobrażalne rzeczy. Obejrzałem właśnie filmik z linkiem, który podesłałeś i jeszcze nie pozbierałem szczeny z podłogi...Dla mnie to jest jakiś kosmos Oo. Gość zadbał nawet o chłodzenie, żeby konsola się nie nagrzewała za nadto. Wszystko działa jak należy (żeby nie rzec - śmiga) i urywa dolna część ciała (rzyć albo nie rzyć? - that's the question;). Jeśli chodzi o elektroniczne bebechy (a zwłaszcza zabawę z kondensatorami, przetwornikami, układami scalonymi ,etc.) to jestem kompletnym ignorantem, ale myślę, że nawet na osobie zaznajomionej z tematem dokonania tego człowieka muszą wzbudzać podziw (a może nawet i zazdrość). Po prostu WOW!:D

Ja z kolei wczoraj czytałem o amerykańskim triathloniście, który dokonał (wydawać by się mogło) niemożliwej rzeczy - 50 triathlonów w 50 stanach w ciągu...50dni (50-50-50) Oo. Wszelki komentarz jest zbędny, bo ciężko to ogarnąć umysłem (a co dopiero ciałem..). Dodam tylko, że padł bym jak pies Pluto podczas pierwszego takiego "biegu". Tu link do artykułu:
http://sport.wp.pl/kat,41500,title,50-Ironmanow-50-dni-50-stanow-Tak-Zelazny-Kow boj-walczyl-z-narodowym-zabojca-nr-1,wid,17764464,wiadomosc.html

I tylko człowiek sobie myśli (parafrazując znane przysłowie): są rzeczy na tym świecie, o których fizjologom i fizjonomom się nie śniło;P

ocenił(a) film na 6

Generalnie skróty mi nie przeszkadzają, zwyczajnie odezwało się moje militarystyczne hobby, stąd automatyczne (badumtss) skojarzenie :D

Gościu z artykułu zawstydził Forresta normalnie :D

użytkownik usunięty
rozkminator

Forest polubił ten artykuł (żeby ukryć wstyda;)

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Ja również za pierwszym i drugim razem analizowałem ten film z perspektywy obcego i nie miał on dla mnie większego sensu. Za trzecim razem jednak moje spojrzenie na ten film się zmieniło i wszystko stało się dla mnie bardziej zrozumiałe. Jednak nie jest tak słodko jak można by się spodziewać - istnieją w fabule elementy pozbawione logiki. Niemniej jednak całość ma sens. Jak ja ten film zrozumiałem:


Na początku kosmita (celowo nie używam określenia obcy, by się nie myliło z istotą z serii "Obcy") popełnia samobójstwo wypijając czarny płyn. Z tego płynu i jego rozkładającego się DNA powstaje na ziemi życie. Kosmici wcale jednak nie chcieli w ten sposób stworzyć człowieka, lecz życie samo w sobie. Zrobili to bo mogli - taka wypowiedź pada zresztą w filmie. Człowiek powstaje na ich podobieństwo, ponieważ powstał z elementów ich DNA, czyli logicznym się wydaje, że ewolucja tworzy przy tak wielkiej różnorodności, również inną wersję kosmitów.

Gdy oglądałem ten film za pierwszym razem, zdarzenia mające miejsce na planecie, mieszały mi się z filmem obcy. Nie wiedzieć czemu, uważałem, że znaleziono tam jaja obcych w tych owalnych pojemnikach? Prawda jest jednak taka, że w tych pojemnikach znaleziono czarny płyn (ten sam który wypił kosmita). W jednej ze scen widać, jak but jednego z członków załogi narusza ziemię i wypełzają z niej małe robaczki - to nam później wiele mówi o tym płynie. Gdy czarny płyn wycieka z pojemników miesza się z glebą i wpływa na ewolucję żyjących tam robaczków, które później zamieniają się w to coś na podobieństwo węży.

Na tym etapie filmu nie ma jeszcze żadnych śladów obcych z serii "Obcy", o tym kiedy i że jak wogóle się pojawili, dowiadujemy się na koniec filmu, gdy wielka ośmiornica atakuje kosmitę i go infekuje, w wyniku czego później powstaje dorosły obcy znany z serii "Obcy". Tutaj trochę brak logiki, bo w jaki sposób taka mała ośmiorniczka urosła do takich wielkich rozmiarów - potrzebowała by materii na budulec?

To daje początek Obcym i nie ma w zasadzie nic więcej do rozumienia. Można jednak jeszcze parę kwestii omówić.

Rysunki naskalne jakie odnajdują ludzie wskazują na to, że kosmici mieszkali pośród ludzi - pewnie badali swoje dzieło. Możliwe, że wtedy nabrali obaw iż ludzie stanowią zagrożenie i postanowili ich zniszczyć. Ale czy na pewno?!? Przecież w tej bazie na planecie (właściwie to był księżyc jakiejś planety - o czym jest wzmianka już na początku filmu) nie znajdowała się żadna broń - pojemniki z czarnym płynem nie były bronią samą w sobie, nie było też jeszcze obcych. Dlaczego więc w filmie pada stwierdzenie, że kosmici chcieli zniszczyć ludzi? Zachowanie kosmity oczywiście na to wskazuje - zabił człowieka i obrał kurs na ziemię. Ale co zamierzał zrobić z tym czarnym płynem? Chciał nim zalać całą ziemię? Nie spowodowałoby to przecież zniszczenia życia, lecz przyspieszyłoby jego ewolucję i skierowało w nieznanym kierunku. Kosmici musieli o tym wiedzieć. Zniszczyłoby to ludzi, ale to co by powstało, mogłoby okazać się czymś o wiele gorszym - tak się zresztą stało. To jest więc dla mnie pozbawione logiki.

Z rysunków naskalnych dowiadujemy się również, że kosmici wskazywali ludziom miejsce z którego pochodzą. Wskazali jednak na księżyc na którym gromadzili tą broń. Jak się dowiadujemy pod koniec filmu, ten księżyc nie był ich domem. Po co więc wskazywali ludziom, jako miejsce swojego pochodzenia, tą bazę a nie prawdziwą planetę? To również nie ma dla mnie sensu.

Nie zgadza się też końców. Gdy w filmie "Obcy" ludzie weszli do tego rozbitego statku, kosmita siedział za tym wielkim działem, tymczasem w filmie "Prometeusz", kosmita wyszedł ze swojego statku, by dorwać panią doktor, został zabity prze obcego nie nie mógł już wrócić do statku. Ten element nie pokrywa się z serią "Obcy".

ocenił(a) film na 6
cyfrowy_baron

Dzięki za obszerną wypowiedź. Dziś dziwię się jak ktoś mógł przeczytać mojego posta pisanego w okresie kiedy miałem zepsutego Alt'a :D

Ogólnie, to PRZESŁANIE filmu jest dla mnie zrozumiałe. Większość rzeczy które przytoczyłeś nie sprawiała żebym drapał się po głowie już przy pierwszym oglądaniu.

To, co boli mnie do dzisiaj, to fakt, że bohaterowie filmu zachowują się nie jak naukowcy, tylko jak banda nastolatków, którą wysłano w kosmos. Przykład pierwszy z brzegu: kiedy ekipa ląduje na planecie, Holloway kilka sekund po wylądowaniu podekscytowany zarządza natychmiastową ekspedycję. Na uwagę kapitana że niedługo będzie zmierzch odpowiada że nie po to prowadził lata badań, żeby teraz czekać kolejne kilka godzin, to jest jego Gwiazdka i zamierza od razu rzucić się na rozpakowywanie prezentów. OK, rozumiem podjarę, każdy człowiek czuł by się podobnie. Ale nie mogę przejść do porządku dziennego nad tą decyzją. Facet jest naukowcem, osobnikiem z definicji nieco inteligentniejszym od przeciętnego Kowalskiego. A nawet taki Kowalski jak ja, po wylądowaniu na obcej planecie, nie wiedząc nic o warunkach jakie na niej panują, powstrzymałby nieco swoje zapędy, poczekał choć do poranka, żeby zebrać nieco informacji o miejscu w którym się znalazł.

Albo inna scena: ten sam Holloway zdejmujący hełm tuż po informacji że skład powietrza umożliwia oddychanie organizmowi ludzkiemu. Toż nawet ja wiem że w powietrzu unosić się mogą nieznane bakterie, zarazki i inne cuda. Nikt trzeźwo myślący nie zdjąłby hełmu w takich warunkach.

Kolejna scena: Millburn najpierw sra w gacie ze strachu widząc kupkę martwych ciał, ale gdy podpełza do niego nieznana forma życia wyglądająca jak wąż, sycząca i generalnie sprawiająca wrażenie niezbyt przyjaznej - reaguje bananem na ryju i rozpływa się w zachwytach nad tym "jakie to piękne". Syk i rozpostarcie ramion/powierzchni ciała to uniwersalny znak "nie podchodź". Jak mam uwierzyć że to naukowiec, skoro zamiast potraktować cholerstwo kamulcem (co prowadzi do kolejnego absurdu: czemu na wyprawę na nieznanej planecie nie zabrano żadnej broni?) wyciąga rękę i sprawia wrażenie jakby chciał nie tylko stwora pogłaskać co wręcz zaraz zabrać go na ubocze i sprawdzić czy seks międzygatunkowy jest tak przyjemny jak sugerują co bardziej zakręcone strony internetowe..?

I tak dalej, i tym podobne. Ogólnie fabuła nie jest moim zdaniem niezrozumiała. To scenariusz kuleje, prezentując kompletnie niewiarygodne zachowania bohaterów. W "Alienie" z 1979 roku bohaterowie zachowywali się dużo racjonalniej od tych naukowców, mimo że byli zwykłymi robolami. To właśnie ten dysonans wytrąca mnie z filmu - zwyczajnie nie jestem w stanie uwierzyć że misja ta potoczyłaby się tak, jak nam to pokazano.

Na szczęście, o czym rozmawialiśmy powyżej, dowiedziałem się o fanowskiej edycji filmu, która zawiera mnóstwo scen wyciętych z wersji kinowej, jednocześnie wycinając co bardziej niewiarygodne fragmenty. W edycji tej przykładowo gigantyczny wąż nie jest pierwszą obcą formą życia napotkaną przez naukowców - wcześniej znajdują coś w rodzaju małego zaskrońca. Mniej więc dziwi mnie kiedy Millburn z zachwytem wyciąga rękę do kosmowęża, bo widać było wcześniej że już napotkali niegroźną formę życia - założenie że kolejna jest niegroźna jest więc bardziej wiarygodne. Bardziej też sensowne jest poświęcenie kapitana na końcu, bo wcześniej w filmie opowiada Vickers historię ze swojej przeszłości, jak był żołnierzem strzegącym laboratorium w którym pracowano nad wirusami i był świadkiem jak jeden z naukowców po tym jak wirus się wydostał poświęcił się odpalając atomówkę niszczącą całą placówkę - wiedział już więc jak ważne jest pilnowanie pewnych substancji przed kontaktem z ludźmi i że czasem trzeba się poświęcić aby do tego nie dopuścić. Jego motywacja jest bardziej zrozumiała.

Co do końcówki - nie ma tu niezgodności z "Obcym". "Prometeusz" rozgrywa się na księżycu LV-223. W "Obcym" załoga znajduje jaja na LV-426. Są to więc dwa kompletnie różne miejsca, dodatkowo, załoga Nostromo znajduje już jaja Xenomorfów, a w Prometeuszu ładunek stanowiły dzbany z czarną mazią.

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Co do końcówki, to nie zauważyłem tej niezgodności w oznaczeniach księżyców. Niezgodność jednak wciąż występuje. Okręt na który natrafiają ludzie w filmie "Obcy" jest uszkodzony tak jak w filmie "Prometeusz" - widać to wyraźnie w rozszerzonej wersji drugiej części filmu Obcy. dziwny zbieg okoliczności, dwa rozbite okręty na dwóch różnych księżycach. Ponadto obcy zrodził się na księżycu LV-223 skąd więc wziął na księżycu LV-426? Można to oczywiście tłumaczyć tym, że powstał tu i tam, ale robi się to coraz bardziej naciągane, wziąwszy pod uwagę fakt, że był on wytworem szczególnej mieszanki genów, o czym dowiemy się w kolejnych częściach filmów serii "Obcy". Ten element fabuły chociaż rzeczywiście nie stanowi sprzeczności to jest mocno naciągany.

Co do irracjonalnego i niefrasobliwego zachowania naukowców, to raziło mnie od początku i w tej kwestii nic się nie zmieni nawet gdybym oglądał ten film po raz setny.

ocenił(a) film na 6
cyfrowy_baron

tyle ze pomiedzy Obcym a Prometeuszem bedzie jeszcze Prometeusz 2 i tam sie zapewne wszystkie niezgodnosci ktore przywolujesz wyjasnia...

ocenił(a) film na 7
rozkminator

Albo jeszcze bardziej się rozjadą. Nie wydaje mi się by twórcom zależało na 100% zachowaniu zgodności między Prometeuszami a Obcymi.

ocenił(a) film na 6
cyfrowy_baron

A, fakt, tak też może być :) Choć te desperackie wrzucenie alienopodobnego stwora na końcu Promka sugeruje że może jednak jakieś ciśnienie na to mają.

ocenił(a) film na 8
cyfrowy_baron

To były dwa księżyce, można wyjaśnić rozbicie, dwa różne ładunki i wypadek, zapewne w przypadku Obcego taki z udziałem xenków. A skąd się wziął. Inżynierowie mieli na 223 więcej statków, eksprolowali kosmos, to kolejny kosmiczny podróżnik. Nie pamiętam jak to wygląda czasowo. Alee wizerunek obcego na 223 miał przynajmniej 2k. Czyli to stary twór.

ocenił(a) film na 7
Ardenedi

Cytuje siebie: "Okręt na który natrafiają ludzie w filmie "Obcy" jest uszkodzony tak jak w filmie "Prometeusz" - widać to wyraźnie w rozszerzonej wersji drugiej części filmu Obcy. dziwny zbieg okoliczności, dwa rozbite okręty na dwóch różnych księżycach." - I to jest dla mnie największa niezgodność.

Niestety nie rozwiałeś moich wątpliwości - kolejny cytat: "wziąwszy pod uwagę fakt, że był on wytworem szczególnej mieszanki genów, o czym dowiemy się w kolejnych częściach filmów serii "Obcy". Ten element fabuły chociaż rzeczywiście nie stanowi sprzeczności to jest mocno naciągany."

ocenił(a) film na 5
rozkminator

Cóż - jak dla mnie warunki nie do spełnienia...
- wyłączyć w sobie fana Obcego - w filmie ktory toczy się w tym samym uniwersum, pokazuje statek z Aliena, wprowadza postać spacejockeya (odzierając ją z tajemniczości - łysy paker albinos), posługuje sie nazwą korporacji z Obcego, czy też wprowadza stwora zbliżonego wyglądem do xenomorfa - no po prostu w zaistniałych okolicznościach przyrody nie da się wyłączyć w sobie fana obcego...
- wyłączyć również swój mózg na czas seansu - przymknąć oko na idiotyczne, pozbawione sensu i logiki zachowania bohaterów filmu
Pozostaje oglądanie ładnych (nie przeczę) obrazków wygenerowanych w komputerze...niestety to za mało na ocenę "niezły" - jak niezły jak zły - to ja już wolę ujęcia kosmosu w National Geographic

ocenił(a) film na 10
rozkminator

Przeczytałem to co napisałeś i fajnie się to czytało natomiast nie zgodzę sie z Tobą ,że trzeba wyłączyć obcego w sobie bo Prometeusz nawiązuje bardzo do Nostromo i nie wiem po co miałbym go w sobie wyłączyć. Jestem fanem obcego i na prometeusza poszedłem do kina ze względu na obcego...Mimo ,że obcego praktycznie tam nie było to jednak narodził się następny film ,który pokochałem tak samo jak obcego. Myślę ,że reżyser poszedł w dobrą stronę i będziemy mieć pełny obraz uniwersum jak skompletujemy już Prometeusza (niby ma być trylogią) do Obcego. Dla mnie film okazał się bardzo dobry i dałem mu 10 tak jak wszystkim częścią obcego bo po prostu jest to moja ocena i są to filmy do których będę wracał często.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones