(...) „Ghost Stories” posiada charakter kompilacyjny, ale bardziej przypomina old-schoolowe brytyjskie dreszczowce niż, przykładowo, dylogię „ABCs of Death”. Wątki kolejnych nowelek są tu spójniejsze niż we współczesnych antologiach grozy, przez co projekt budzi wspomnienia po klasykach: „Dead of Night” (1945) czy „From Beyond the Grave” (1973). Ponieważ Nyman i Dyson w swoich dziełach z upodobaniem odwołują się do najbardziej cenionych pozycji gatunku, nie zabrakło w „Ghost Stories” scen, które automatycznie przypomną o „Martwym źle” lub dziełach Hitchcocka. Ich film to list miłosny, nostalgicznym atramentem pisany.
To tylko fragment recenzji. Pełny tekst znajdziecie na #hisnameisdeath