Który z Was chciałby mieć za kobietę Scarlett? Bo według mnie nie ma w niej nic pociągającego.
Cwaniara, która lubi rozkochiwać w sobie facetów dla zabawy. Myśli, że jest fajna, jak będzid strugać
kobietę niezależną.
Rhett lubił powtarzać, że są do siebie ze Scarlett podobni - trudno mi się zgodzić. Gdyby Scarlett miała charakter, stałość (i poczucie humoru!) swojego trzeciego męża, na pewno byłaby kobietą, którą warto byłoby mieć blisko siebie. Niestety, nie było tak. Na początku filmu, ledwo wiedząc, o czym będzie, myślałem, że jej postać będzie jakąś drugoplanową, głupiutką "blondyneczką", której zostanie przeciwstawiony jakiś inny, silny kobiecy charakter. Bardzo się zdziwiłem, kiedy zdałem sobie sprawę, że to jej mamy kibicować! Owszem, miała swoje momenty, ale w gruncie rzeczy każdy takie ma. Trudno uznać ją za wyjątkową osobowość, choć etap, kiedy z powodzeniem prowadziła interesy w Atlancie, był całkiem ciekawy.
Co masz na myśli, pisząc 'stałość'? Chyba nie wierność? Właśnie dlatego Rhett powtarzał, że są do siebie podobni - ze względu na podejście do związków, ona - gotowa wyjść za mąż, byleby poprawić swoją sytuacje materialną, a on - zainteresowany przelotnymi romansami.
Może nie wyłapałem jakichś niuansów, ale czy przypadkiem hulaszcze życie Rhetta nie zakończyło się wraz z poślubieniem Scarlett? Ostatni raz w burdelu (nie licząc sceny, gdy poszedł podziękować tamtej kobiecie za alibi dla męża Scarlett, Ashleya i innych) można go było zobaczyć w scenie, gdy odwiedza go ta murzyńska pokojówka Scarlett, prosząc o pomoc z Melanie i zabranie ich do Tary. Ale to było grubo przed ślubem.
Tymczasem po ślubie Rhett wydaje się być dużo bardziej wierny, stały, jak to napisałem. No i przede wszystkim, gdyby dalej miał jakieś panny na boku, to jego wyrzuty w stronę Scarlett (to, że wciąż kocha Ashleya) zalatywałyby trochę hipokryzją, nie sądzisz?
Nie było tu żadnej hipokryzji bo biorąc ślub oboje wiedzieli doskonale dlaczego to robią - ona, bo chciała wreszcie żyć w luksusie , on - chciał ją rozpieszczać, chciał by się przekonała że to jego kocha a nie jakiegoś bezpłciowego Ashleya. Rhett wiedział lepiej od niej kogo ona kocha (czyli że kocha Rhetta), niestety ona się przekonała o tym o sekundę za późno. A do burdelu chodził - bo tam była jego przyjaciółka i mógł się wygadać, bo sex i miłość to nie to samo! można kochać kogoś i nie uprawiać z nim seksu , tak samo jak można uprawiać seks w gruncie rzeczy nie kochając partnera/ki (hipokryzją jest myśleć inaczej). Rhett był zazdrosny o jej uczucia a nie o seks, chciał mieć jej serce a nie ciało.
Osobiście nie cierpię tego typów kobiet. I w zasadzie jestem bardzo wybredny w doborze partnerki, ale żeby nie odchodzić od wątku głównego - muszę przyznać, że byłaby w top 10 znienawidzonych przeze mnie postaci.
Wystarczy zajrzeć do filmów noir, tam kobiety zazwyczaj uwodzą mężczyzn i są kłamliwe.
heh , akurat! nie rozpoznałbyś jej na kilometr a i ona by nie spojrzała na byłe kogo
Ja nie. Chciałbym być tak bogaty i mieć takich Scarlet na pęczki, wiązanie się to głupota.
Ja.
Cokolwiek by o niej nie mówić (faktycznie jest histeryczna), jest diablo inteligentna. Stać ją (i tylko ją) na refleksję, której próżno szukać u innych pań:
- Dlaczego trzeba udawać głupią, żeby znaleźć męża?" - Scarlett O'Hara
- Tak się nie zachowuje dżentelmen! - Scarlett
- Nie jestem nim. Tak jak ty nie jesteś damą! - Rhett
- Właśnie zabiłam człowieka. Hmm... Pomyślę o tym jutro. - Scarlett
- Scarlett... masz w sobie tyle wdzięku, że to aż wbrew prawu! - Rhett Butler
- Tere fere - S
Dzisiaj nikt. Ale kiedyś standardy były inne. To tak samo jakby się spytać dzisiejsze kobiety czy chciały by mieć męża, który je bije gdy są nieposłuszne. No żadna, ale kiedyś to było normalne.
a ty się ożeniłeś z pralką czy nawet żadna pralka nie była tak zdesperowana, by wysłuchiwać twoich złotych myśli?
Po pierwsze - kobieta południa miała byc głupiutka, o czym najlepiej świadczy cytat zamieszczony przez AutorAutor - "Dlaczego trzeba udawać głupią, żeby znaleźć męża?" - Scarlett O'Hara
Po drugie - scarlett z filmu, a ta z książki to postacie z inną motywcją, innym życiem i... trzeba przeczytać...
Wydaje mi sie, że ona świetnie nadawałyby się do naszych czasów :)
Kiedyś sprawdzę, jak znajdę czas... Ale jakoś mnie nie ciągnie na melodramaty i romansidła....
tez nie przepadam za takim kinem i książkami. Ale dla tej pozycji robię wyjątek.
trzeba przeczytać książkę, a zobaczycie złożoność postaci ,
wspaniała bohaterka
dzięki swojemu charakterowi przeżyła wojnę,
każda z kobiet ma kawałek jej charakteru,
After all, tomorrow is another day....
Tak czytam Wasze wypowiedzi i się załamuję,jak to w ogóle nie macie pojęcia o tym co drzemie w kobietach.Nie mówię że Scarlett to anioł,ale do złej kobiety tez jej daleko.Kobieta lubi być adorowana,wcale nie dziwię się że na początku kokietowała wszystkich facetów,po prostu by udowodnic sobie że jest atrakcyjna.Trudno to wytłumaczyc facetowi,ale ja ją rozumiem.Po prostu nie miała szczęścia,gdyby Ashley ją kochał to myslę że zyliby długo i szczęśliwie.Dla mnie jest jedną z moich ulubionych bohaterek,płacze,ale zaraz bierze się w garść i daje radę.Według mnie stuprocentowa kobieta.
z Ashley'em nigdy by nie była szczęśliwa, w pewnym momencie zrozumiałaby, że to koleś z innej bajki, każdj kobicie potrzebny jest taki silny facet jak Rhett, a nie flaki z oljem Ashly'a
Mówiąc żona miałam na mysli Melanie,nie swoja zonę:-)Ja jestem stuprocentową kobietą:-)Tak,Ashley fuj:-)
bo każdy by chciał mieć w domu Melanie a na boku obracać Scarlett. Ale gdzie są mężczyźni tacy jak Rhett, =tacy którzy nie boją się pięknych i SILNYCH a nie słodko idiotycznych kobiet?
ona nigdy nie kochała Ashleya.... chciała go mieć bo to jedyny mężczyzna który ją odtrącał i nie mogła tego znieść
Hmm,tu bym polemizowała:-)Ale to akurat moje subiektywne odczucie,na podstawie moich przezyc gdy byłam piekna i młoda:-)
jak wiadomo rożnice międyz książka a filmem są duże. wiec mam wrażenie ze w filmie dażyła go troche głębszym uczuciem niz w książce - tam jej obsesja na jego punkcie wynikala z jej próżności.
w książce było powiedziane że nie wszyscy byli jej adoratora mi, np. Fontaine'owie, więc to na pewno nie jedyna przyczyna. Scarlett kochała go chb tylko za wygląd i dlatego że był inny niż wszyscy, tajemniczy i nie dało się go zrozumiec, dlatego był dla niej wyjątkowy
Scarlet nigdy nie darzyła Ashleya miłością. Po prostu w tym wianuszku mężczyzn, którzy byli jej gotowi buty czyścić, jedyny Ashley jej nie chciał i ożenił się z Melanią. Gdyby było inaczej, spojrzałaby na Ashleya przez pięć minut. I tyle. Poza tym Scralet jest postacią bardzo wyrazistą. Jedynie Melania się na niej poznała. Młoda, rozpieszczona i adorowana dziewczyna z Południa, która, jak się okazało, ma diabelnie silny charakter. Uratowała Melanii i jej dziecku życie, przetrwała wojnę, odbudowała Tarę, utrzymywała całą rodzinę. Cyniczna kokieta, która pracowała w polu i jadła brudną rzodkiew, żeby przeżyć. Myślę, że kochała Rhetta długi czas. Tylko nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą.
Melania się na niej poznała? To chyba żarty... do końca życia była zaślepiona i myślała że Scarlett jest jej dobrą przyjaciółką która uratowała ją z dobroci serca, a tak naprawdę robiła to dlatego bo tak obiecała Ashleyowi. Nigdy też się nie dowiedziała o tym co łączyło Scarlett i Ashleya
Przecież ona była jeszcze dzieciakiem do tego rozpieszczonym,to nie była jeszcze kobieta zresztą to były lata 30 teraz mamy inne typy materialistki...
Ale wiesz, z jej perspektywy wydaje się, jakby była kobietą - choć faktycznie przejawiała symptomy dużego dziecka.
Oj mężczyźni... żeby Scarlett w życiu prawdziwym mogła być taka, potrzeba faceta, który będzie męski i przymknie oko na jej fochy i dziwne zachowania. Znając dzisiejszych facetów było by ciężko, bo sami strzelają wiecznie fochy i mają zmienne nastroje.