PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35153}

Przygody Kubusia Puchatka

The Many Adventures of Winnie the Pooh
7,8 20 606
ocen
7,8 10 1 20606
8,0 7
ocen krytyków
Przygody Kubusia Puchatka
powrót do forum filmu Przygody Kubusia Puchatka

Zbrodnia na literaturze!

użytkownik usunięty

Wiem, że być może ten temat wygląda zbyt patetycznie w odniesieniu do bajki o Kubusiu Puchatku, ale mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy przeczytali książkę A. A. Milne'a, zrozumieją to i poprą. Książka - oprócz tego, że jest opowiastką dla dzieci - jest też czymś w rodzaju powiastki filozoficznej, pełnej ironicznego, absurdalnego humoru, o którego zrozumienie nie podejrzewałabym pięciolatków. Ma jakby dwie warstwy, tę dla dzieci i dla dorosłych - produkcja disneyowska zostawiła tylko tę dla dzieci, i to tych najmłodszych (a każda kolejna produkcja związana z Kubusiem zdaje się być kierowana do coraz to młodszych dzieciaków), zabijając tę drugą, która czyni "Kubusia Puchatka" arcydziełem w swoim gatunku.

użytkownik usunięty

Całkowicie się zgadzam. Niestety wersja filmowa starzeje się wraz z widzem, a nie dorasta z nim - pozostaje tylko bajką dla dzieci. Natomiast wracając do książki po latach odkrywamy coś nowego, widzimy sprawy z innego punktu widzenia. Wersja animowana może zainteresować dorosłych chyba tylko ze względu na sentyment.

ocenił(a) film na 8

Ale to i tak chyba najlepsza ekranizacja, bo z każdą kolejną jest coraz gorzej. Nie mówiąc już o tej OKROPNEJ i BEZNADZIEJNEJ bajce z dziwnymi pluszowymi marionetkami...

Popieram. Ale wiesz pewnie, że bajka to zupełnie co innego, a Kubuś teraz jest zwykłym produktem.
Więc komputerowa bajka ucząca dzieci mówić ma niewiele wspólnego z filozoficzną powieścią dla dzieci...

użytkownik usunięty
napruto

Wiem o czym mówisz. Ale nawet ten pełnometrażowy film, oparty na książce(a do niego się głównie odnoszę), jest dość miałki i infantylny w porównaniu z książką, choć generalnie ciepły, sympatyczny i nawet niespecjalnie godzący w ówczesne (wysokie) disneyowskie standardy. Jednak jest to jeden z niewielu pełnometrażowych filmów Disneya zrealizowany przed 2000 rokiem, do których nie mam ochoty wracać.

ocenił(a) film na 8

Wiem, że to stary temat, ale nie mogę się powstrzymać przed odpowiedzią.
Wydaje mi się, że film jest wyjątkowo wierną adaptacją książki i że nadal może się podobać wielu dorosłym osobom (sam zresztą znam takie osoby). W filmie też jest pełno ironicznego i absurdalnego humoru, też jest drugie dno opowieści (nie wiem ile dzieci zrozumiało ostatnią rozmowę na końcu filmu). Oczywiście dodano tam kilka piosenek i całkiem fajnych drobnych żartów, ale w żaden sposób nie przeszkadza to w odbiorze. Film nawet dosłownie pokazuje książkę i nazwisko A. Milne'a, więc jest wręcz czymś w rodzaju hołdu dla powieści. Później oczywiście powstało wiele samodzielnych adaptacji, co do których można mieć pewne zastrzeżenia, a o wersjach 3D już nie wspomnę (nawet ludzie którzy lubią animowanego Puchatka nienawidzą tych 3D-tworów), ale TEN film - pierwszy film oparty wyłącznie na książce - jest doskonałą ekranizacją.

ocenił(a) film na 8
Luklaser

Film wcale nie jest wierną adaptacją książki. Jest tu (w filmie) kilka rozdziałów z książki, na pewno w innej kolejności niż w książce, w dodatku od początku niemal występują Tygrys i Kangurzyca z Maleństwem, choć w książce pojawiają się w dalszych rozdziałach. Ale wcale to nie przeszkadza, niczego nie psuje.

ocenił(a) film na 8
Sutpen

No właśnie - "wcale to nie przeszkadza, niczego nie psuje". Może i zamienili kilka rozdziałów miejscami, ale to nadal te same rozdziały. To praktycznie ta sama historia. Idealnie odzwierciedla nastrój książki oraz jej treść. Występują tu dokładnie te same postacie (oprócz Gofera. Może mnie pamięć zawodzi, ale czy on w ogóle pojawił się w książkach?), a przygody bohaterów mają taki sam tok i tak samo się kończą. Bardzo niewiele tutaj zmieniono, za to dodano kilka szczegółów, które nie psują historii, a wręcz ją urozmaicają. Na przykład zabawa formą książki, czy kilka całkiem niezłych piosenek. No i świetna animacja, wyglądająca jak ilustracje do książki. Te akurat znacznie różnią się od oryginalnych ilustracji, ale co tam. Nadal obstaję przy tym, że film jest bardzo wierną i bardzo solidną adaptacją książki.

użytkownik usunięty
Luklaser

"Może mnie pamięć zawodzi, ale czy on w ogóle pojawił się w książkach?"

Kilka razy mówi "nie ma mnie w książce" ;)

Sutpen

Nie masz racji, Tygrys pojawia się tu dopiero w kolejnym rozdziale, mniej więcej w jednej trzeciej filmu.

Niestety, większość adaptacji Disney'a to wersje spłycone i/lub uładzone. Najbardziej rażącym, moim zdaniem, przykładem nie jest jednak "Kubuś Puchatek", lecz "Katedra NMP w Paryżu" (Disneyowski "Dzwonnik z Notre Dame").
Należy wziąć pod uwagę fakt, że jakby nie było są to "filmy szczęśliwego dzieciństwa" - nie ma w nich okrucieństwa ani nazbyt głębokich dla dzieci rozważań. Istnieje stabilny podział dobro i zło oraz prosta, łatwo przyswajalna fabuła. Dzięki takim filmom dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebują do prawidłowego rozwoju. Wiem, że to brzmi jak ględzenie. Jednak mając do czynienia z siedmiolatką miałam okazję zaobserwować, iż tak jest w istocie. Dzieci mają kompletnie odwrotny do dorosłego sposób myślenia. Jeśli dla nas nudne są filmy łatwe, dla nich nużące są filmy nazbyt skomplikowane. Jeśli ja nie lubię tego, że pokazana jest tylko piękna strona życie, moja mała znajoma nie potrafi zaakceptować faktu, iż świat nie jest taki prosty. Jeśli dla mnie podział na czarne i białe jest zbyt schematyczny oraz nieodpowiadający rzeczywistości, dla niej oczywiste jest, że to co ładne jest dobre, a to brzydkie - złe.

ocenił(a) film na 9
TheNekokuroi

Jest prawdą, że animowany "Dzwonnik z Notre Dame" jest o czym innym niż książka Victora Hugo, bo jest bardziej historią samego Quasimoda jako "brzydkiego kaczątka", a oryginał był o korupcji w Kościele, hipokryzji duchownych i nadużywaniu przez nich władzy i wpływów, ale postać Frolla została nakreślona bardzo dobrze, jego obłuda jest widoczna, tak jak to, że jest targany wewnętrznymi sprzecznościami i uczuciami.

Widziałaś filmy "Wielki mysi detektyw", "Piękna i Bestia" i "Król Lew"? Tam bądź co bądź jest trochę okrucieństwa i rozważań. Owszem, bodaj we wszystkich filmach Disneya jest prosty, schematyczny podział na dobro i zło, co może być trochę irytujące, bo fajnie by było, gdyby pokazali szarość, a nie tylko biel i czerń, ale już np. w "Pięknej i Bestii" jest to trochę bardziej skomplikowane, bo na początku zmieniony w Bestię książę na początku wydaje się być zły, ale potem miłość budzi w nim dobro, zaś Gaston na początku nie wydaje się być czarnym charakterem, tylko po prostu egocentrycznym dupkiem mającym więcej mięśni niż rozumu, ale jednocześnie uznawanym przez miasteczko za bohatera, podziwianym i adorowanym przez wszystkie kobiety oprócz Belli.

Trojden

Z tych trzech widziałam "Króla Lwa", nawet kilka razy (mój młodszy brat uwielbiał ten film). Ja jakoś za nim zbytnio nie przepadałam. Ostatnio obejrzałam ponownie i jestem już mniej "na nie", niż w dzieciństwie, jednak nadal mnie przesadnie nie zachwyca. Czy jest w nim tak wiele okrucieństwa? W dzieciństwie czytałam m.in. zbiór baśni zatytułowany "Ptak straszydło", więc nie zrobiło to na mnie zbyt strasznego wrażenia.

"Pięknej i bestii" nie oglądałam, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się uda.

ocenił(a) film na 9
TheNekokuroi

W "Królu Lwie" nie jest dużo okrucieństwa, ale jak na film Disneya jest dość sporo brutalności - zwłaszcza dla tych, którzy kojarzą tę wytwórnię głównie ze słodkimi, niewinnymi filmikami dla dzieci, mającymi zachwycać.

Ja uwielbiam "Króla Lwa" głównie za początek (plenery, tła, autentyczne dźwięki zebr, ptaków i innych zwierząt żyjących na sawannie), zakończenie (wejście Simby na Lwią Skałę w strugach deszczu), muzykę (utwory Hansa Zimmera i śpiewy w języku suahili są naprawdę niesamowite) oraz scenę walki na Lwiej Skale.

Uwielbiam również "Piękną i Bestię" - naprawdę polecam, warto zobaczyć. Tak samo "Wielkiego mysiego detektywa".

Też czytałem we wczesnym dzieciństwie baśnie braci Grimm, nie tylko "Ptaka Straszydło", ale też "Bezręką dziewczynę", "Żołnierza szaławiłę", "O jednym takim, co wyruszył w świat, żeby strach poznać", "Psa i wróbla", i fakt, wiele z tego jest bardzo brutalnych i bardzo mrocznych. Kiedyś mama powiedziała mi, że gdyby wiedziała, jakie okrutne są te baśnie, to nie dałaby mi ich do czytania jako dziecku. Pełno scen odrąbywania rąk, głów, wyłupywania oczu, okaleczeń, kawałkowania zwłok i gotowania ludzkich szczątków w kotle, nawiedzonych zamków i domów, diabłów, kościotrupów, potworów itd.

Trojden

Ha, paradoks polega na tym, że baśnie zawsze były dla mnie baśniami, jakoś wcześnie nauczyłam się to oddzielać, natomiast miałam koszmary po lekcjach historii w szóstej klasie podstawówki.

ocenił(a) film na 9

Może wyjaśnisz, co konkretnie pominięto i przez co film jest spłyconą wersją książki?

Bo zasadnicza wymowa jest taka sama - naiwny i niewinny Puchatek uwielbiający miód i pozytywnie podchodzący do wszystkiego, strachliwy Prosiaczek, pedantyczny, pracowity i praktyczny Królik, lekko depresyjny Kłapouchy, nadpobudliwy Tygrysek z ADHD (tak, wiem, że u Milne'a pojawił się dopiero w "Chatce Puchatka"), ciekawskie Maleństwo i jego matka.

W dodatku film daje jeszcze fajną piosenkę o słasicach i łoniach, przypominającą tę o różowych słoniach z filmu "Dumbo".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones