Prawdopodobnie najgłośniejsza ekranizacja przygód zbója z Sherwood w dziejach, z którą, w moim osobistym przekonaniu, konkurować może jedynie wersja z 1991. Kapitalne kino przygodowe, wsparte osobowością Errola Flynna, w robiącym wrażenie (nie tylko wówczas) Technicolorze. Oglądanie to czysta przyjemność, z czym zgodzi się każdy, kto dostrzega rażącą różnicę między kinem z tamtych czasów, a tym dzisiejszym. Lekkość, wdzięk, rzetelne aktorstwo i brawurowe sceny pojedynków. Gdyby pan Crowe miał choćby odrobinę honoru, po otrzymaniu oferty od pana Ridleya obejrzałby ten film i od razu zarezerwował lot z powrotem na Antypody.
"Gdyby pan Crowe miał choćby odrobinę honoru, po otrzymaniu oferty od pana Ridleya ..."
Może pan Russel od pana Ridleya, albo pan Crow od pana Scotta :D
Moim zdaniem ta ekranizacja jest najlepsza. Po tej, "Książę złodziei" zrobił rozczarowujące wrażenie.
I tak najlepszy Robin to ten brytyjski serialowy "Robin of Sherwood" 1984-1986
Każdy film o Robinie jest słaby na tle tego klimatycznego serialu.
Co racja to fakt. Rozmowa tutaj dotyczy drugiego miejsca. Pierwsze jest niedoścignione, więc po co zaprzątać sobie nim głowę.