PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=451055}

Przygody Tintina

The Adventures of Tintin
7,0 33 284
oceny
7,0 10 1 33284
7,2 21
ocen krytyków
Przygody Tintina
powrót do forum filmu Przygody Tintina

great snakes!

ocenił(a) film na 8

Prawdę powiedziawszy nie planowałem się wybierać na ten film do kina. Pomimo, że jest to jedna z największych
tegorocznych animacji, pomimo, że za reżyserię odpowiadał sam Steven Spielberg, a jednym z producentów był Peter
Jackson. Jakoś niespecjalnie interesowało mnie jak udała się ta próba przeniesienia na wielki ekran, belgijskiego
komiksu o pewnym młodym reporterze, rozwiązującym kolejne zagadki. Po pierwszym zwiastunie miałem bowiem
wrażenie, że Spielberg się trochę zagubił i niestety poszedł drogą, którą kilka lat temu obrał Robert Zemeckis,
realizując kolejne niezbyt ciekawe, ani nadto udane filmy animowane. I pewnie gdybym w późniejszym czasie nie
zobaczył kolejnych, zdecydowanie ciekawszych zwiastunów, a dystrybutor nie stanąłby na wysokości zadania i nie
wprowadził do naszych kin aż czterech wersji tego filmu (płaska, trójwymiarowa, z dubbingiem i napisami), to bym tego
obrazu na dużym ekranie nie obejrzał. Cieszę się, że się skusiłem, bo "Przygody Tintina" to jeden z kilku tegorocznych
filmów wysokobudżetowych, na który jak najbardziej warto się wybrać. To fantastyczny film przygodowy, rozrywka dla
całej rodziny, którą reżyser jakby przy okazji przeprasza za niezbyt udaną czwartą część "Indiany Jonesa" i pokazuje, że
nadal potrafi kręcić tego typu filmy. I to jeszcze jak!

Gigantycznym atutem tej produkcji jest perfekcyjna animacja. To pierwszorzędny produkt, który zachwyca w każdej
kolejnej scenie. Jest dopracowana w najmniejszych szczegółach, wyraźna nawet na drugim i trzecim planie,
nieprawdopodobnie płynna. I z pewnością gdyby właśnie nie animacja, wiele scen, które znalazło się w tym obrazie, w
zwykłym filmie nie mogłoby zaistnieć, lub nie powstałoby w takim kształcie jaki tu przyjmują. Bo po pierwsze byłyby
piekielnie trudne do nakręcenia, a po drugie z żywymi aktorami w rolach głównych, nie wyglądałyby tak naturalnie i
przekonująco. To właśnie dzięki animacji wszystkie te przesadzone pościgi, sceny akcji w których wyobraźnia twórców
poszybowała chwilami jakby odrobinę za daleko, ogląda się z zapartym tchem, z fascynującym niedowierzaniem. W
przeciwieństwie do aktorskich blockbusterów, które również przekraczają co rusz kolejne granice
prawdopodobieństwa, nie są jednak denerwujące. Bo przy całej swojej przesadzie są jednocześnie zachwycające,
zadziwiające, powodują coraz większy opad szczęki. Perfekcyjnie spisuje się tu również trójwymiar, który nadaje tej
produkcji przestrzenności, wysuwając niektóre postaci i/lub przedmioty przed ekran, inne wycofując gdzieś w dal, ale
nie zapominając o swojej bardziej rozrywkowej funkcji, atakując co jakiś czas przedmiotami wyskakującymi na
widzów.

To co jest jednak przede wszystkim najlepsze i najciekawsze w tej animacji, to to, że nie ogląda się jej właśnie jak
filmu animowanego. Obraz Spielberga to najprawdziwszy film, a to co go na pierwszy rzut oka wyróżnia, to to, że z
wierzchu widzimy komputerowo wygenerowane postaci, a nie żywych aktorów. Ale jedynie z wierzchu, bo tak naprawdę
został on w całości odegrany przez aktorów, których ruchy, mimikę, gesty, przeniesiono później, podobnie jak miało to
miejsce dwa lata temu w przypadku "Avatara", na cyfrowo wygenerowane modele. Dlatego tez film ten jest tak
naturalny, tak płynny, tak ludzki. Bo bohaterowie tej opowieści są w rzeczywistości zagrani, a całość nie została w pełni
stworzona tylko w komputerach, a jakby po części nakręcona. Stąd też kamera cały czas zachowuje się jak w
aktorskiej produkcji, podąża za bohaterami, porusza się płynnie. "Przygody Tintina" są niezwykle nowoczesną
przygodówką, którą ogląda się z zapartym tchem. Wiele w niej scen prawdziwie zachwycających, porywających, w
których przygoda pędzi z zawrotną prędkością, aż chwilami ciężko za nią nadążyć. Jak chociażby w przypadku pościgu
rozgrywającego się na ciasnych uliczkach Maroko, któremu przygląda się latająca dookoła kamera, prezentując tę
pogoń w jednym ujęciu. Zachwycające.

Jednocześnie choć animacja ta stara się być bardzo realna, nie zapomina o swoim komiksowym pochodzeniu, co
jakiś czas puszczając do nas oko. Czy to poprzez namalowaną przez ulicznego artystę podobiznę bohatera, która jest
identyczna z rysunkami znanymi z komiksu, czy przez zabawne scenki np. z latającymi wokół czyjejś głowy kanarkami,
czy sytuacjami, których nie przeżyłby żaden zwyczajny człowiek, a tylko bohater komiksu bądź kreskówki. To takie małe
smaczki, które świetnie urozmaicają seans, dzięki którym staje się on bardziej zaskakujący i przyjemny. Lekkość i
zabawność tego obrazu nie dziwi, gdy spojrzy się na trzech panów odpowiedzialnych za scenariusz do tego filmu, a
jednego w szczególności, czyli Stevena Moffata, który był swego czasu odpowiedzialny za jeden z najbardziej
genialnych brytyjskich seriali komediowych jakim był "Coupling". Scenarzystom udaje się w idealnej proporcji nasycić
ten film humorem, ale przede wszystkim wyposażyć go w porywającą akcję. Bo "Tintin" to niezwykle szybka przygoda,
w której akcja rozpędza się już w pierwszych minutach seansu i pędzi tak do samego końca, zwalniając tylko na kilka
chwil, by bohaterowie mogli przenieść się w inne miejsce, lub by wspólnymi siłami dojść do rozwiązania kolejnych
etapów zagadki. Poza tym, praktycznie cały czas coś się tu dzieje.

Trochę tylko szkoda, że obraz ten skierowany jest jednak do trochę młodszego odbiorcy, bo i zagadka nie jest trudna
do rozwiązania, a i wielokrotnie bohaterowie dosłownie tłumaczą kolejne wydarzenia i odkrycia, mówiąc o czymś, co
dla widza jest jasne już od dłuższego czasu. Brakuje więc w tej produkcji miejsca na własne odkrywanie zagadki, na
samodzielne bawienie się w detektywa, przez co seans w dużej mierze ogranicza się do przyglądania się jak radzą
sobie z nią bohaterowie. Całe jednak szczęście, sama historyjka opowiedziana jest przy tym z taką lekkością i
wdziękiem, że nawet będąc tak oczywistą, potrafi oczarować i wciągnąć. Dobrze również, że nie jest zbyt dziecinna i
dorośli mimo pewnych uproszczeń nie będą się na niej nudzić. Wiele dobrego robią tu postaci, bo to one przede
wszystkim odciągają uwagę od zbyt prostej fabuły. Najciekawszy i najbardziej wyrazisty jest Kapitan Baryłka, który
rzadko kiedy bywa trzeźwy, dość wolno rozumuje, ale ma wielkie serce i jest postacią niezwykle sympatyczną. Co jakiś
czas rzuca kąśliwym komentarzem, lub pakuje się w kolejne tarapaty. Rozjaśnia ten obraz niebywale i to dzięki niemu
jest on chwilami tak rozbrajająco zabawny. Ujmujący jest również Miluś - pies głównego bohatera, który wielokrotnie
pomaga mu w trudnych sytuacjach i miewa mniejsze przygody gdzieś na drugim planie.

8/10

ocenił(a) film na 5
milczacy

Recenzja, jak to u milczącego, dobra i wyczerpująca, ale do jednego bym się przyczepił (daruj).

"To co jest jednak przede wszystkim najlepsze i najciekawsze w tej animacji, to to, że nie ogląda się jej właśnie jak
filmu animowanego. Obraz Spielberga to najprawdziwszy film (...)"

A czy film animowany nie jest "prawdziwym filmem"? Film animowany nie jest pełnowartościowy? Dlaczego? Sam czym fakt użycia animacji do opowiedzenia historii ma byc minusem, stawiającym jakiś film niżej niż te aktorskie? Nie chwytam. Dla mnie animowane nie znaczy gorsze - zwłaszcza zważywszy na ogrom pracy, jakiej animacja wymaga.

Ale recka generalnie dobra. Na ile trafna, nie wiem, bo filmu jeszcze nie widziałem.

al_jarid

@al_jarid
Myślę, że nie o to chodziło milczacemu. Filmy animowane maja na ogół mniejszą imersję, słabiej oddziałują na podświadomość dorosłego widza, bo od razu widzimy, że to wszystko to tylko "kukiełki" i zupełnie nierzeczywisty świat. Większość dorosłych ma przez to automatycznie do filmów animowanych dystans i nie traktuje ich poważnie. Dotyczy to nawet arcydzieł Pixara czy Disneya, mimo że to filmy lepsze i wartościowsze od masy nakręconego szajsu. Tintina ogląda się prawie tak samo jak film, bo animacja jest niesamowicie szczegółowa, a rendering bliski fotorealizmu mimo bardzo szerokiej palety barw (kolorystyka wiernie oddaje komiks), no i wszelkie aspekty typowo "filmowe" są zachowane, jak właśnie praca kamery.

ocenił(a) film na 8
Kazioo

Dokładnie o to mi chodziło. "Tintin" to film ubrany w animację, a nie animacja sama w sobie. I to jest w nim takie niezwykłe.
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 5
milczacy

Cóż, po tylu latach wreszcie obejrzałem "Tintina" i muszę stwierdzić, że mam odwrotne wrażenia. To, co Kazioo pisze powyżej o słabszym oddziaływaniu animowanych filmów na dorosłego widza (że niby ów widz ma do takich filmów dystans), i że "Tintin" tego uniknął, w moim przypadku się w ogóle nie sprawdza, a chyba jestem dorosłym widzem (28 lat). Filmy Disneya czy Dreamworks łykam bez popitki, natomiast "Tintin" okazał się dla mnie dość męczący.

Animacja stoi istotnie na dobrym poziomie, co widac jednak głównie w przypadku scenerii, budynków, wody i ogólnie rzeczy martwych, bo co do postaci... Nie, nie mogę się przekonać do tego stylu animacji. Te twarze od razu przywodzą na myśl niechlubne dokonania Zemeckisa i wcale nie widzę, żeby się jakoś wyraźniej od niego odznaczały. Po prostu nie lubię tego stylu animacji i tyle. Niektóre twarze starają się być maksymalnie realistyczne (np. Sacharyna - swoją drogą wyglądający prawie kropka w kropkę jak Fronczewski w roli pana Kleksa), a inne z kolei są karykaturalne (Baryłka, Tajniak i Jawniak). Brak jednolitego stylu.

Podobały mi się sceny akcji (przede wszystkim pościg w Rwetesie), maksymalnie przesadzone i odjechane, w rodzaju tych, jakie Jackson serwuje w "King Kongu" czy "Hobbitach" (ciekawe tylko, że kiedy Jackson to robi, to ludzie zrzędzą, ale kiedy robi to Spielberg, to im się podoba). Ale reszta filmu?

Postacie nie budzą sympatii. Tintin jest praktycznie półgłówkiem, który długo nie wpada najoczywistsze rzeczy. Ale najgorszy w całym filmie jest humor. Naprawdę słaby, zupełnie jakby z myślą o przedszkolakach. Nieudolne próby rozbawienia widza (głównie za pomocą postaci Tajniaka, Jawniaka i Baryłki) budziły po prostu moje zażenowanie.

Spielberg niestety, moim zdaniem, nawet nie zbliżył się do poziomu filmów Disneya czy Dreamworks (nie wszystkie animacje z tych wytwórni są oczywiście dobre, ale w ostatnich latach wypuściły one kilka prawdziwych dzieł, jak chociażby "Jak wytresować smoka", "Zaplątani", "Ralph Demolka" czy "Kraina lodu".

milczacy

Doskonała recenzja, lepiej bym tego nie był w stanie ująć.
Film rewelacyjny, scenariusz nieporównywalnie lepszy niż można się było spodziewać po przeciętnych zwiastunach.

Do animowanych produkcji Zemeckisa wg mnie nie ma co porównywać (na szczęście). Liczyłem, że animatorzy i technologia Avatara pomoże temu filmowi uciec z sideł nieszczęsnego Uncanny Valley z martwymi twarzami i "ślepymi" oczami i tak też się stało - w moim odczuciu w 90% ujęć nie można nic zarzucić, to rezultat chyba lepszy niż w Avatarze, chociaż nie do końca można to porównywać.

Scena pościgu będąca jednym wielkim ujęciem mnie oczarowała - majstersztyk! Wreszcie ktoś wykorzystał możliwości jakie daje motion capture, by ominąć montaż tam gdzie nie jest potrzebny - i nie zrobił tego Cameron tylko Spielberg... ;)

ocenił(a) film na 8
Kazioo

Ta scena jest fenomenalna. Aż żałowałem, że w kinie nie ma indywidualnej opcji przewiń film, bo bym z ogromną chęcią ją jeszcze raz i jeszcze raz, od razu zobaczył. Majstersztyk, który tak jak piszesz, świetnie pokazuje zalety motion capture.
Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones