Aktorzy są tak strasznie nierówni, że aż psuje to efekt całości. Pan, który gra Ursusa, tak dramatycznie nie potrafi powiedzieć nawet prostej kwestii, że nie potrafię pojąć, dlaczego nie został zdubbingowany. Deląg? No cóż, aktor mocno przeciętny, ale on miał być przystojny i nic więcej, podobnie Mielcarz. Za to Linda jest zupełnie genialny. To dzięki temu filmowi przeczytałem jego "Satyrikon". Od tego czasu Petroniusz ma dla mnie twarz i i głos Lindy.
To już 15 lat... Silono się wtedy na najnowocześniejsze oprogramowanie do efektów specjalnych, co niestety dziś troszkę myszką trąci. Ale nie róbmy mu z tego zarzutu, film ma naprawdę dobre momenty.