Zdecydowanie Female Trouble. Dosyć podobny klimat można znaleźć również w filmach Tromy (wpisz Lloyd Kaufman), tyle że tam jest dużo więcej elementów fantastycznych- superbohaterowie, mutanty, potwory itd.
Raczej nie ma potrzeby, ponieważ każdy jego film jest utrzymany w identycznym klimacie ;). Warto zwrócić uwagę, że to nie są filmy o "najobrzydliwszych ludziach na świecie", tylko ,np o superbohaterach, mutantach, studentach, obywatelach Tromaville. To co łączy filmy Kaufmana z klasykiem Watersa to campowy klimat, oraz specyficzne poczucie humoru (w produkcjach Tromy często pojawia się również slapstickowy humor rodem z kultowych kultowych kreskówek). Wymienię wg mnie największe klasyki Tromy: Toxic Avanger, Toxic Avanger IV, Sgt. Kabukiman N.Y.P.D., Class of the Nukem High i Troma's War. Nie widziałem, ale możliwe, że Tromeo and Juliet będzie mocno utrzymane w klimacie Pink Flamingos.
Może oryginał, czyli skecz Monty Pythona z jednego z ostatnich odcinków.
Nie widziałem Flamingów, bo wątpię, żeby skecz rozwleczony do długości filmu był interesujący.
Polecam tego bloga, jest tu dużo rankingów filmów najobrzydliwszych, najbardziej chorych i złych. Na facebooku za to jest fajnie prowadzona stronka o różnych filmach:
http://fkrbzm.blogspot.com/2014/02/the-best-of-worst-10-najobrzydliwszych.html
Pierwsze miejsca z powyższego rankingu to zdecydowanie najbardziej chore. Ja oglądałam przewijając. Srpski i wizyta u psychiatry może być konieczna.
Salo jednak nie bardzo. Nie ma chyba podobnego filmu, bo Pasolini tworzył zbyt autorskie kino.
"zbyt autorskie"?
A co to znaczy "zbyt autorskie"?
Czy to w ogóle da się stopniować?
Reżyser "flamingów" był mniej autorski?
Nie wydaje mi się.
Myślę, że mniej. Waters zadbał o to by jego film mimo wielu obscenicznych, szokujących itd. rzeczy oglądało się dobrze. Taki styl jaki ma trochę Tarantino. Czyli brał pod uwagę także widzów tworząc swój film. Pasolini był takim dobrym przykładem reżysera w pełni (100%) autorskiego. Tak mi się zdaje bo jego filmy są dla szerszej widowni bardzo mało znane, a jeśli już to tylko właśnie Salo i niestety tylko z czystej ciekawości. Przynajmniej ja nie widziałem by Pasolini na kimś się wzorował i aby ktoś na nim. To tylko moje bardzo subiektywne zdanie, może faktycznie nie da się stopniować kina autorskiego.
Też nie :) Jednak mi się przyjemnie patrzyło na ten film. Humor, który tu był obecny przypominał mi Monthy Pytonowskie gagi, a nagła i nieuzasadniona przemoc, ale nie powodująca za wielu złych emocji występuje później np. u Tarantino. Jeśli dwóch twórców ma podobny styl to oczywiście jest to ich własny czyli autorski, ale zawiera zapewne elementy, które mają przypodobać się ludziom. Oczywiście nie jest to minus, bo tak się powinno kręcić filmy by przyciągały, a najlepiej każdy je rozumiał. Salo nie rozumie wiele osób po tym jak widzę powtarzające się żale o tym samym czyli, że w filmie jedli kupę. Swoją drogą tu też była jedzona i to psia, ale prawie nikt nie ma o to pretensji. Wprawdzie Różowe Flamingi nie mają za wysokiej oceny, ale jak dla mnie są filmem słabszym niż Salo chociaż słabszy to złe słowo bo sam oceniłem je na 8 :)