Praktycznie w każdym filmie SF tego typu jest statek matka który zostaje na orbicie i statek który eksploruje planetę.
Praktycznie zawsze ktoś zostaje w statku matce między innymi jako zabezpieczenie. Dzięki temu nawet gdyby statek eksploracyjny został stracony z całą załogą to dane z misji nie zostały by stracone.
Tu tego nie było? Przecież to nielogiczne.
Podobnie ma się sprawa z 3 trupami - ten sam scenariusz nie do pomyślenia w realu czyli brak połączenia liną między skafandrem a statkiem.
Przypadek Jamesa to już wyższa szkoła śmiechu. Nie dość że nie był przypięty to jeszcze okazało się że skafandry nie miały butli ze sprężonym powietrzem do korygowania lotu.
No i jeszcze statek eksploracyjny który nie posiada śluzy do odkażania wiedząc że spotkają sie z nieznanym środowiskiem i odkażenie jest kluczowe jeśli nie mają zamiaru przywieźć ze sobą śmiercionośnego wirusa/bakterii.
Dokladniectakiecsame przemyslenia. Poza tym wysylanie czlowieka zamiast maszyny do eksploracji nieznanego srodowiska...
Trochę szkoda że nie dało sie stworzyć filmu bez takich mankamentów jednak jak na film niskobudżetowy całkiem przyjemnie sie ogląda i mogę go spokojnie polecić.
Jest jeszcze kwestia procedur naprawczych, które na takim statku są opisane w formie książki, dla praktycznie każdego elementu.
Nie wspominam o sztucznej grawitacji w trakcie lotu, która jest głupio wytłumaczona, czy takich detalach jak odwiert, w czasie którego powstawała pusta dziura, bez kilogramów zmielonego lodu, który w czasie takiej operacji powinien był się wytworzyć.
"Jest jeszcze kwestia procedur naprawczych, które na takim statku są opisane w formie książki, dla praktycznie każdego elementu."
- na pewno są, ale było wiele autentycznych i faktycznych przypadków, gdzie procedury czegoś nie obejmowały. Ja znam jeden autentyczny przypadek, gdzie faktycznie jakiś element pokrywy nie dał się odkręcić/otworzyć i zdecydowano się go wyłamać, wyłamano fragment pokrywy i dzięki temu naprawiono usterkę. Wszystko odbywało się na zewnątrz statku kosmicznego.
"Praktycznie zawsze ktoś zostaje w statku matce między innymi jako zabezpieczenie. Dzięki temu nawet gdyby statek eksploracyjny został stracony z całą załogą to dane z misji nie zostały by stracone.
Tu tego nie było? Przecież to nielogiczne."
Na orbiterze miał zostać inżynier Andrei, ale był w słabej kondycji psychicznej po śmierci pierwszego członka załogi i postanowili zabrać go ze sobą. Czemu ktoś inny tam nie został? Nie wiem. Może reszta była potrzebna bezpośrednio na Europie?