Film "Rasa" zaskoczył mnie mocno tym, że jak na horror tego typu jest bardzo spójny i w większość realistyczny. Z drugiej strony są też pewne przegięte elementy.

Do ponadprzeciętnego realizmu można zaliczyć to, że niektórzy bohaterowie mimo, że posiadają pewne szczególne umiejętności, to nie są one przesadzone. I tak z kolesia strzelającego z łuku nie zrobili współczesnego Robin Hood'a (zwłaszcza biorąc pod uwagę jak wyglądał jego pierwszy strzał do żywego celu xD), dziewczyna specjalizująca się we spinaczce nie jest jakimś Altairem z Assassin's Creed, a przyszły lekarz nie przeprowadza operacji na otwartym sercu ;-) Poza tym stary samochód nie odpala tak łatwo i szybko jak w większości horrorów, a bohaterowie nie gromią tuzinów psów gołymi pięściami.

Natomiast do elementów mocno fantastycznych należy przede wszystkim zdecydowanie zbyt wysoka inteligencja psów. Nawe jeśli są to pieski GMO to i tak numery w stylu przegryzienia cumy, żeby hydroplan odpłynął od pomostu (i ustawienia na nim 2 "żołnierzy" w razie gdyby bohaterowie próbowali go zawrócić) albo, co gorsza, wyciągania bezpieczników ze skrzynki elektrycznej w piwnicy są bardziej śmieszne niż straszne. Do tego niewyjaśniona kwestia dziwnej infekcji, która dopadła blondynę po ugryzieniu przez wilczura (notabene bardzo ładnego). Nie była to wścieklizna, ale też te psy to nie jakieś zombie. Były poddane inżynierii genetycznej, ale dlaczego miałyby czymś zarażać ? No chyba, że one cały czas były chore na wściekliznę i żyły z nią dzięki modyfikacji DNA, która przy okazji zmieniła działanie wirusa ...