Imprezował jak mało kto...zdrowie miał ajk byk sołtysa...hehe! Filmik nawet wporzo!
Niezależnie od kwestii estetyczno-moralnych te jego dziewięć kocich żywotów robi wrażenie.
Ale uważam, że paradoksalnie ten film odchodzi od klasycznego rozumienia Rasputina jako 'najlepszej maszyny miłosnej Rosji' (cytując Boney M). Więcej tutaj mistyka i uzdrowiciela, niż kochanka.
O rany gorzkie, no to nie byle jaka rola dla aktora... No, a jak twarda sztuka z tego obywatela, że nie dało się go od razu zabić, tylko było z nim, jak w piosence o detektywie Bednarskim: "Zabili go i uciekł"... Muszę to kiedyś zobaczyć, ale przedtem zaopatrzyć się w klej mocujący dolną szczękę, żeby mi z wrażenia nie opadła. ;)
Właśnie, ze śmiercią Rasputina wiążę się kilka niewyjaśnionych spraw. Tak czy inaczej muszę powiedzieć, że naprawdę bardzo dobrze pan Rickman to pokazał, zwłaszcza chęć do imprezowania pana Grigorija xD Nawiasem mówiąc Boney M stworzył super piosenkę o Rasputinie, zaś słynny polski komik Stan Tutaj śpiewał polską wersję tej piosenki. Oto ona:
Polski Rasputin.
Skrzynka piwa, osiem win.
Wóda, spirytus, koniak i dżin.
Polski Rasputin.
W nocy bania, rano grill.
Rozwiana grzywa
I z głowy dym.
To chyba mówi samo za siebie na temat pana Rasputina, nieprawdaż?
Czy mój szanowny przedmówca przypadkiem o czymś nie zapomniał? Chyba jeszcze było coś o tak zwanym zwierzęcym magnetyzmie, którego Rasputin używał w celach medycznych i nie tylko. ;) Tak nawiasem mówiąc, jak myślę o tym zwierzęcym magnetyzmie vel mesmeryzmie, to mi się przypominają sztuczki rycerzy Jedi z umysłami innych. Nie wiem, czy to dokładnie to samo, ale takie mam skojarzenia. :)
Skoro już mowa o polskich przeróbkach piosenek zespołu Boney M., to nie tylko Stan Tutaj coś takiego robił. Swego czasu znana była przeróbka piosenki "Daddy Cool" w wykonaniu panów Bohdana Łazuki i Janusza Gajosa. To tak na dokładkę. :)
Porównanie jak najbardziej adekwatne. Taki zwierzęcy magnetyzm naprawdę działa na kobiety bardziej niż cokolwiek innego. Po prostu są tacy faceci, co mają masę kobiet, inni zaś w ogóle ich nie mają. O Rasputinie król Julian XIII w bajce "MADAGASKAR 2" powiedziałby to, co powiedział do żyrafy Melmana "A to pies na baby! Szczek szczek!" xD I miałby rację. No, a co do tych mocy Jedi, to one działały tylko na słabe umysły, z kolei kobiety nawet o silnym umyśle ulegały Rasputinowi. Ale tak czy siak porównanie jest odpowiednie :)
Nawiasem mówiąc bardzo mnie zaintrygowało, że w tym filmie wystąpił jako car Mikołaj II aktor grający Gandalfa Szarego we "WŁADCY PIERŚCIENI". Pragnę przypomnieć, że Gandalf to też jak Rasputin czy detektyw Bednarski - "rzecz cała w wielkim skrócie, zabili go i uciekł", bo przecież Gandalf niby zginął, a potem się okazało, że jednak żyje i jest nie do zdarcia. Tylko pomyślmy... Czy Gandalf i Rasputin grali jeszcze w jakimś filmie? Czy ktoś może wie? :)
Wejdź na strony obu aktorów (albo przynajmniej jednego z nich) i sprawdź. To nie boli, a poza tym nikt cię za to nie zje. ;)
W sumie racja, chętnie to sprawdzę. Ale nawiasem mówiąc jestem niesamowicie zaskoczony, że Gandalf awansował na cara Rosji. Tego się nie spodziewałem. Nawiasem mówiąc Gandalf został carem. Nasz słynny mag zawsze zajmował się polityką, ale zwykle jako doradca, a nie jako władca. Jednak nawet i on usiadł na stołku xD
Pewnie, że wygodny był ten stołek. Wielka tylko szkoda, że upadek z niego był niezwykle bolesny. Chociaż ciekawi mnie, jak to możliwe, że Gandalfa nie zabił Barlog, nie zabił Saruman, nie zabił Wódz Nazguli, nawet w "HOBBICIE" w filmowej wersji to z samym Sauronem miał nawet drobne starcie i wszystko przetrwał, a mimo to zabili go bolszewicy i to czym? Kulami rewolwerowymi. W czym oni byli lepsi od tamtych gości, którzy dysponowali o niebo lepszymi mocami i nie umieli zabić Gandalfa, zaś kilku Ruskim z bronią palną już się to udało? xD
Psikus historii, powiadasz? W sumie masz rację, ale naprawdę taki Gandalf Szary też mi się wydawał człowiekiem nie do zdarcia, a tu proszę... Ruscy okazali się jeszcze bardziej silni. Pewnie dlatego, że w kupie siła, a oni tak zawsze działają. Nawet na Rasputina się w kilku zebrali. Cara Mikołaja II też odważnie w kilkunastu zabili. To ostatnie to sarkazm, żeby nie było.
No właśnie, a nie wiem, czy wiesz... Cara zabito na miejscu, ale z carycą i dziećmi nie poszło tak łatwo, bo mieli specjalne gorsety z wszytymi tam diamentami. Kule od diamentów się odbiły i egzekutorzy widząc to dobijali ofiary bagnetami lub pałkami. Smutne i przerażające. Nie żebym kochał cara, ale taka śmierć. I po co? Żeby biali nie odbili cara i nie próbowali osadzić go na tronie po ewentualnym rozgromieniu czerwonych. By nie było kogo odbijać, a także żeby nie było symbolu dawnego systemu. Okropność. Cała rodzina do rozwałki, bo pan Lenin chciał bezpiecznie na stołu siedzieć.
Wiesz, ze śmierci cara to tylko ci, których on uciskał, się cieszyli najbardziej. Nie wiem, jak zareagowali na śmierć Rasputina.
W sumie ze śmierci Rasputina cieszyli się ci, co uważali, że ma on zbyt wielki wpływ na rodzinę cara oraz na politykę. Inni z kolei byli tym wszystkim załamani, ponieważ uważali Rasputina za świętego męża i jedyną nadzieję na wyjście Rosji z problemów, w jakie ona wpadła podczas I wojny światowej i nieco wcześniej jeszcze. Więc cóż... Myślę, że miliony ludzi za nim płakało, a inne miliony cieszyło się z jego zgonu.
Do tych płaczących milionów na pewno należały wszystkie jego, by tak rzec, zagorzałe fanki. No i te panie, które zapłodnił...
Wiesz, tym ostatnim zdaniem to mnie rozbawiłaś, naprawdę. Ja wiem, że masz rację i to sama prawda, ale mimo wszystko zabrzmiało to niesamowicie zabawnie, że o mało się nie oplułem ze śmiechu. Ale wiesz co? Taki Rasputin to miał życie. Wino, kobiety i śpiew. Do tego jeszcze wpływy na dworze. No czy można chcieć więcej? W sumie można... Odrobinę więcej rozumu, który nam doradzi, by nie robić sobie wrogów, którzy nas potem otrują, zastrzelą, zdzielą pałką i utopią w przeręblu, a prochy następnie spalą xD
To po części był sarkazm. ;) Rozum to ten facet miał, ale używał go tylko w sobie wiadomych celach. :D Wiesz, tak całkowicie to tego pana nie spalili, bo oszczędzili tylko jedną część ciała. Nie zgadniesz jaką. ;)
Oboje stosujemy w swoich wypowiedziach sarkazm i to bardzo często, ale głównie po to, by się rozbawić nawzajem :) No tak, to prawda, Rasputin miał rozum, ale tak jak mówisz, używał go w sobie tylko wiadomych celach xD Chyba jednak zgadnę, która część ciała naszego drogiego Grzesia została ocalona przez potomnych xD
Chyba zrobili to w celach naukowych. Jakby to powiedział Clemont z "POKEMONÓW" albo Aizo z "GENERAŁA DAIMOSA" - dla dobra nauki. Kto wie, co naukowcy chcą dzięki temu osiągnąć. Tak czy inaczej na pewno mają w tym jakiś cel i kto wie? Może coś z tego kiedyś pożytecznego wyjdzie? Nigdy nie wiadomo xD
Ostatecznie z tą nauką to jest tak, że nigdy nie wiadomo, co się może jej przydać do badania. Nawet taka część ciała jak to coś, co zachowało się jako jedyne po Rasputinie może być dla nich obiektem badań xD
Nie mam pojęcia, ale w końcu oni sami na pewno lepiej wiedzą, na co im się to przyda xD
W sumie nawet jestem ciekaw, jakie to muzeum trzyma taki dość niezwykły eksponat. Naprawdę bardzo mnie intryguje, jakie to może być muzeum? Nie orientujesz się aby w tej sprawie? xD
Na pewno pan Internet o tym wie, ale cóż... Nie jestem pewien, czy odważę się o to zapytać. To aż głupio jest takie pytanie zadać xD
Oj tak, zdecydowanie nigdy nie zapomnę twoich pięknych słów, jakie mi kiedyś powiedziałaś. Więc może masz rację, lepiej jest zachować odwagę i zapytać śmiało o to, co nas interesuje xD Rasputin przecież był naprawdę odważny i bardzo śmiały, może nawet za bardzo xD
W sumie coś w tym jest. Gdyby on nie był taki śmiały, to pewnie nie byłoby na niego zamachu. Tak czy inaczej jestem pewien, że ta śmiałość była jego siłą, ale niestety przysporzyła mu też sporo wrogów.
Bo to jest coś w rodzaju obosiecznego miecza. Raz działa przeciwko wrogowi posiadacza, a za drugim razem obróci się przeciw swemu właścicielowi.
Niestety, to prawda. Mówią, że śmiali mają więcej szczęścia niż ci nieśmiali, jak również, że szczęścia sprzyja odważnym, ale... Ale należy moim zdaniem śmiałość odpowiednio dozować. Rasputin nie znał umiaru w swojej śmiałości, więc obróciła się ona przeciwko niemu.
No tak. Biedaczysko tego niestety nie przewidział. Wiele rzeczy potrafił przewidzieć, ale tego akurat nie.
Właśnie, ale podobno nie wszystko da się przewidzieć, a czasami pewnych spraw lepiej nie wiedzieć. Ale podobno napisał niedługo przed śmiercią list do carycy, w której sugerował, że wraz z jego śmiercią Rosja upadnie. Miał o sobie wysokie mniemanie, ale niewiele się pomylił, bo rok po jego śmierci car został obalony, a dwa lata po jego zgonie został zamordowany wraz z całą rodziną.
Tak czy inaczej, facet był niesamowity. Niby prosty chłop ze wsi, nieczytaty i niepisaty, o manierach, które zjeżyłyby włosy na głowie niejednemu dobrze wychowanemu arystokracie, a w gruncie rzeczy był piekielnie zdolny i inteligentny. Tylko szkoda, że jak na kogoś tak niezwykłego, skończył tak marnie.
Właśnie. Całkowicie się z tobą zgadzam. Prosty, ciemny chłop ze wsi, ani to manier, ani ogłady, a zobacz, jak wielką karierę zrobił. Wielka tylko szkoda, że skończył tak marnie, ale niestety był bardzo nieostrożny i pewnie to go zgubiło. Gdyby więcej zważał na to, co inni o nim myślą, pewnie żyłby sobie spokojnie i jeszcze bardzo długo. Chociaż pewnie i tak by potem komuchy go zabiły, bo był za blisko carskiej rodziny.
Wiesz, zanim dotarł do Petersburga, miał już swoje za uszami, i już to mogło mu zaszkodzić. Ale skoro uparcie podążał swoją drogą, to cóż... Nie było na niego siły, żeby mu wyperswadować, że ma uważać na siebie. Widocznie był zdania: "Nieważne, co mówią, ważne, że mówią." A co do komunistów, to właściwie to oni spalili jego ciało, ale jakieś parę latek po obaleniu carskiej rodzinki. Tak naprawdę carowa i (aczkolwiek pewno niechętnie) car wyprawili mu pogrzeb. Wtedy pewnie, dopóki nieboszczyk był w jednym kawałku, można mu było jakąś część ciała odciąć i przekazać do muzeum.
O ile dobrze wiem to zanim Rasputin zabłysnął na dworze cara już był powszechnie znany również ze skandalicznego trybu życia. Przecież nie wyskoczył sroce spod ogona i gdyby był byle kim, nieznanym wcześniej, nikt by go nie zarekomendował na dworze, a to przecież podstawa. Tak czy inaczej pewnie masz rację, że jego zasadą było "Nieważne, co mówią. Ważne, że mówią". Wielu znanych dzisiaj ludzi dalej wyznaje tę zasadę. Trafiłaś w samo sedno. Komuniści spalili ciało Rasputina. Dlatego w programie "NOSTALGIA CHICK", gdy omawiano bajkę "ANASTAZJA" Razuś dzwoni z zaświatów i mówi "Gdybym miał grób, przewracałbym się w nim" xD
No tak, był owiany sławą uzdrowiciela i cudotwórcy, ale też uwodziciela i kobieciarza. Ale właśnie dlatego, że zasłynął z uzdrowicielskich umiejętności, trafił na dwór do Ich Carskich Mości. Bo z tym to było tak, że carowa daremnie szukała po lekarzach ratunku dla Aleksieja, a słyszała, że gdzieś tam jest mnich znany z tego, że potrafi wyleczyć choroby. No to go sprowadziła do Petersburga i tak oto Rasputin trafił na carski dwór. No tak... "Jak mam rację, to mam rację", pamiętasz? :D Nie trafiłam w sedno, tylko powtarzam, co wyczytałam w Wikipedii o tym panu. :) A Razuś chwilowo miał grób, tylko nie dane mu było spoczywać w nim spokojnie na wieki. :D
Wiesz, jedno mnie tylko zastanawia. Mianowicie to, że nikt z lekarzy się nie zorientował w tym, że choroba Aleksego opiera się w dużej mierze na stresie. Im więcej on panikuje, tym więcej krew mu cieknie z nosa lub z ucha (tak przynajmniej pokazali to w filmie z Rickmanem). Nie tylko jak się skaleczył krew mu ciekła. Z nerwów także. Dziwne, że nie pomyśleli, aby go zahipnotyzować lub w jakiś sposób uspokoić go może lekami uspokajającymi, bo w ten sposób tylko można było zatamować wyciek krwi... Dziwne, że nikomu to nie przyszło do głowy. Aż tak głupi byli wtedy lekarze? Tak czy inaczej Rasputin umiał myśleć i wiedział, co pomoże chłopcu - szkoda tylko, że to nie działało raz a dobrze. Ale chyba hemofilii nie da się w taki sposób wyleczyć, co nie? Właśnie, Razuś miał przez jakiś czas tylko grób, a potem komuchy zrobiły mu takie solarium, że w proch się biedak obrócił.
Nie wiem, kiedy tak naprawdę uaktywnia się hemofilia, ale pamiętam z biologii, że to jest choroba genetyczna, na którą chorują mężczyźni i chłopcy, ale wadliwy gen przenoszą kobiety. I tak naprawdę nie ma na to lekarstwa, bo to jest nieuleczalna choroba (jak miażdżąca większość chorób genetycznych). Trzeba tylko uważać, żeby się nie skaleczyć albo nie uderzyć, bo to grozi poważnym kalectwem. My znamy leki łagodzące skutki hemofilii, ale i tak tego całkowicie się nie da wyleczyć. Tylko na początku XX wieku nikt nie miał zielonego pojęcia ani o genetyce, ani o chorobach genetycznych, a przecież "genetyka jest najważniejszą z nauk, czy to się komuś podoba, czy nie". Co prawda, Rasputin też nie wiedział, co to jest genetyka, ale na swój sposób pomagał carewiczowi. Ale dopóki miał normalny grób, to ktoś mógł odciąć tę część ciała i zakonserwowć na pamiątkę.
Wiadomo, na początku XX wieku wcale jeszcze nie znano takich możliwości leczniczych, jakie znają obecnie. Jednak mimo wszystko hipnoza była już wtedy znana. Ale chyba była traktowana jak czarna magia lub coś, czym porządny lekarz się nie zajmował, bo inaczej nie trzeba byłoby pomocy Rasputina, bo pierwszy lepszy lekarz by zastosował hipnozę i pomagał w ten sposób Aleksemu. Tak czy inaczej Rasputin zastosował tę niekonwencjonalną metodę działania i cóż... Odniósł sukces. Nawiasem mówiąc jako dziecko widziałem raz bajkę "ANASTAZJA", ale nie Dona Blutha, tylko chyba wytwórni "GOLD CAST" i tam był Rasputin pokazany jako cwaniaczek i matacz, który hipnotyzował cara i jego żonę, by w ten sposób zyskać pozycję na dworze. Pamiętam scenę, jak pijany wyłaził z baru i wpadł na Anastazję, która szła sobie in cognito ulicą i ją nieźle wyzwał. I jeszcze potem, jak komuchy przejęły władzę, to on chyba Lenina czy kogoś hipnotyzował i to on wydał rozkaz rozstrzelania carskiej rodziny. Albo... Chyba w bajce sugerowali wręcz, że on był szpiegiem komunistów na dworze cara. Nie pamiętam tego, widziałem to już tak dawno, ale pamiętam, że tam w tej bajce też pokazali go jako drania, zaś Anastazja ocalała dzięki pomocy młodego żołnierza, który ją znał od dziecka i który zobaczył chowając ciała rodziny carskiej, że ona żyje i ją ukrył u swojej rodziny. Ładna wersja, tylko nie pamiętam, z którego roku. Chętnie bym ją znowu obejrzał. Miała polski dubbing, to pamiętam.