musze to napisac: maz poszedl do videoteki i poprosil o jakas smieszna fajna bajke(typu shrek,epoka lodowcowa,rybki z ferajny) dostal ratatuj i nie bede wiele o tym pisac. Nic tam smiesznego nie bylo. Jednym slowem kiszka
No właśnie.Zgadzam się.Wkurza mnie jak ktoś mówi na filmy animowane ,,bajki'' albo ,,kreskówki''
Dzięki, bracie za ten wpis. Nawet nie wiesz, jak często się wściekam na to określenie, które śmiało można nazwać dyletanckim.
dokładnie to samo mam jak słyszę określenie chińskie bajki zamiast anime to mnie krew zalewa normalnie!!! Ale ty pewnie i tak nie wiesz o co chodzi :P
Nie wiem, nie lubię chińskich bajek. Ile tam przemocy, seksu! Dawniej to były bajki, tak że można było dziecko przed telewizorem zostawić.
;)
Bo to nie miał być troll, a przeciętna wypowiedź przewrażliwionej matki, która się obrusza na straszną, jej zdaniem, "bajkę". Pełno takich, odzywają się zwłaszcza w dyskusjach na temat kinowych hitów animowanych Pixara i DreamWorks. Zdarzają się i tatusiowie, którzy poszli z dzieckiem na film w rodzaju "Romana Barbarzyńcy" i potem wielkie oburzenie, że w "bajce" tyle seksu, że z kina musieli wyjść.
Mam to samo ! Wściekam się kiedy ktoś tak mówi. A już szczególnie kiedy siedzę, oglądam jakąś animację (np. Król Lew, Madagaskar itp), a tu nagle ktoś wchodzi (najczęściej mój tata) i mówi że to jakieś bajeczki dla dzieci, ale nawet ich nigdy nie widział. Aż się coś we mnie gotuje.
Tak to strasznie irytujące, bo jak można się wypowiadać na temat czegoś o czym się nie ma pojęcia, ale nie przekonasz go dopóki nie zmusisz by zobaczył co oglądasz, na pewno wtedy zmieni zdanie. Załóż się z nim o coś albo niech ci zrobi taki prezent, że oglądnie z Tobą ten film i wtedy spytasz o zdanie czy to głupia bajeczka ;) Pozdrawiam
Dzięki że podzielasz moje zdanie : ) Mój tata to niestety trudny charakter, w dodatku ma mało czasu na oglądanie, chyba że w nocy kiedy śpię ; ) Jedyne animacje które widział razem ze mną to Tom i Jerry, parę odcinków Myszki Micky, Księgę Dżungli i to chyba tyle ; )
Pozdrawiam.
Jestem niezmiernie zadowolony kiedy ludzie upominają się o tą właściwą nazwę. Powiem Ci jednak dlaczego tak jest w Polsce a mianowicie dlatego ponieważ polscy twórcy filmów animowanych w latach 50-60 dostali polecenie od wałdz państwowych, że film animowany ma uczyć i bawić DZIECI !. Tak kształtowano pogląd o filmie animowanym, a ci którzy nazywają film animowany bajką zostali brutalnie pozbawienie jakiejkolwiek wiedzy. Pozdrawiam
To ciekawe, nie wiedziałem, że istniało takie polityczne polecenie. To by wiele wyjaśniało. Zapewne, chciano odebrać tej sztuce swobodę działania i objąć kontrolą państwową. Albo i po prostu nie rozumiano jej artystycznego znaczenia.
Ja też się cieszę, że jest "nas" więcej :)
Pozdrawiam również
Polecam książkę :Polski film animowany" z 2008 roku i "Polska szkołą animacji" z 2011, a jeszcze głębiej to Andrzej kossakowski z 1977 roku,. Jak sami widzimy mało jest publikacji nawet , na temat tego tematu więc nie dziwne iż film animowany nazywa się bajką.
Choć byli artyści tacy jak Ryszard Antonisz , którzy odeszli od eksperymentu i zaczęli robić tylko filmy animowane dla dzieci..
Co ciekawe, nawet w internecie mało jest na ten temat. Wikipedia poświęciła tematowi polskiej animacji dosłownie wzmiankę, trochę więcej jest na innych stronach, np. tutaj: http://zwierciadlo.pl/2011/kultura/film/mala-historia-polskiej-animacji
"Dorosłą" animację można znaleźć na TVP Kultura, ale przydałby się porządny dokument na ten temat. Historia Polski tak się ułożyła, że gdy na Zachodzie animacje przez długi czas miały widownię mieszaną, łączącą dzieci i dorosłych to u nas po wojnie skierowano ten rodzaj sztuki na półkę pt. "Filmy i bajki dla dzieci". Istniała też, co prawda, polska animacja dla dorosłych, ale filmy dla dzieci dominowały w społecznym odbiorze. Oczywiście, uważam że polska animacja skierowana do dzieci jest znakomita, a takiego na przykład "Misia Uszatka" uznaję za arcydzieło, i to nie tylko z przyczyn sentymentalnych. Ale trzeba pamiętać, że sztuka animacji jest o wiele szerszą dziedziną niż tylko filmy dla dzieci.
Wielu artystów , którzy zaczynali swoją twórczą ścieżkę w powojennej Polsce rozpoczynali swoje działania przez eksperymenty. Wspomniany przez Ciebie "Miś uszatek" to potomek dzieł, które powstały o wiele wcześniej, a one były skierowane właśnie dla widzów dorosłych. Pierwszym filmem lalkowym był stworzony przez Zdzisława Wasilewskiego skecz o wojnie "Pechowy bokser, czyli krótka historia wojny" . Autor zabawia się w tym filmie postacią Hitlera.
Polecam, nie wiem czy widziałeś bazę filmów animowanych na stronie Repozytoruim. Nie ma tam wszystkiego ale jest wiele naszych pozycji z przeszłych lat .
http://www.repozytorium.fn.org.pl
Dzięki, widzę, że masz bardzo szeroką wiedzę na temat polskiej animacji. Na repozytorium.fn.org.pl są wprawdzie głównie fragmenty, ale dobre i to.
Tak się składa, że też pisałem na ten temat pracę dyplomową. Kojarzysz może serię "Antologia polskiej animacji" ? Jeśli nie, to polecam - powinni mieć w każdej lepszej bibliotece. Jeśli nie, to można zawsze kupić przez Internet:
http://www.nina.gov.pl/sklep?c=the-anthology-of-animation;&1384956494379
Tych książek, co wymieniłeś - to akurat nie czytałem. Ale już np. "Polski film animowany 1945-1974" Andrzeja Kossakowskiego (1977) jest mi znany, podobnie jak "Rola filmu animowanego w pracy wychowawczo-dydaktycznej przedszkola" Marii Kielar (1978). Warto też poczytać broszury Marcina Giżyckiego, dołączone właśnie do serii "Antologia polskiej animacji"... faktycznie niewiele książek o tym jest.
A oprócz tego pozwolę sobie - referując i cytując zarazem - przedstawić fragment z tej książki Marii Kielar:
"Na lata 1963-1966 przypada bardzo ważny okres w dziejach polskiego filmu animowanego - organizacja przeglądów filmowych w Poznaniu. Dotyczyły one zarówno filmu animowanego, jak i dziecięcego. W 1969 r. przeglądy uzyskują status Festiwalu Filmów dla Dzieci i Młodzieży. Filmy łączono z debatą na temat twórczości artystycznej. W dyskusjach brali udział autorzy animacji, ale także nauczyciele, socjologowie i psychologowie. Wiele uwagi temu zagadnieniu poświęcił miesięcznik filmowy „Kamera”, który drukował wypowiedzi uczestników zebrań. W ówczesnym okresie, krytycy zgłaszali jednak wiele zastrzeżeń dotyczących samej treści filmów i seriali animowanych, które – ich zdaniem – nie spełniały swojej podstawowej funkcji wychowawczo-dydaktycznej, a nawet nie niosły żadnych treści poznawczych. Uważali animację za rozrywkę najniższej jakości. Byli też zdania, że animacja nie pokazuje dzieciom różnych stron świata, w tym także tej złej. "Bohater filmu nie powinien być więc wybrańcem losu, ale jednym z wielu dzieci, ich rówieśnikiem, a wszystko co jemu się zdarza, może wydarzyć się każdemu. Ponadto świat pokazywany w filmach jest zwykle gładki i bezkonfliktowy, co może jedynie utrudnić dziecku przystosowanie się do otoczenia, które zwykle jest pełne konfliktów” - to tak gwoli formalności :-)
A ja powiem tak...to nie jest bajka z głupkowatym humorem jak w Epoce. To inny rodzaj humoru ale bajka nic nie traci. świetna, ciepła i zabawna opowieść. Polecam!
A mi również się nie podobało. Najchętniej wyłączyłabym film po pierwszych 10 minutach ale oglądałam z chłopakiem i nie chciałam mu robić przykrości, więc wytrzymałam około pół godziny aż do momentu kiedy on zasnął ;) Brakowało akcji, zwyczajnie się nudziłam. Owszem, kilka razy się szczerze zaśmiałam ale na pewno bym tego filmu nie poleciła. Być może miłośnikom filmów animowanych przypadł on do gustu, ale nie jest to film uniwersalny, który spodoba się ogółowi odbiorców.
Ja np. nie przepadam za animacjami. Mimo to bajki typu Shrek czy Ice Age mnie bawią. Ratatuj niestety nie stanął na wysokości zadania.
Przecież było parę dobrych momentów.Ten mały szef restauracji był najlepszy np.,,Zabij go!!!'', Linguini:,,Co,już?'', ,,Nie no skąd,nie w kuchni przecież''(cała ta scena),albo: ,,Co ty mi tu z tą chochlą'',lub: ,,Szczur,ukradł mi testament''
To nie jest bajka, to jest raczej dramat animowany, biedny szczurek przeżywa prawdziwy koszmar; traci dach nad głową, ledwo uchodzi z życiem. Moze tv oglądalaś do góry nogami
Myślę, że to zależy od tego, na co się nastawiłaś sięgając po film. Pomimo podobnej techniki wykonania, to między Shrekiem a Ratatujem jest ogromna różnica. Pierwszy ma na celu przede wszystkim bawić tych nieco starszych, drugi opowiedzieć ciepłą historię. Kwestia gustu.
Chociaż ów film animowany nie jest bez wad, to ja oglądałam go z przyjemnością.
Hmm. Mnie podobał się film, ciekawa fabuła. Również- interesuję się Francją/ Paryżem i owego klimatu nie brakowało. Ilekroć oglądam ten film, za każdym razem się śmieję. Myślę, że tak jak to napisała Shinuta_Fulmen - miałeś/ miałaś pesymistyczne nastawienie, co do filmu. Jestem na tak- 10/10!
W tym filmie postawiono bardziej na historię, natomiast mniej na humor. Ale nie zgadzam się zupełnie z Tobą, że czyni go w ten sposób mniej uniwersalnym. Oscar, Złoty Glob i BAFTA award za najlepszą animację roku 2008 dla tego filmu nie były przypadkiem.
Dla mnie Ratatuj jest genialny, ta historia, moral... No ale do niektorych rzeczy widac trzeba dojrzec by zrozumiec ich glebszy sens.
Jak tylko dodam swoje trzy grosze. Klaudia 2251 słusznie zauważyła, że humor nie jest taki "ciosany" jak w większości filmów Pixar. Jest zdecydowanie bardziej subtelny, jak na Paryż przystało. W tym filmie należy docenić bohaterów (krytyk Ego z dubbingiem pana Aleksandra Bednarza jest kapitalny!), muzykę, sposób, w jaki przedstawiono kuchnię i gotowanie jako wyzwanie, przygodę, ba! Jako sztukę! No i przesłanie jest genialne, może banał, ale film motywuje nie tylko do gotowania, ale do tego, by mimo wszystko próbować w życiu tego, co chce się robić na 100%. Film jest też o tym, że talent się zawsze obroni, że warto być szczerym, wierzyć w siebie. Jednym słowem: mega pozytywna bomba!
Mój ulubiony film ze stajni Pixar, bez dwóch zdań.
Natomiast zabawnych momentów jest tam sporo. Kwestia tego, co kogo śmieszy.
Jak tylko dodam swoje trzy grosze. Klaudia 2251 słusznie zauważyła, że humor nie jest taki "ciosany" jak w większości filmów Pixar. Jest zdecydowanie bardziej subtelny, jak na Paryż przystało. W tym filmie należy docenić bohaterów (krytyk Ego z dubbingiem pana Aleksandra Bednarza jest kapitalny!), muzykę, sposób, w jaki przedstawiono kuchnię i gotowanie jako wyzwanie, przygodę, ba! Jako sztukę! No i przesłanie jest genialne, może banał, ale film motywuje nie tylko do gotowania, ale do tego, by mimo wszystko próbować w życiu tego, co chce się robić na 100%. Film jest też o tym, że talent się zawsze obroni, że warto być szczerym, wierzyć w siebie. Jednym słowem: mega pozytywna bomba!
Mój ulubiony film ze stajni Pixar, bez dwóch zdań.
Natomiast zabawnych momentów jest tam sporo. Kwestia tego, co kogo śmieszy.
Pewnie za często do garów biegałaś albo miałaś zły dzień, animacja świetna, może nie do końca dla małych dzieci, no ale to w końcu nie jest bajka na dobranoc, mój syn i mąż ubawiliśmy się przy niej bardzo i spędziliśmy milo wieczór. Bo nie dość że animacja pięknie zrobiona, to inteligentny przekaz, humor i mądre przesłanie. Napisać o tej rewelacyjnej animacji kiszka, to spore przegięcie, aż nie che się wierzyć, że to napisała kobieta posiadająca dziecko... Wstyd!