Seria filmów Resident evil nie ma prawie nic wspólnego z serią gier o tym samym tytule. Pomijając ten fakt i uwzględniając, że reżyser postanowił - jak sam napisałeś - stworzyć alternatywną historię, pierwsze dwie części były dobre. Bardzo miło je się oglądało, dobra akcja, aktorzy też dopasowani. Po 2 części coś zaczyna się chrzanić. Uśmiercono postacie tylko po to by ponownie wrócić do nich w 5 części. Złe i dobre klony to kompletna porażka, nie wspomnę o "niezwykłych" efektach specjalnych, inteligentnych zombiakach i innych zbędnych rzeczach. Co będzie następne, zombie w czołgu? To smutne w jaki sposób twórcy zniszczyli tę serię, która powinna była skończyć się wraz ze spuszczeniem bomby na Raccoon.
Co do Milli też się zgodzę. Wszystko skupia się głównie na postaci Alice, a nie powinno.
W ogóle nawet nie ma sensu komentować tego gniota. Pseudo komedia sci-fi, która nawet nie ociera się o jakikolwiek horror. Przykre to, ale to najlepszy dowód jak można zwalić serię filmów kręcąc coraz to nowe części nastawiając się głównie na łatwy zarobek.

Przyznam szczerze, że obejrzałem ten film z ciekawości, jak jeszcze można spieprzyć
fabułę, okazało się, że można po prostu nakręcić 2h akcji bez fabuły, nawet niezniszczalni
z Sylvestrem Stalone ma jakąś fabułę.

Zombie z karabinami :( Zombie jeżdżące samochodami :( Zombie strzelające z RPG :( Nie mówiąc o tej świetnej walce 5 vs nieskończoność, z której wyszli cało.

Akurat zombie z karabinami specjalnie mnie nie zdziwiło, w Resident Evil 5 było
ich od cholery.

Tylko , że w RE5 nie ma zombie -_- Za to są superwojownicy zwani majini ( są oni sługusami weskera ) Czego można sie domyślić jak sie dojdzie do walki z nim :) Przeszdełem RE5 mnóstwo razy to coś wiem na ten temat :D