Z nich wszystkich żyje tylko Angie Dickinson. Niesłychane. Minęło już tyle lat od sukcesu tego filmu,
a ciągle się to ogląda, jak "Szeregowca Ryana".
Mnie też zdziwiło , że umarł John Wayne urodzony w 1907 lub Walter Brennan urodzony w 1894. Niesłychane - myślałem , że ludzie są nieśmiertelni a tu taki psikus losu.
Miałem na myśli to, że w tym filmie grały legendy kina. W Polsce puszczano ten film w czarno-białej telewizji, czyli 20 lat po premierze. Tak mi opowiadano. Ci aktorzy grali będąc ludźmi w pełni sił. A ja się po prostu fascynuję upływem czasu. Mój dziadek opowiadał mi o opowieściach swojego dziadka, który pamiętał czasy pomiędzy powstaniem listopadowym a styczniowym. dla mnie prehistoria. Prawie nie wierzę, że kiedyś były takie czasy, a oni widzieli to na własne oczy.
tak na marginesie, niedawno byłem na wykładzie znanego historyka mającego prawie sto lat. Był doradcą Reagana. Na własne oczy widział Hitlera podczas marszu zwycięstwa w Warszawie w 1939. Widział Stalina w latach 40 w ZSRR.
20 lat po premierze (1959-1979) w Polsce była już kolorowa TV, choć nie każdy miał kolorowy odbiornik. Czy film był u nas pokazywany w kinach zanim trafił do TV, tego nie wiem, ale przypuszczam, że podana tutaj data premiery dotyczy "powtórnej premiery" w jakichś kinach studyjnych.
Western "Rio Bravo" był wyświetlany w polskich kinach a jego premiera odbyła się n.p. w Łodzi w dniu 22 lipca 1962 roku i to w dwóch kinach premierowych jednocześnie. Dość dziwna data tej premiery jak na film z USA, niemniej powodzenie wielkie film osiągnął. Jest bowiem filmem z USA o największej liczbie widzów wśród westernów. Zresztą pod konie lat 50 tych pojawiło się wiele znanych amerykańskich westernów, ale i też filmów innych gatunków, a lata 60 te ugruntowały popularność filmów z Dzikiego Zachodu w Polsce. Wiele znanych cennych tytułów można było obejrzeć wówczas w kinach w ciągu tego dziesięciolecia bogatego w znakomite pozycje z tego gatunku przy osiągnięciu ponad przeciętnej popularności u nas.