Jeśli mierzyć sprawy miarą zdrowego rozsądku, to historia jest odrobinę nierzeczywista. Dla mnie przynajmniej ma walor terapeutyczny: pozwala wyskoczyć na chwilę poza świat, w którym większość wątków posuwa się małymi kroczkami do przodu i do tyłu. Zamiast takiego standardowego mozołu bez końca oferuje najpierw wysyp mnóstwa upadków i przeciwności pozornie nie do przeskoczenia, następnie zaś z pomocą bohatera ścieżka ulega gwałtownemu wyprostowaniu i koniec końców okazuje się, że prowadzi na sam szczyt marzeń. Historia bazuje na fundamentalnych, "czystych" wartościach miłości, przywiązania, pasji. Jest tu i smok Apollo do pokonania, i księżniczka z zoologicznego. Wiadomo, że słynny american dream ma konotacje w rzeczywistym świecie, niemniej każda taka historia - a już na pewno pokazana tak jak "Rocky" - z bajką może się kojarzyć ;)