Amy (Jena Malone) i Stacy (Laura Ramsey), przyjaciółki od lat, w towarzystwie swych chłopaków, Jeffa (Jonathan Tucker) i Erica (Shawn Ashmore), spędzają wakacje w Meksyku. Jeff jest poważnym studentem medycyny, Eric uwielbia imprezować i zachowuje się z irytującą beztroską. Pod koniec wakacji obie pary spotykają niemieckiego turystę Mathiasa (Joe Anderson) i jego greckiego kolegę Dimitra (Dimitri Baveas). Cała grupa wybiera się do dżungli, by obejrzeć ruiny świątyni Majów. Odbywały się tam kiedyś wykopaliska, a Mathias, co wkrótce wychodzi na jaw, poszukuje zaginionego brata. Wycieczka okazuje się jednak śmiertelnie niebezpiecznym pomysłem...
O REALIZACJI
Prosty plan, krwawy plan Stuart Cornfeld i Ben Stiller (znany aktor i reżyser, pamiętny między innymi z komedii ?Poznaj mojego tatę?) w założonej przez siebie firmie producenckiej Red Hour Films bacznie zwracali uwagę na pojawiające się na rynku nowe książki, które nadawałyby się do przeróbki na interesujący scenariusz. Szukali też młodych talentów. Obydwaj byli pod dużym wrażeniem powieści Smitha ?Prosty plan? i jej wielce udanej adaptacji filmowej wyreżyserowanej przez Sama Raimiego w 1998 roku. Smith, który był autorem scenariusza, zdobył nominację do Oscara. Warto wspomnieć, że w 1993 roku, po rezygnacji Mike?a Nicholsa, Stiller przymierzał się do wyreżyserowania ?Prostego planu?. Nic dziwnego, że gdy pojawiły się wieści, iż Smith kończy swą kolejną powieść, postanowili się z nią zapoznać i ewentualnie nabyć prawa do ekranizacji. Jak wspomina producent Chris Bender, przeczytali kilka rozdziałów nieukończonej jeszcze książki ?Ruiny? (?The Ruins?, 2006, wyd. polskie ?Albatros?, 2007), po czym namówili Smitha, by sam napisał scenariusz. Szefów studia Dream Works skłonili zaś do sfinansowania projektu. ?Ruiny? to powieść bardzo odmienna od ?Prostego planu?. Tamta nawiązywała do literatury noir, do twórczości Raymonda Chandlera czy Dashiella Hammetta i opowiadała o narastającej chciwości i zbrodniczej głupocie oraz o tym, jak zwykły człowiek ulega pokusie czynienia zła. Natomiast ?Ruiny? korzystają ze sprawdzonych konwencji horroru: okazuje się, że tytułowe ruiny kryją zabójczy sekret. Jest to także opowieść o przetrwaniu. Zapraszając Smitha do współpracy, twórcy filmu liczyli na jego inteligencję i znajomość literackich i filmowych konwencji. Staliśmy przed ważnym wyborem ? wspominał Bender. ? Mogliśmy nakręcić rzecz pełną brutalnych scen, która miała po prostu wstrząsnąć widzem. Albo też spróbować czegoś bardziej oryginalnego, by oddziaływać w sposób bardziej wyrafinowany na psychikę i emocje widza. Rzecz jasna, wybraliśmy tę drugą drogę. Zdecydowano, że dobrze będzie dać szansę młodemu reżyserowi, który nie nabrał jeszcze rutyniarskich nawyków. Wybór padł na Cartera Smitha, fotografa mody, który zabłysnął wielokrotnie nagradzanym (między innymi na festiwalu w Sundance) średniometrażowym filmem ?Bugcrush? (2006). Szczerze mówiąc, nie oglądam wielu filmów w tym gatunku. Ale muszę przyznać, że gdy obejrzałam ?Bugcrush?, przez jakieś dziesięć minut siedziałam jak zamurowana przed wyłączonym już telewizorem ? wspominała Jena Malone, grająca Amy. ? A to dlatego, że jest to film, który naprawdę pozostawia widza z uczuciem głębokiego niepokoju. Dlatego zgodziłam się na udział w ?Ruinach? ? pomyślałam, że akurat ten reżyser, ze swym niezwykłym spojrzeniem, może stworzyć coś naprawdę zaskakującego, dalekiego od schematów gatunku. Bo moim zdaniem zło to nie śmiertelnie niebezpieczni napastnicy. Ono czai się w ludzkiej naturze, w każdym z nas. I to właśnie, jak myślę, nasz film w spektakularny, ale i oryginalny sposób miał pokazać. Wszyscy kochamy Smitha Młody reżyser także deklarował się jako wielbiciel ?Prostego planu?. Cieszył się, że będzie mógł pracować nad ekranizacją innej powieści Smitha. Jestem wielkim fanem horrorów, ale muszę przyznać, że rzadko zdarza się, by filmy trzymające się mocno reguł gatunku miały naprawdę interesująco nakreślone postaci, były wiarygodne psychologicznie i miały wiarygodną scenerię. To wszystko zapewnił nam scenariusz, precyzyjny i przekonujący. Wiadomo, że jest rzadkością w Hollywood, by pisarz całkowicie samodzielnie pracował nad adaptacją. A szkoda. W przypadku ?Ruin? to się sprawdziło. Twórca literackiego oryginału, zwłaszcza jeśli czuje kino, doskonale rozumie swych bohaterów, potrafi nadać postaciom głębię, drobnymi ? wydawałoby się ? zabiegami ? tłumaczył realizator. Jego zdaniem, wielką zaletą powieści i filmu było właśnie śmiałe wykroczenie poza schematy dotyczące charakterystyki postaci. Tak o tym mówił: Amy i Stacy to dwie doskonałe przyjaciółki, rozumiejące się w pół słowa. Ale już ich partnerzy mają kompletnie odmienne charaktery. A w dodatku pojawia się Mathias, niemiecki turysta, szukający w świątyni Majów zaginionego brata oraz jego towarzysz Dimitri. Trudno powiedzieć, by ta grupa była jakoś skonsolidowana. Kiedy zaczynają się dramatyczne i gwałtowne wydarzenia, wszyscy jej członkowie dowiedzą się wielu rzeczy o sobie. I nie będzie to radosna wiedza. Naszym zadaniem było też spowodować, by widz zastanowił się, z kim się w tej grupie identyfikuje. I bardzo prawdopodobne, że śledząc akcję, szybko zmieni zdanie na ten temat. Zależało nam bardzo na tym, by reakcje bohaterów na to, co się im się przydarza były bardzo wiarygodne. Producentka Trish Hoffman wychwalała obu Smithów i ich harmonijną współpracę. Scott doskonale wie, jak napisać naprawdę przerażającą historię. Doskonale kreśli zachowania zwykłych ludzi postawionych w ekstremalnych, przerażających sytuacjach. Natomiast Carter podąża w kierunku grozy, subtelnie budując nastrój; czyni to bardzo konsekwentnie i nigdy nie wybiera drogi na skróty. Obserwowałam ich współpracę i uważam, że doskonale się rozumieli i dopełniali. Chris Bender uważał, że właściwie nie mamy tu do czynienia z horrorem, ale z pełnym napięcia thrillerem zbudowanym na podobnej zasadzie, co klasyczne ?Szczęki? Stevena Spielberga. Nie idzie tu zatem przede wszystkim o dosłowność, naturalizm i opis samego ataku, ale o oczekiwanie na tenże nieuchronny atak i o rosnące w związku z tym napięcie. Widz dostaje wystarczająco wiele informacji, by nie wątpić, że nastąpi on z pewnością. Z drugiej strony, jest niepewny ostatecznej siły oraz intencji początkowo trudnych do zidentyfikowania napastników. To potęguje atmosferę niepewności i grozy ? komentował producent. Hoffman była zdania, że niezwykłym atutem było doświadczenie reżysera związane z fotografią. Chcieliśmy zrobić rzecz, jak myślę, dość niezwykłą. Jak wiadomo, wiele podobnego typu filmów grozy, właściwie ogromna większość, rozgrywa się nocą czy po zmroku. Tymczasem w ?Ruinach? mamy grozę w pełnym blasku dnia, na szczycie wysokiego wzgórza. Carter, zanim jeszcze jesteśmy pewni, że napastnicy rzeczywiście zagrażają naszym bohaterom, filmuje z niepokojącego punktu widzenia. Podejrzewamy, że to właśnie punkt widzenia zagadkowych drapieżców, ale nie jesteśmy tego pewni. Gdy takie niezwykłe ujęcia się powtarzają, skutecznie buduje to napięcie. Podważyć zasady, odświeżyć reguły Reżyser miał ambicję odnowienia zużytych już nieco gatunkowych chwytów. Zwykle w horrorach zagrożona grupa ludzi ucieka z głośnym krzykiem przed szalonym mordercą czy mordercami, po czym jej członkowie giną po kolei. Taka jest mocno utrwalona konwencja i trzeba przyznać, że pomysłowo wyzyskana może dostarczyć specyficznej zabawy. Ale ja chciałem zrobić inny film, taki, jaki sam chciałbym na ekranie zobaczyć. Jeśli o mnie chodzi, to najbardziej przerażającym lękiem jest lęk przed tym, że ktoś wedrze się w moje ciało, opanuje je, przejmie nad nim kontrolę. W tym przypadku prawdziwie przerażające rzeczy dzieją się wewnątrz bohaterów. Ci ludzie znaleźli się w wielce niebezpiecznej sytuacji. W dodatku nic tu nie jest czarne czy białe. Mamy tu wielką strefę szarości. Hoffman dodawała: To jest naprawdę przerażający horror psychologiczny. Zew dżungli Akcja filmu rozgrywa się w okolicach Cancún w Meksyku. Tutaj popularne plaże sąsiadują z gęstą dżunglą. Założeniem Smitha było jak najbardziej ograniczyć, a najlepiej całkowicie wyeliminować wszelkie studyjne dokrętki i zbliżyć się do realizmu, jak to tylko możliwe. Od razu powiedziałem: Nie ma mowy, byśmy kręcili w studiu. Jeśli historia zawiera elementy wzmagające napięcie, nie możemy uciekać się do łatwych zagrywek i sztuczek. Sfilmowany prawdziwy zachód słońca tworzy surową i zarazem najpiękniejszą scenerię, jaką sobie można wyobrazić. Trzeba ją tylko dobrze sfotografować. Najbardziej przerażające wydarzenia w realnym otoczeniu nabierają dodatkowej mocy. Zdecydowano więc, że film będzie kręcony w dwóch miejscach. Ostatecznie Meksyk zastąpiła Australia, która dostarcza podobnie zachwycających surowych pejzaży. Wybór padł na Queensland, ponieważ plenery bardzo przypominały Meksyk, a Australijczycy dysponowali świetnym zapleczem technicznym oraz doświadczoną ekipą potrafiącą szybko pracować w trudnych warunkach. Ważne było, by przez opóźnienia nie złamać reżimu budżetowego filmu. Hoffman bardzo chwaliła australijską ekipę, bardzo zresztą doświadczoną w pracy z Amerykanami. Wbrew założeniom reżysera, część zdjęć jednak zrealizowano w studiu, a konkretnie w potężnych Warner Roadshow Movie World Studios. Hoffman podsumowywała: Mieliśmy tu plażę, dżunglę i las deszczowy, a w dodatku tuż obok doskonale wyposażone studio. Australia moim zdaniem okazała się idealnym wyborem. Wnętrza świątyni Majów postanowiono stworzyć w studiu, zwłaszcza mroczną komnatę, gdzie składano rytualne ofiary. Sama świątynia ? piramida, a raczej jej dekoracja, miała zostać wybudowana na jednym ze wzgórz. Jednak filmowcy napotkali znaczące trudności. Bender wspominał: Trudno było znaleźć miejsce w stu procentach spełniające nasze oczekiwania. Jedne wzgórza miały idealną linię drzew, inne zapierający dech w piersiach widok. W końcu zdecydowaliśmy, że będziemy kręcić w dwóch różnych lokalizacjach. Jedna to miejsce, gdzie bohaterowie wychodzą z dżungli, druga to szczyt wzgórza. Dzięki scenografowi Grantowi Majorowi widownia w ogóle nie powinna się domyślić, że połączyliśmy w jedną dwie różne góry. Kręcono na Mount Tambourine oraz na terenie prywatnym blisko Natural Arch w Springbrook National Park. Aktorzy, a szczególnie Shawn Ashmore, chwalili sobie pracę w plenerze. To o wiele lepsze niże praca z ?blue screen? czy w studio. Wiem, co mówię, bo wiele razy tak pracowałem, zwłaszcza przy cyklu ?X- Men?. Poczuć słońce, wiatr, zmienne warunki atmosferyczne ? to ważne, zwłaszcza jeśli się kręci taką opowieść jak nasza, zawierającą dużo elementów związanych z naturą. Pocimy się, męczymy, odczuwamy pragnienie, a nie możemy się dostać do wody. Dużo łatwiej oddać to w plenerze. Niestety nie kręcono latem, co powodowało pewien dyskomfort. Laura Ramsey, odtwórczyni roli Stacy, tak to komentowała: Oczywiście wspaniale obcować z przyrodą i podziwiać wszystkie te oszałamiające zachody słońca, ale prawda była taka, że było diabelnie zimno. Lecz z dwojga złego wolałam zmarznąć i być w prawdziwej dżungli, niż gapić się w ekran i ją sobie wyobrażać. Bardzo istotne było wspomniane już założenie, że większość najbardziej przerażających scen rozgrywa się w pełnym słońcu, które niejako zwiastuje nadchodzące nieszczęścia. Realizacja tego założenia nie była jednak łatwa. Nasz czas był ograniczony i po prostu musieliśmy się spieszyć, by wykorzystać te godziny, gdy słońce było wystarczająco silne i nie chowało się za góry albo za chmury. Taki stan rzeczy zmuszał nas nieraz do szybkich decyzji i bardzo energicznego działania ? wspominał reżyser. ? Sądzę jednak, że ta presja i napięcie wynikające z braku czasu bardziej nam pomogły niż zaszkodziły. Wiele scen osiągnęło dzięki temu pożądaną energię i napięcie. Droga ku wewnętrznej bestii Na początku poznajemy bohaterów jako pełnych radości, seksu i energii młodych ludzi. Na końcu mamy do czynienia z rozbitkami, z wrakami, ludźmi wewnętrznie spustoszonymi ? opowiadał reżyser. Smith doszedł do wniosku, że ? by uwiarygodnić taką przemianę ? potrzebuje doskonale dobranej obsady. Kompletując ją, brał pod uwagę dwa czynniki. Pierwszy i bardzo podstawowy ? wymieniał ? był taki, żeby aktorzy nie przypominali urodą ani stylem gry bohaterów typowych horrorów dla nastolatków. Moje wieloletnie doświadczenie jako fotografa podpowiadało mi, żeby wybierać ludzi nie konwencjonalnie atrakcyjnych, ale o interesującym wyglądzie. Moim zdaniem zgromadziliśmy obsadę bardzo ?sexy?, ale nie wyglądającą jak typowa hollywoodzka paczka. Możemy uwierzyć, że to rzeczywiście studenci na wakacjach. I o to nam właśnie chodziło. Po drugie, chodziło o to, by wszyscy byli gotowi zmierzyć się z mroczną prozą Smitha. Bender tak to komentował: Szczerze mówiąc, wielu aktorów trudno jest namówić na udział w filmie tego gatunku. Bywają opinie, że to może ich naznaczyć i zaszkodzić w dalszej karierze. Ale byliśmy przekonani, że mamy w ręku kilka mocnych atutów. Po pierwsze, powieść uznanego autora i scenariusz jego pióra. Po drugie, film Smitha ?Bugcrush?, który wysyłaliśmy aktorom wraz ze scenariuszem. To były nasze argumenty, świadczące o tym, że naprawdę nie zamierzamy nakręcić filmu w stylu ?mały sklepik z horrorami?. Ashmore opowiadał o swych mocnych wrażeniach z lektury: Oryginalne jest to, że tych ludzi bardzo mało łączy. Nie spotkaliby się, gdyby nie przyjaźń Amy i Stacy. Jeff i mój bohater Eric z pewnością w innych warunkach nie zasmakowaliby w swoim towarzystwie. Fascynujące jest to, że ich osobowości poznajemy stopniowo, wraz z widzami. A okoliczności są więcej niż dramatyczne. Jeff staje się przywódcą grupy, także dlatego, że jest studentem medycyny i pozostali wędrowcy są przekonani, że zna, a raczej może znać odpowiedzi na nurtujące ich pytania i pomoże im znaleźć wyjście z tej straszliwej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Odtwórca tej roli, Jonathan Tucker, tak charakteryzował swego bohatera: To z pewnością nie jest gość, który imprezuje całą noc. Jest wrażliwy, spoczywa na nim wielka odpowiedzialność. Problem polega na tym, że trzyma się kurczowo naukowej, racjonalnej logiki, w którą wierzy. Tymczasem to, co się dzieje wokół niego raz za razem jej zaprzecza. Dlatego decyzje, które podejmie, mogą mieć skutki zupełnie inne niż przewidywał. W przeciwieństwie do Jeffa, Eric wydaje się wcieleniem przeciętności. Myślę, że wielka część publiczności będzie się z nim identyfikować o wiele łatwiej niż z Jeffem. To po prostu wyluzowany gość na wakacjach. Eric nie ma, w przeciwieństwie do Jeffa, ambicji, by natychmiast znaleźć na każde pytanie wyczerpującą odpowiedź. Wie, że powinien troszczyć się o Stacy i czyni to. To dobry facet, ale nawet najbardziej łagodny gość, gdy okoliczności stają się nie do zniesienia, zmienia się, i to gwałtownie. Moim zadaniem było tę przemianę ukazać ? komentował Ashmore. Jena Malone, znana przede wszystkim ze skomplikowanych ról psychologicznych, zagrała Amy. Początkowo widzimy ją jako bezproblemową osóbkę. Cieszy ją obecność jej chłopaka i przyjaciółki od serca Stacy. Wakacje to dla niej niekończące się plaże i wciąż nowe porcje egzotycznych drinków. Ale gdy pojawia się prawdziwe zagrożenie, ta dziewczyna ukazuje inną stronę swej osobowości. Złożoność tej postaci wynika wprost z powieści Smitha, gdzie mamy wiele monologów wewnętrznych. Scenariusz to bogactwo dobrze oddaje. Jest tu dużo dialogów, które pomagają zrozumieć motywacje postaci i ich wewnętrzne skomplikowanie. Laura Ramsey podkreślała, że jej zdaniem postać Stacy jest nawet bardziej intrygująca niż w książce. Tam istotny jest przede wszystkim Eric i to, co się z nim dzieje. W filmie moim zdaniem postać Stacy zyskuje o wiele więcej samodzielności. Dla wszystkich aktorów miłym zaskoczeniem było to, że po przyjeździe do Australii, gdy reżyser zarządził próby, bardzo chętnie wysłuchał ich wszelkich sugestii i pomysłów. Zastanawialiśmy się, jak układały się relacje naszych bohaterów podczas wakacji i jaki to miało na nich wpływ podczas późniejszych wydarzeń. Reżyser prosił nas, byśmy określili, co było według nas wiarygodne, a co nie w postępowaniu postaci. Potem dyskutowaliśmy i wiele naszych sugestii zostało uwzględnionych. Był to żmudny, ale myślę, że bardzo cenny i twórczy proces ? wspominała Ramsey. Bestie budzą się do życia Reżyser rzecz jasna obawiał się, że kluczowy pomysł książki Smitha ? żarłoczna, pożerająca ludzi winorośl ? dobrze wygląda na papierze, ale na ekranie może wzbudzić po prostu śmiech widowni. By takiej reakcji zapobiec, zgromadził silny zespół hollywoodzkich speców, którzy nie z takimi wyzwaniami dawali sobie radę. Patrick Tatopoulos specjalizuje się w powoływaniu do życia stworów nie z tej ziemi. Ostatnio pracował przy ?Jestem legendą? i ?10,000 B.C?. Z kolei wspominany już Grant Major to scenograf, który zdobył Oscara za ?Władcę pierścieni?. A specjalista od efektów specjalnych Greg L. McMurry pracował między innymi przy ?Fantastycznej czwórce 2: Narodzinach Srebrnego Surfera? i ?Death Sentrence?. Panowie, wraz z reżyserem, urządzili ?burzę mózgów?. Postanowili wymyślić jak najbardziej realistyczne zachowanie fantastycznej winorośli. Musieliśmy wymyślić, jak się porusza, jak dokładnie wygląda, jakie dźwięki wydaje i co się dzieje z ciałami ludzi, których pożera ? tłumaczył Smith. Starano się naśladować ruchy, jakie winorośl przybiera trącona nogą, czy poruszana przez wiatr. Gdy już uporano się z tą pracą, powołano zespół dwunastu doświadczonych rzemieślników, którzy wykonali winorośl listek po listku i kwiatek po kwiatku. McMurry wspominał, że początkowo rozważano stworzenie roślin, które byłyby jak lalki poruszane hydraulicznie. Jednak próby nie wypadły zbyt obiecująco. Zdecydowano się na komputerową animację. Winorośl musiała mieć zróżnicowany ruch. W pierwszej części, można rzec, skrada się. Potem Stacy zaczyna podejrzewać ją o morderczą naturę. Wreszcie roślina dokonuje zmasowanego ataku. Nie obyło się bez protetyki. Trzy sceny rozgrywające się w świetle dnia były trudne do wiarygodnego sfilmowania. W pierwszej zaatakowana kobieta usiłuje strząsnąć z siebie winorośl, w drugiej żarłoczną roślinę wraz z własnym ciałem usuwa Stacy nożem, a w trzeciej Mathias stwierdza po złamaniu nóg, że poniżej kolan został... zjedzony. Malone twierdziła, że niezwykle sugestywne fałszywe kończyny będą jej się chyba śnić do końca życia. Zwłaszcza scena z odciętymi nogami Mathiasa wyglądała makabrycznie realistycznie. W dodatku substancja imitująca krew pachniała paskudnie. Z trudem opanowałam mdłości. Dla uzyskania maksymalnie wiarygodnego efektu studiowano materiały filmowe z autopsji, obserwowano, jak się zachowuje prawdziwe mięso (rzecz jasna, nie było to mięso ludzkie). Użyto do produkcji fałszywych kończyn i części ciała głównie silikonu w kombinacjach z innymi starannie dobranymi materiałami. Natomiast scenograf Grant Major studiował piramidy Majów, podróżując w tym celu na Jukatan. W rezultacie stworzył własną budowlę wzorowaną na elementach z różnych poznanych przez siebie budowli. Powstawała ona przez siedem tygodni. Operator Darius Khondji (?Ukryte pragnienia?, ?Azyl?, ?Tłumaczka?) śmiał się, że popadał w konflikty z Carterem. Jak wiadomo, on przez lata fotografował modę i ma taki odruch, by w kadrze wszystko wyglądało ładnie, zwłaszcza ludzie. A rzecz jasna tym razem wcale nie o to nam chodziło. Używaliśmy kamery z ręki, aby należycie oddać intensywność i brutalność akcji ? opowiadał operator. Horror jest rodzajem kina, w którym o sukcesie można mówić, gdy osiągnie się gwałtowną, fizyczną wręcz reakcję widowni. Moja recepta brzmi: najwięcej realizmu jak się da, prawdziwi ludzie, prawdziwe otoczenie, prawdziwa groza. Wtedy elementy fantastyczne staną się na czas seansu wiarygodne ? podsumowywał reżyser.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.