Jak Michalak na koniec przyj....bał krzesłem dla Tygrysa, aż krzyknąłem z radości że mu przypierzył tym krzesłem a reszta kozaków się osrała po pachy.
Niekoniecznie. Bo tu nie samo rzyganie się liczy, tylko mina "pana Janka", kiedy wstaje znad sedesu. To jedyna scena w filmie, kiedy jest sam i przed nikim nie musi grać twardziela. I to widać w jego minie.
Dobrze to Jakus zagrał. Przez ten jeden jedyny moment w filmie jest człowiekiem.
Ciekawe, czy sam tak chciał, czy reżyser mu kazał.
Wczoraj oglądałem samowolkę i się zastanawiałem po co ta scena rzygania. Nic nie wnosi. A jednak uświadomiłeś mi, że... faktycznie.
W jednej chwili na gębie zazwyczaj wykrzywionej cynicznym uśmieszkiem, albo wściekłością,
widać coś jakby zmęczenie wiecznym udawaniem i obrzydzenie do samego siebie. Pewnie zdał sobie sprawę, że przekroczył granice - w końcu nikt normalny tak bliźniego nie traktuje.
Może to reżyseria, a może inwencja samego aktora, oni w wywiadach często mówią, że w takich jednowymiarowych postaciach lubią poszukać jakiegoś kontrapunktu - bydlaka trochę uczłowieczyć, a chodzącą świętość (nuda!) trochę odbrązowić.
Podobnie odebrałem tą scenę- zwłaszcza po tej opowieści jak to w wiezieniu miał ciężko - możliwe, że tam się nad nim znęcano i teraz w woju odgrywał twardziela, ale mu się przypomniało, gdy sam robił to komuś innemu...
Jak dla mnie to ta gdzie Janek polewa Michalaka prysznicem, oraz ta gdzie jest pierwsza zbiórka.