Jak dla mnie wszelkie „ochy” i „achy” zachwytu nad filmem są grubo przesadzone. Owszem film fragmentami – szczególnie tymi parodiującymi inne produkcje made in Hollywood – jest zabawny, intrygujący i czasem wzruszający, ale tak na dobrą sprawę cały obraz to historia zagubionego wewnętrznie „gryzipiórka”, chwilami potwornego marzyciela szukającego poprzez morza i kontynenty zdjęcia, a tak naprawdę swojego lepszego-nowego życia. Dla mnie to zbyt ckliwe, naiwne i oczywiste. U mnie tylko 4. na 10 i to za….Daewoo Matiza.
Dokładnie poza tymi parodiami to nic w tym filmie ciekawego nie ma, po co robić kolejny film w którym trzeba pokazać że jak wstaniesz za biurka i chwytasz za życie to się w końcu coś uda i posmakujesz chwili, nabierzesz pewności