Chodzi mi o scenę fałszywego przebudzenia Alberta, z której wynika, że eksperyment zakończył się pełnym sukcesem zgodnie z planem (po 3 latach). Szczerze mówiąc aż ciężko uwierzyć, że był to od początku celowy zabieg Machulskiego, mający na celu jedynie chwilowe zmylenie widza. Nie było przypadkiem tak, że pierwotnie reżyser właśnie w ten sposób chciał zakończyć film, ale po namyśle bądź konsultacjach uznał, że taki finał (cały środek fabuły jako sen głównych bohaterów) będzie zbyt banalny i oklepany, i dlatego z niego zrezygnował na rzecz znanego nam zakończenia?
Machulski o zakończeniu filmu
"Zakończenie musiało być zaskakujące. W filmach tego typu jest ono zwykle sprawą najtrudniejszą. Różne filmy wspaniale się zaczynają, a później nie mają zakończenia.
Starałem się wprowadzić maksymalnie dużo fałszywych tropów, by spotęgować efekt zaskoczenia. Pewnego rodzaju żartem, bądź kpiną z nieudolnych zakończeń filmów sci-fi (i nie tylko), jest pozorny sen bohaterów - najprostsze rozwiązanie, w myśl którego cała historia po prostu im się przyśniła, eksperyment hibernacji się udał, tylko widz jest rozczarowany i wściekły wraca do domu.
Starałem się więc zbudować kilka pięter tej spirali, utrzymywać widza w ciągłym napięciu, w niepewności co może go jeszcze spotkać, poza oczywistym zakończeniem, że "prawo natury" na pewno zwycięży".