Po prostu odmówił członkostwa w tym stowarzyszeniu. Zakończenie trochę otwarte, ale to właśnie zmusza do myślenia.
było pokazane na samym końcu że ciągle ich śledzą, i rozmowa z senatorem sugerowała że to nie jest koniec, a początek historii. przecież senator był szefem całej organizacji. mi sie zakończenie podobało, ogółem ciekawie rozkminiony film co jest rzadkością u amerykanów
Senator nie był szefem tylko był w zarządzie. W rzeczywistości nigdy jeden człowiek nie rządzi jakąś grupą - jest on tylko figurantem. Rządzący są w cieniu i nigdy o całości nie stanowi jeden człowiek.
Moim zdaniem zakończenie było płytkie i takie cukierkowo-amerykańskie. Zarówno pojedynek jak i postrzelenie ojca przez syna, aż do ostatniej sceny kiedy kiedy senator wydaje się być wielce dumny z postawy głównego bohatera, który odmawia mu współpracy.
Szczerze.. chętnie oglądnęłabym 2 część.. o ile by takowa istniała.
Wydaje mi się, że można by fajnie jeszcze rozwinąć ten film :)
szkoda ale troche za późno .... ale podobnym filmem do Sekty jest ten co wczoraj leciał po sekcie na polsacie Dobry Agent
Przeciesz ten senator to ojciec Luka co można stwierdzic po rozmowie na przyjeciu gdzie pyta go czy idzie na prawo pozniej wielokrotnie mu pomaga to samo na końcu gdzie potwierdza ze ma prawo do pojedynku...
Tak, przecież na końcu senator wyznał widzom, że Luke to jego syn. Zakończenie mi się podobało, choć mogli wspomnieć, co się stało z Calebem.