Normalnie nie mogłam spokojnie wysiedzieć - tak się denerwowałam. I jeszcze przez ponad połowę filmu miałam ochotę nieźle przywalić Farrellowi w łeb! :)
Fajny film - i to mimo, że za Allenem nie przepadam jakoś szczególnie.
Spoiler
Ja też. : ) Ciekawy film, taka zbrodnia i kara. Z jednej strony nic wielkiego, bo wiele razy się to przetoczyło, ale jest napięcie. Po za tym wiele fajnych szczegółów i ta muzyka rodem z Hitchcocka. PS. Terry solidnie wkurzał. ; p PS2. W sumie jak tak sobie głośno myślę o tym filmie - to sporo tam było z Alfreda.
A to nie Farrell był najbardziej pozytywnym bohaterem? Jedyny facet z sumieniem i poczuciem moralności, w przeciwieństwie do brata i wuja.
Farrell? Szkoda, że poczucie moralności zasnęło mu wtedy, kiedy było mu potrzebne NAJBARDZIEJ! Narozrabiać, jak pijany zając w kapuście - nie słuchać niczyich dobrych rad, wciągnąć brata we własne długi i rozrachunki a potem zakablować jego i siebie ... fakt, wyjątkowo pozytywny bohater!
McGregor wziął udział w morderstwie, bo chciał zainwestować w hotele i te długi nie miały wpływu na jego decyzję. Farrell walczy o przetrwanie, a McGregor próbuje stać się kimś, kim nie jest i nigdy nie będzie. Całe życie się oszukuje.
Farrell również nie chciał kablować brata. Powiedział, że o nim nie wspomni. Zresztą nie kablował dla jakiejś korzyści czy zmniejszenia kary, tylko z poczucia wina. Była zbrodnia, to musi być i kara. Może i nie w porę zdał sobie z tego sprawę, ale zrozumiał, że jedynym słusznym wyjściem jest poniesienie odpowiedzialności. W przeciwnym razie uważasz, że słusznym posunięciem było zabicie człowieka, zapomnienie o sprawie i czerpanie z tego korzyści do końca życia.
Nie zauważyłem też dobrych rad ze strony wuja czy brata. Kiedy karta mu szła i pożyczał kasę, to dla brata wszystko było świetnie. Kiedy się zadłużał, to nagle stawał się nałogowym hazardzistą.
Co do najbardziej pozytywnego bohatera, to generalnie byli to ich rodzice i dziewczyna Farrella, ale z trójki złoczyńców najbardziej sympatyzowałem z Farrellem. Jako jedyny zdawał sobie sprawę, że zrobił coś skrajnie złego i nieodwracalnego. Jako jedyny nie szukał naiwnych wymówek typu "rodzina najważniejsza", czy "facet jest sam sobie winien".
Film może zbyt dosłowny i za mało finezyjny, ale...... to chyba jedyne jego wady. Dobrze zagrany, trzyma w napięciu, dobra muzyka, fajny klimat. Ciekawe studium psychologiczne ludzkiego zachowania w nietypowej sytuacji. Cała intryga podszyta mamoną - to przez nią i dla niej bracia wpadają w kłopoty. Jedynie ojciec wydaje się być rozsądnym w całym tym towarzystwie - cierpliwie znosi ciągłe zarzuty żony o zbyt małe dochody, robi uczciwie swoje i nie darzy sympatią wujka "biznesmena".