PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=211209}

Siła spokoju

Peaceful Warrior
7,5 29 401
ocen
7,5 10 1 29401
5,2 4
oceny krytyków
Siła spokoju
powrót do forum filmu Siła spokoju


Znam ludzi pochodzących z Azji i Polaków pracujących z Azjatami. Stereotypowy azjata, jest kimś kto jest zorientowanym na drogę. Nie na cel. I to bardzo widać w Azji - od Nepalu, przez Indie, Wietnam czy Tajlandię... tam jest niesamowicie dużo biedy (od razu kojarzą mi się te obrazki z filmem Elizjum).

Jednak jest też bardzo dużo ruchu... prawie każdy ma swój sklepik czy "stację benzynową", która "polega na" sprzedaży plastikowych butelek z benzyną do skuterów. I ludzie wyglądają na bardzo szczęśliwych i spokojnych. I naturalnych. Nikt nie udaje, że "ajm fajn end very well". Oni są po prostu sobą... smutni, weseli, wkurzeni, pełni energii czy z jej brakiem.

Żyją inaczej niż stereotypowi "ludzie zachodu".... Ale też im czegoś brak. Przez odpuszczenie celów i nadmierną koncentrację na drodze, żyją w koszmarnych warunkach.
Jeśli ktoś był w Indiach czy Nepalu, a nawet w wielu miejscach Tajlandii - doskonale wie co mam na myśli.
Jeżdżą po tragicznych i niebezpiecznych drogach. Bardzo zanieczyszczają swoje środowisko naturalne. Pracują za grosze w nieludzkich warunkach.

Całe to gadanie azjatach, którzy zaraz prześcigną zachód to bzdura, każdy kto był w kilku krajach azji pd. wschodniej, doskonale wie, że większość azjatów żyje w biedzie, którą bardzo rzadko się widzi w Polsce (I tu znów nawiążę do idealnie to oddającego filmu "Elizjum"). Oczywiście są wyjątki... nawet sporo... Singapur, Japonia, Korea Pd., Malezja, niektóre regiony Chin. Ale do tego jeszcze wrócę.

Z kolei ten "stereotypowy człowiek zachodu", jest tak skoncentrowany na swoich celach - sukcesie zawodowym, prestiżu, pieniądzach, małżeństwie, płodzeniu dzieci etc., że częściej niż stereotypowy azjata wpada w depresje, jest smutny i przygnębiony. Zapomina o tym, o czym wie każdy stereotypowy azjata - czyli, że najważniejsza jest sama droga.

Oczywiście "człowiek zachodu" i "człowiek wschodu" to są pojęcia czysto umowne. W Singapurze możemy znaleźć więcej azjatów o mentalności ludzi zachodu niż ludzi zachodu o zachodniej mentalności w takiej np. Rumunii czy Grecji.

Film zdaje się dawać tutaj pewną wskazówkę... taką syntezę wschodu i zachodu. Bohater koncentruje się na drodze, cieszy się nią (jak azjata)... ale jednocześnie nie rezygnuje z postawionych sobie celów (jak człowiek zachodu). Wychodzi z tego spełniony i szczęśliwy. Przynajmniej na filmie.

Być może każdy z nas, żeby być w zgodzie z sobą, musi znaleźć tą równowagę między "człowiekiem wschodu" i "człowiekiem zachodu".

Ja na przykład od dawna obserwuje u siebie przewagę mentalności "człowieka zachodu". Chcę mieć wszystko tu i teraz.
I myślę, że całkiem sporo udało mi się osiągnąć... jednak koszt tego jest czasem ogromny... i wcale nie warty stresu, jaki przeżywam.

Oglądanie takich filmów pomaga mi nawiązać kontakt z "człowiekiem wschodu", który też jest we mnie.
Który mówi, że nie jest ważne czy moja firma zarabia dużo pieniędzy czy nie. Ważne, żeby starać się robić to co robię jak najlepiej i wkładać w to serce.

Ten głos mówi, żeby nie ścigać się z innymi ludźmi... żeby nie zjeżdżać na desce jako pierwszy z grupy znajomych, tylko, żeby pojechać spokojnie... technicznie. Czasem skoczyć na jakieś muldzie, zatrzymać się odpocząć... podziwiać widoki.

I dopiero, kiedy następuje taka synteza tych dwóch światów... czuję się szczęśliwy i spełniony. Czuję, że wiem dokąd idę i mam jakiś cel... ale wiem, też że może się nie udać. I wiem, że nawet jeśli się nie uda, będę się cieszył, że próbowałem. I być może pojawi się wtedy jakiś inny, bardziej wartościowy cel...

Też tak macie?

ocenił(a) film na 7
aa2xa

Ciekawy post, zmusił mnie do chwili refleksji...
Na pewno świat wschodu i zachodu maja w sobie dużo dobrych jak i złych rzeczy, sztuka w tym, żeby umieć je połączyć. Tym, którym się to udało, czeka na pewno bardzo owocne życie. Jako człowiek zachodu, czuje ogromną głębie i mądrość w dorobku ludzi wschodu, ale jednocześnie czuje duży dystans i nie do końca łapię ich sposób myślenia.

Europejską alternatywą dla filozofii wschodu, wydają mi się starożytne pisma stoików, ostatnio zaczytuje się w listach Seneki i mimo wszystko jest mi to bliższe, a także daje ukojenie duszy w problemach z jakimi wszyscy się mierzymy codziennie.

Wydaje mi się, że do tej próby łączenia świata wschodu i zachodu pasuje cytat osoby, która obydwa te światy dobrze poznała:
Przyswajaj to, co użyteczne, odrzucaj to, co zbędne. – Bruce Lee

tomson623

Dzięki!

Cytat Bruce Lee bardzo z kolei mi się skojarzył ze słowami buddy o tym, żeby nie wierzyć w jakiekolwiek święte księgi, przekazy czy to co mówią mędrcy (łącznie z nim samym) i żeby wierzyć tylko w to co długo stosowane przynosi pomyślność Tobie i innym ludziom.

Tylko Bruce ujął to w jeszcze prostszy sposób... ale obaj mieli chyba na myśli to samo.

ocenił(a) film na 7
aa2xa

Nigdy nie czytałem nic buddyjskiego, ale dzięki za ten inspirujący fragment. Wobec tego kierowanie się starożytnymi pismami, które przeżywają aktualnie renesans, jest o wiele cenniejsze niż jakiekolwiek nowinki dostarczane przez dzisiejsze rozwojowe księgarnie i różne takie...
U Seneki podłapałem też fragment o tym, aby zawsze czerpać wiedze ze źródła. Takie to proste i praktyczne, ale jednak większość z nas o tym zapomina, a media dzięki temu mogą manipulować rzeczywistością.

Samego filmu jeszcze nie oglądałem, ale skoro takie wywody pod nim powstają to na pewno warto poświęcić chwilę :-)

ocenił(a) film na 6
aa2xa

Bardzo ciekawy post. Przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. Muszę stwierdzić, że bardziej wybieram drogę niż cel, jednocześnie z jak najbardziej możliwie bezstresowym podejściem do życia. Chyba jednak człowiek wschodu jest mi bliższy.

ocenił(a) film na 9
aa2xa

Bardzo dziękuję Ci za ten wpis.

Świetnie i zwięźle ujęte to o co w tej chwili chodzi na Ziemi, co się od jakiegoś czasu dzieje (kilkanaście lat) a obecnie nawet przyspiesza, i od czego nie ma odwrotu.
Chodzi o połączenie światów i zrównoważony wzrost.

"Wschód" sam w sobie - zaszedł w ślepą uliczkę jak i "zachód", o którym mówisz.
Użyję Twojej metafory, tylko równowaga pomiędzy nastawieniem na osiąganie celu (ale nie zawieszanie się na nim) a radością z podróży - da spełnienie. Jeśli pędzisz autostradą by jak najszybciej osiągnąć cel - nie powąchasz pięknych kwiatów, jak wąchając kwiatki zapomnisz o celu.. to nie wiesz dokąd jedziesz..
Inaczej wschód będzie biedny materialnie a zachód psychicznie. Co zresztą jest faktem i dlatego na zachodzie konsumpcjonizm jest w rozkwicie.
To w ujęciu dużej skali, naszej planety i ludzkości.

W małej skali, skali jednostki, chodzi o zbalansowaną współpracę obu półkul mózgowych, gdzie na tzw. "zachodzie" liczyła się bardziej wiedza i materia (nadużycia półkuli lewej - odpowiedzialnej za naukę, logikę, etc.) a na "wschodzie" liczyła się mądrość i mistycyzm (nadużycia półkuli prawej - odpowiedzialnej za odczuwanie, wrażliwość, intuicję).

Sprawa tej kooperacji światów w różnych skalach i na różnych poziomach to moja pasja i praca w jednym, chociaż bardziej zajmuję się jednostką niż państwami :) dlatego może nieco odjechałam od samego filmu jako takiego.

Filmy oceniam w kategorii: "wnosi coś pozytywnego do naszego życia/ nie wnosi", czyli jakie jest przesłanie, no i wartości artystyczne.
Dlatego ten film oceniam na 9 bo uważam, że dużo dobrego można z niego wziąć jeśli jest na to pojemność.

"Life is based on a balance"
Pozdrawiam wszystkich Podróżujących.




ocenił(a) film na 7
Rajwant

Wszystko, co tak opisałeś dużą ilością słów można określić jednym powiedzeniem - najważniejsza jest równowaga. Człowiek jest całkowicie szczęśliwy i spełniony tylko zachowując równowagę dwóch światów - materialnego i duchownego. Materialne nie daje szczęscia, jeżeli nie umiesz się niczym cieszyć (i kochać życie), tak samo być uduchowionym i mądrym ale głodnym i bezdomnym - szczęścia nie daje.
Teraz coraz więcej powstaje filmów o podobnej tematyce, bo świat nareszcie się zmienia. Filozofia nowej ery to otaczać się bogactwem, ale być wdzięcznym za każdy krok, który robisz na drodze życia. I, oczywiście, czerpać radość z tego, co robisz.

ocenił(a) film na 9
assamitia

"Life is based on a balance".

Czytając Twój wpis - jakbym sama go pisała, bo o tym samym piszemy.

Można krócej, można szerzej, można pod takim kątem albo pod takim albo w odpowiedzi do kogoś (aa2xa).. ale to to samo.
Stąd na wstępie przytaczam zdanie z mojego poprzedniego wpisu, w tłumaczeniu brzmiące: "życie opiera się na równowadze".

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Rajwant

Przepraszam, mylnie dałam odpowiedz do ciebie, a nie do załozyciela wątku.
Ale tak, wszystko się zgadza!

ocenił(a) film na 9
assamitia

:-))

aa2xa

Skoro są zorientowani na drogę, a nie na cel, to musi być u nich: "niesamowicie dużo biedy".
Mówienie, że ludzie Zachodu są tylko nastawieni na cel, to nadużycie. Ludzie Zachodu generalnie są nastawieni na cel i na drogę do niego prowadzącą. Tylko największe prymitywy widzą sam cel.
Jednak nic nie trwa wiecznie, obecnie coraz więcej intelektualistów Zachodu ubzdurało sobie, że cel to sprawa nieistotna, jak rozprzestrzenią to przekonanie wśród większości ludzi, to zostaniemy w tyle nawet za azjatami. Mam wrażenie, że Europa już dziś zostaje za USA. Jeszcze trochę propagandowej pracy i zostanie za całą resztą.

Harada

Ciekawe tezy głosisz... bilans handlowy UE - USA jest dramatycznie niekorzystny dla USA. Stąd zresztą to machanie szabelką przez Trumpa w kwestii ceł.
Europa nadal jest i jeszcze zapewne bardzo długo będzie największym na świecie obszarem państw o wysokim poziomie życia, transparentnym, o niskiej korupcji etc.

No i nieuważnie czytasz mój wpis. Cały czas wyraźnie zaznaczam, że mówię o pewnych tendencjach i stereotypach.
Kultura korporacyjna zdecydowanie promuje orientację na sam cel i sukces.

aa2xa

Bilans handlowy nie ma tu nic do rzeczy. Zobacz sobie PKB na głowę mieszkańca z początku lat 60-tych XX w. i obecnie. Wtedy dopiero zobaczysz jak dramatycznie Europa spadła w porównaniu do innych krajów.

Harada

PKB na głowę mieszkańca w Bułgarii, RFN czy NRD? Czy masz może na myśli uśrednione PKB dla całej Europy.... ale zachodniej czy wschodniej?

Europa spadła w porównaniu do jakich krajów?

Mógłbyś się też podzielić źródłami statystyk.

aa2xa

Porównaj Francję z roku 1960-go i teraz do krajów azjatyckich takich jak Japonia, Korea Południowa czy Tajwan.

Statystyk nie mam, artykuł poruszający ten temat czytałem ze 4 lata temu, i to w polskojęzycznej prasie. Nie pamiętam tytułu.
Dzisiaj do analizy można by spokojnie dodać Chiny i Indie.

Harada

Jeśli spojrzeć długoterminowo - Chiny przez prawie całą historię ludzkiej cywilizacji były najbogatsze i najbardziej rozwinięte!
Ponad 50% PKB całego świata przypadało właśnie na Chiny. Przez kilka tysięcy lat.

Dzisiaj mają znacząco niższe PKB na osobę niż Polska. Nie mówiąc już najbogatszych państwach UE.

Pytanie kto tu spada, kto się rozwija?

Wszystko zależy od punktu odniesienia.

aa2xa

Manipulujesz, jak możesz. Ja piszę: "Porównaj Francję z roku 1960-go i teraz do krajów azjatyckich takich jak Japonia, Korea Południowa czy Tajwan.", a Ty mi piszesz, co było w sredniowieczu.

Poza tym to "zorientowanie na drogę" to w dużej części bajki. Chiny są obecnie cholernie skoncentrowane na celu. Bez tego nie byłoby ich rozwoju gospodarczego. W Europie odwrotnie - obecnie "ekolodzy" kwestionują rozwój gospodarczy. Gdyby mieli władzę, to ceny prądu wzrosłyby o tysiące procent. Ponieważ jednak bardzo się starają, to o kilkadziesiąt procent pewnie wzrosną.

Harada

Staram Ci się pokazać, że porównywanie Francji z 1960 i teraz do krajów azjatyckich jest bez sensu. Wybierasz sobie dogodny punktowy moment historyczny, żeby wykazać swoje racje. Więc ja po prostu wybieram swój. O tyle bardziej obiektywny, że nie punktowy, a długoterminowy.

Jeśli już jesteśmy przy tym Twoim porównywaniu to Francja nadal ma wyższe PKB niż Korea pd., Tajwan czy Japonia. Lepszą infrastrukturę, lepsze wskaźniki transparentności, silniejszą armię etc. Na każdym polu Francja wygrywa z krajami o których piszesz.

Prawidłowością historyczną jest też to, że kraje wydobywające się z biedy mają wzrost PKB na poziomie 5-10%. Przez jakiś czas.

Kiedy osiągają względnie dobre wskaźniki - ten wzrost bardzo mocno zwalnia. I to jest dość logiczne. W państwie które ma PKB w postaci 1 wielbłąda - jeśli pojawi się drugi wielbłąd - PKB rośnie o 100%.
We Francji, gdzie każdy mieszkaniec mógłby sobie kupić pewnie średnio z 500 wielbłądów - wzrost dobrobytu o 1 wielbłąda to kropla w morzu.

Tak samo działa to w Japonii, której PKB rośnie od wielu lat bardzo powoli (np. w latach 90 - 1,5% rocznie). W porównaniu do ok. 5% w latach 80 tych.

A może w ogóle porównajmy Francję z 1960 do Japonii z 1945 ? ;-)

Akurat w Chinach kładzie się coraz większy nacisk na ekologię. Obecnie produkują najwięcej paneli solarnych na świecie i instalują ich największą ilość. Znają koszty zanieczyszczenia środowiska, leczenia chorób z tym związanych etc.
Długoterminowo ochrona środowiska się po prostu opłaca. Alternatywą są bardzo wysokie koszty leczenia obywateli.
Państwo inwestuje w wykształcenie etc. każdego obywatela ogromne pieniądze. Jeśli ten człowiek choruje i nie może pracować - to te pieniądze są wyrzucane w błoto. Straty generowane w ten sposób są gigantyczne.

aa2xa

Ciekawa obserwacja i porównanie. Uważam, że trafiłeś w sedno. Balans, umiar, do tego zatrzymanie się i spojrzenie z dystansem na wszystko jest potrzebne w drodze do celu. Także dostrzeganie i docenianie z małych rzeczy to esencja bycia szczęśliwym. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones