PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=713103}
7,2 133 660
ocen
7,2 10 1 133660
7,2 39
ocen krytyków
Sicario
powrót do forum filmu Sicario

ale moim zdaniem film ma trochę zawyżoną ocenę.

byłem na przedpremierowym pokazie w cinema city i szczerze mówiąc, wyszedłem z uczuciami mieszanymi.

film rozpoczął się genialnie, pierwsze 15 minut spowodowało, że opadła mi szczęka z zaciekawieniem czekałem na kolejne sceny tego tytułu.

problem w tym, że każda kolejna scena sprawiała mi jakiś problem, zwłaszcza w momencie, gdy główna bohaterka okazuje się nią nie być i zastępuje ją inna postać, która po prostu szuka zemsty, której koniec końców dokonuje w dość banalny sposób.

ogólnie rzecz biorąc, soundtrack i ujęcia to zdecydowane atuty tego dzieła, fabuła także nie należy do słabych, czy nawet średnich.
problem może tkwi w jej przekazaniu (niesamowita liniowość, brak wątków pobocznych) bądź w tym, że czegoś. tu nie zrozumiałem.

gdyby ktoś był w stanie wytłumaczyć mi, o co chodzi z tym zachwytem, byłbym wdzięczny. :)

ocenił(a) film na 10
ex_machina_durejko

Równie dobrze mógłbym pójść podobną drogą i napisać, że budujesz swoją argumentację na błędnym przekonaniu i ocenie moich przekonań – nazywając je szowinistycznymi – które to słowo daje Ci mandat do dewaluacji mojej oceny i „wykazania błędów” w mojej argumentacji. Podobnie można cokolwiek nazwać np. teorią spiskową i zdewaluować jakikolwiek fakt bez analizy jego zasadności. To taka sofistyczna sztuczka. Jeżeli o czymś piszesz, możesz odnieść się do czyjeś wypowiedzi ale być może lepiej zrobić to z poziomu pierwszej osoby, bez oceny rozmówcy, a przytaczając jedynie swoje zrozumienie. Moja „szowinistyczna” interpretacja jest czymś dosyć indywidualnym i dotyczy interpretacji dzieła sztuki, w którym odnajduję moje zrozumienie świata, a które może być zupełnie różne od Twojego.

Mój system przekonań w obszarze budowania własnej tożsamości opiera się również o badania lub ich interpretację – a konkretnie podstawy narzędzia do określania typów osobowości kobiet, na podstawie spolaryzowanych mechanizmów podejmowania decyzji – na wzór słynnego MBTI. Do tego dochodzi system poziomów budowania świadomości (interpretacja dynamiki spiralnej o czym pisze Ken Wilber na postawie Covan, Graves)– z którego czerpię zrozumienie jak powinna ewoluować świadomość kobiety – od słabej podległej przez silną – udającą męską (w tym obszarze jest bohaterka) - do pełnej kobiecej, godzącej się na to że jest kobietą i ma inną rolę niż mężczyzna oraz ogólne zrozumienie procesów zachodzących w społeczeństwie, które najlepiej obrazuje lekka interpretacja doświadczenia Calhouna. Zdaje sobie również sprawę z tego, że Amerykanie swoje filmy na tym poziomie przygotowuję niezwykle pieczołowicie, o wiele głębiej niż może się wydawać. Zakładam również, że reżyser nie miał absolutnie takiego przesłania i ja się zwyczajnie mylę, lub interpretuję tą historię w sposób dla mnie tylko właściwy.

ocenił(a) film na 9
yp261

dla mnie atutem jest jego specyfika ....zdjęcia,muzyka ....to nie banalna strzelanka ...to kino które trzeba poczuć ...albo się ktoś nim znudzi albo się spodoba (jak mi )

ocenił(a) film na 6
yp261

To jest problem z co najmniej dwoma :) Dokładnie mam takie same odczucia. Najbardziej w pamięci mi zostanie muzyka - ten motyw kiedy działa się jakaś akcja siedzi mi w głowie i nucę sobie ją non stop. Ale fabularnie faktycznie ... trochę słabizna. Ja w pewnym momencie się zastanawiałem o co tu chodzi. Kogoś szukają, przechodzi gość tunelem i ... nie chcę spojlerować. Fajna obsada, aktorsko film mi się również bardzo podobał ( Del Toro był najlepszy, tuż za nim Brolin i ten jego uśmieszek :) ) ale całościowo coś tu nie bangla. Chyba spodziewałem się naprawdę nie wiem czego i się niestety trochę zawiodłem : /

yp261

Tak za bardzo nie rozumiem dlaczego uważałeś że Emily jest główną postacią? Tytuł filmu sugeruje co innego i ja spodziewałem się kto będzie głównym bohaterem.

ocenił(a) film na 8
Bartus0077

Opis filmu może sugerować, że Emily jest główną bohaterką.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ZSGifMan

Co do Emily, to najpierw trzeba upaść by móc się podnieść.

ocenił(a) film na 8
Hiropter

Oczywiście, szkoda tylko, że nie dali jej tego zrobić i zostawili na glebie . . .

ZSGifMan

Zostawili, bo nie była głównym wątkiem. Uważam w sumie, że ten film nie ma nawet głównego bohatera, a tak naprawdę całość opiera się w sumie na prostym motywie - i nie piszę tu o zemście...

ocenił(a) film na 8
Hiropter

Sama zemsta była, dziwnie tak powiedzieć, ale banalna i dosyć łatwa!
Ktoś już pisał dokładnie o nielogicznościach z nią związanych, więc nie będę powielał.
Ogólnie film był fajny, tylko momentami dosyć niespójny i naiwny.

ocenił(a) film na 7
ZSGifMan

Chyba trochę mylisz porządki - to, że postać jest "fajna", sprawia, że możemy sympatyzować z bohaterką, ale owa "fajność" lub jej brak nie przesądza o poziomie roli (kreacji) Blunt. Przecież to (między innymi) historia o tym, jak brutalna rzeczywistość konfrontuje przysłowiowego dobrego glinę z prawdą, że na tym poziomie walki z narkotykowymi kartelami zaciera się granica między tym, co dobre i złe, co moralne i etycznie naganne. Jej "pikowanie" to po prostu droga na samo dno tej prawdy wraz z całym jej bolesnym inwentarzem. Trudno się to ogląda, bo to żmudna, momentami nudna, pełna bezsensownego dla wyników akcji uporu i idealizmu, dla którego nie ma tam miejsca. Jej głos jest głosem moralności, który musi być irytujący - w tych okolicznościach przecież tylko przeszkadza, co oddaje paradoksalny charakter walki z kartelami narkotykowymi i ustawia całą dramatyczną, dość uniwersalną wymowę filmu.
Dlaczego na początku ta postać wydawała Ci się fajna, a z czasem już nie?

ocenił(a) film na 8
ex_machina_durejko

Widzisz, generalnie się zgadzam z tym co napisałeś, ale...
No właśnie. Nie lubię ani w życiu ani w kinie naiwności, łatwowierności, a najgorsze to brak konsekwencji. Gdyby Emily (a właściwie jej postać) była krawężnikiem, z drogówki, z wydziału jaki oni tam mają ewenement na skalę światową - obyczajówka, to OK i jakieś tam dylematy postać może mieć itp. itd. No, ale ona jest agentem DEA i to implikuje konsekwencje, o których każde dziecko wie, a dorosły tym bardziej, natomiast ona powinna obowiązkowo. A tymczasem naiwna (ta postać) i jakaś harcerka chciałoby się powiedzieć, brak sensu i logiki. Zresztą tak chwalona "Drogówka" nasza polska produkcja i gdzie wszyscy się tym podniecali, też jest beznadziejnie niekonsekwentna! Powiem tylko tyle: pod koniec był układ? Był. To po kiego to nagranie wysłał?! Sam się prosił, jakby nie wiedział co go wcześniej spotkało. To skończył jak skończył, film niezły, ale bez takich zachwytów. No chyba, że właśnie o to chodziło: o niekonsekwencję i brak logiki zwany mylnie honorem i postawą zgodną z prawem. Tak samo ona, nasza bohaterka, jest agentką, w wydziale antynarkotykowym, na południu kraju (czytaj: wiąże się to z Meksami), a ona chyba myślała, że to XIX wieczna Anglia i ma do czynienia z egzaltowanymi dżentelmenami i aresztowania będą miały miejsce przy herbatce i ciasteczkach... O brudnych gierkach nie ma mowy, a okrucieństwo - nie ma czegoś takiego!
Odpowiadają na Twoje pytanie: na początku bardzo mi się podobała, bo liczyłem na szybką adaptację bohaterki do środowiska w jakim się obraca i okoliczności jakie ją zastały. Podobna sytuacja miała miejsce w "Zero dark thirty", gdzie druga moja ulubiona laska Jessica (grana przez nią agentka) świetnie dała sobie z tym radę i nie pękła! Tutaj skucha i postać była potem słaba, z masakrycznymi dylematami i rozterkami ergo dziewczyna się kompletnie nie nadawała do tej roboty. Nie wiem, może taki był zamysł i tak miało to być pokazane, ale do mnie nie przemówiło. I tyle.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
ZSGifMan

Bo dla mnie to był właśnie film o tym, że są osoby, które - mimo doskonałych umiejętności operacyjnych - się do tego nie nadają oraz o tym, że często w walce o "wyższe dobro" trzeba przyjąć pewien relatywizm moralny i samemu działać jednakowo jak "wyższe zło". Bronię tej postaci nie dlatego, że jest moim zdaniem pozytywna, nie ma w tej historii właściwie nikogo, z kim byłabym skłonna sympatyzować, bo jedynym miernikiem jest tu skuteczność - bez względu na powzięte środki. To jednak nie znaczy (dla mnie oczywiście), że liderzy tego przedsięwzięcia to ludzie godni naśladowania czy wzbudzający mój podziw lub szacunek. Kate przez większość czasu poświęconego tej akcji nie wiedziała nawet, po co tam jest - miała się tylko trzymać z boku i legitymizować wszystko, a czując się wykorzystywana - zaczynała zaciągać hamulec, zadawać kolejne pytania i kontestować kierunek, w jakim to zmierza (co da się zrozumieć, np. biorąc pod uwagę motywy kierujące specjalistą od czarnej roboty granym przez Del Toro, których głównym podłożem była osobista zemsta - co też można de facto określić wykorzystywaniem, tym razem jego przez amerykańską agencję [to na pewno nie podpada pod brak konsekwencji ze strony Kate]). Ten film to po prostu układanka rozmaitych typów ludzi (mściciel, facet wykorzystujący [w teoretycznie słusznym celu] pozostałych - ten grany przez Brolina, idealistka, kilku twardzieli ze spluwami, którzy wlezą w każdą dziurę i podziurawią każdego itd.) i motywacji. Nie lubię uproszczeń, stąd mój głos w dyskusji - nie widzę tam tak wyraźnego podziału na "dobrych (choć okrutnych) agentów" oraz "hamującej wszystko i nieprzystosowanej do warunków małej dziewczynki". Gdyby wszyscy byli tam równie zgodni co do metod, widzielibyśmy tylko jedną wielką, dobrze nakręconą rozwałkę. Tymczasem "Sicario" skłania jednak do zastanowienia się, jak paradoksalna jest walka z kartelami na tym szczeblu - że będąc po dobrej stronie, trzeba być równie złym jak ci źli. Dlatego taka Kate była tam potrzebna, choć w szerszym planie wydaje się wioskowym głupkiem, który widzi nieistniejące rzeczy i odciąga uwagę "racjonalnych dorosłych" od celów, jakie sobie wytyczyli. Ale wiadomo, że to wszystko każdy z nas będzie odczytywał inaczej, co przecież jest w porządku, bo dzięki temu możemy rozmawiać.
Również pozdrawiam.

ZSGifMan

Ona nie była agentką DEA tylko FBI i wyraźnie mówi, że jej wydział narkotykami się nie zajmuje tylko porwaniami. Ponadto pada też zdanie, że jest żółtodziobem. Jej zdziwienie jest całkiem na miejscu, nie brała udziału w takich akcjach. Film trzeba oglądać uważnie bo potem się można ośmieszyć.

ocenił(a) film na 8
yp261

bo tak w sumie jest chyba troche glowna bohaterka.
w opisie tez jest dobrze napisanie - moralnosc bohaterki zostaje wystawiona na probe.
fakt. typowa dobra policjantka. ktora patrzy na to prostolinijnie. tak mi sie wydaje
nie wiem co wam nie bajgla w tym filmie...kiklku rzeczy mozna nie zrozumiec.moga nie pasowac
ale ogolnie...dobrze.
prosto to wylozone jest. nie ten kartel to inny - nikomu nie robi to roznicy. tak jak mowil dopoki moga w jakis sposob to kontrolowac.
nie chce tu spojlerowac.
mi sie wydaje ze w filmie nic nie brakowalo.
jedynie zakoczenie moze rozczarowac - ze w gruncie rzeczy chodzilo o zemste, kontrole itp.

ocenił(a) film na 7
confused_bastard

Końcówka była ok.Alejandro pragnął zemsty, a CIA i DEA pomogli mu.Wszyscy zadowoleni.Z wyjątkiem samej Kate dla której do tej pory świat był czarno-biały.Mnie ciekawi czy Kate posłuchała rady Alejandro czy jednak przeszła do tej strefy mroku?

ocenił(a) film na 10
yp261

Postaram się wyjaśnić o co chodzi z tym zachwytem.
Nie chodzi na pewno o fabułę, którą 'na papierze' można określić jako stosunkowo prostą. Chodzi o manewrowanie obrazem i dźwiękiem w taki sposób, że poszczególne sceny zapadają na długo w pamięci. Muzyka od pierwszej sceny chwyta cię niewidzialną ręką za krocze i gniecie jaja. Druga ręka chwyta za gardło i poddusza w momentach gdy widzimy zmasakrowane zwłoki, a to zamurowane w ścianie, a to zwisające przy ulicy. Wystarczą krótkie ujęcia, resztę zrobi wyobraźnia. Nie widzimy, na przykład, sceny tortur, ale możemy się domyślać jak Alejandro wyciągnął potrzebne informacje od porwanego mafiosa.
Nie wszystko tutaj jest pokazane wprost, ale to tworzy właśnie największą wartość filmu.

ocenił(a) film na 9
schymi

Też jestem zachwycony filmem. Na mnie największe wrażenie zrobił klimat filmu. Tak zawiesistej i gęstej "atmosfery" nie pamiętam od czasów "Siedem". A do tego genialne zdjęcia.

użytkownik usunięty
w_ig

Też - jeśli chodzi o mroczną i wgniatającą w fotel atmosferę - miałem skojarzenia z"Siedem". Wielki plus za muzykę - oszczędna, ale świetnie współgrała z obrazem i potęgowała nastrój. Lekka ironia i specyficzny uśmieszek bohatera granego przez Brolina dawały chwilę oddechu i tak sobie pomyślałem, ze dopiero co zszedł z "Everestu" ... :) Tak to jest jak się ogląda jeden film po drugim. Scena gdy z rodziną Alejandro i rodziną, którą odwiedził podczas kolacji - genialna. Bardzo dobry film i porządne kreacje aktorskie; Benicio Del Toro - spisał się na medal. Wiele osób pisze "dupy nie urywa" - i dobrze, bo jakby bez niej siedziało się później na kolejnym seansie?

ocenił(a) film na 9
w_ig

Dobrze powiedziane..ooops napisane.

ocenił(a) film na 7
yp261

Wychodząc dzisiaj z kina miałam podobne odczucia. Ze strony technicznej film jest bardzo dobry - ujęcia są naprawde świetne. Zabrakło mi jednak fabuły. Trochę czułam się jakbym oglądała odcinek pierwszego sezonu Detektywa - fabuła biegła dość wolno i mętnie ale na końcu serialu to wszystko miało sens. Tutaj jakby zabrakło kolejnego odcinka. Jakby ten film wyrwano trochę z większej całości. Ostatecznie trzeba sobie zadać pytanie "O co w tym wszystkim chodziło?".

ALE: daję po dodatkowej gwiazdce za zdjęcia, muzykę i atmosferę

ocenił(a) film na 7
yp261

ależ masz zupełną rację. Wejście uderza, muzyka rewelacyjna, ale sama fabuła jakby zbyt prosta, zabrakło wlasnie jakiegoś głębszego dna. Akcja trochę siada. Moim zdaniem film zasługuje na ocenę 7,2 max

ocenił(a) film na 7
yp261

Byłoby 8 gdyby nie postać głównej bohaterki, która była tak naiwna, że to aż niemożliwe. I rzeczywiście troszkę za proste. Poza tym atmosfera, ujęcia, scena konwoju i tunelu super.

ocenił(a) film na 9
Karesia

Łał, super. Muzyka, przejścia między scenami, kamera na noktowizorach i zakończenie moim zdaniem rewelacyjne. Nie ma jakiegoś proszenia, wypadania pistoletu, nie kończacych się rozmów, bijatyki, rannego głównego bohatera, przyszedł powiedział dwa słowa na krzyż "ale dla mnie tak" pach pach i dziękuje.

ocenił(a) film na 6
yp261

rowniez sie zgadzam... dupy nie urywa

szjeee

a co ci dupę urwało?

ocenił(a) film na 6
tisoc

no wlasnie dawno nic... cos polecisz?

szjeee

Zulu

ocenił(a) film na 6
tisoc

zgadza sie dobry...

ocenił(a) film na 7
yp261

Rownież sie zgadzam. Pewnie zaraz "zjedzą mnie" znawcy gatunku, ale jak dla mnie film przegadany. Możliwe, ze to kwestia dużych oczekiwań, ale po wyjściu z sali nie polecę tego filmu nikomu, w przeciwieństwie do chociażby "Do utraty sił" oglądanego dzień wcześniej. Tutaj potencjał był zarówno w historii, jak i w obsadzie, ale czegoś mi zabrakło.

ocenił(a) film na 10
yp261

dla mnie geniusz filmu tkwi w prowadzeniu akcji, geniusz polega na niemal idealnym wyrezyserowaniu takie blahego scenariusza. Dla mnie motyw z policjantem byl po prostu genialny, bo do momentu gdy okazalo sie co on robi, ciagle szukalem w tej postaci jakiegos haczyka....ktorego po prostu nie bylo. Poza tym DelToro nie tylko szukal zemsty. On byl zabojca, zawodowym zabojca ktory szukajac zemsty wszedl w konszachty z CIA. Zreszta na pytanie, czym on sie zajmuje, odpowiedz Brolina byla prosta, czyli ze pracuje dla wszystkich.....typowy zabojca. Sam on nawet sie smial ze tego amerykanskiego policjanta ktory mial zlecenia na Blunt, powiedzial ze to wcale nie jest assassin.
Swietne zdjecia I dzwiek w filmie to inna bajka. Motyw konwoju podskakujacego na drogowych wybojach....eh.... jakbym to chcial w jakis sposob opisac, powiedzialbym ze to byl dzwiek 3D (brzmi glupio, ale udzwiekowienie bylo rewelacyjne)

ocenił(a) film na 7
yp261

w 100% się zgadzam. po zgwałceniu Guillerme film ewidentnie siada. a rozwiązanie fabuły jest po prostu średnie.

ocenił(a) film na 9
wilq_yo

Co za Hybris! Ludzie proszę Was, jeśli piszecie o filmie Villeneuve, że czegoś w nim zabrakło to prawdopodobnie... czegoś nie zrozumieliście .. Do zrozumienia Sicario trzeba było co najmniej pochylić się nad Lewiatanem..

ocenił(a) film na 7
wilq_yo

Kiedy ktoś go zgwałcił? Na przesłuchaniu?

ocenił(a) film na 7
Alex303

Film nie dopowiada, co stało się podczas przesłuchania, ale obecność bańki z wodą oraz pozycja, jaką zajmuje wobec więźnia postać grana przez Del Toro, sugerują, że mogło się to tak potoczyć.

ocenił(a) film na 9
yp261

ok. sceny końcowe (dom mafiozy i boisko) bez szału, ale film jako całość i przy tym konkretnym scenariuszu jest naprawdę świetny, zwłaszcza, że nie jest to jakaś bajeczka o superbohaterach, ale smutna codzienność i coś co realnie wpływa na ludzi. Myślę, że reżyser zobrazował ten problem bardzo dobrze jeśli chodzi o formę, bo scenariusza po prostu nie pisał. Btw scenariusz też jest niezły, ale nie jest doskonały, no trudno.
Myślę, że główny problem ludzi pokroju założyciela tematu to skłonność do perfekcjonizmu. Potrafi zabić przyjemność życia.
Villenueve (na pewno źle piszę;) choć czerpie z Drive i Cohenów jest bardzo zdolny. Uczy się od mistrzów i dobrze mu idzie.
Wg mnie to takie narodziny gwiazdy. Czekam na kolejne jego filmy i życzę rewelacyjnych scenariuszy, żeby wam te wasze marudne szczęki opadły do końca ;)

ocenił(a) film na 5
clavier

"Konkretnym scenariuszu"? Tutaj będą same SPOILERY:

1. Kilku komandosom i agentom CIA i FBI, w kilka dni udaje się odnaleźć (w idiotyczny sposób) kryjówkę (czyli wielką hacjendę, do której każdy ma dostęp; to nie jest twierdza Bin Ladena, gdzie nie ma możliwości śledzić domowników za pomocą skanów satelitarnych, o nie) narkotykowego bossa, podobno najgroźniejszego w całym Meksyku. A więc ten wydawałoby się bogacz i mafioso, który teoretycznie - jako największy boss narkotykowy w Meksyku - powinien mieć własną armię za sobą i przed sobą (Sicario nie ma najmniejszego problemu rozprawić się z ochroną w liczbie 3/pokojówka jest zesrana, nawet nie piśnie choć wie, że gdyby Alejandro się nie udało, to Boss zabije ją za to, że nie wszczęła alarmu), najnowocześniejsze zabezpieczenia domu, które uchronić by miało go przed ręką konkurencji i specsłużb amerykańskich. Ale nie - gość ma kilku ochroniarzy, z których trójka to bezmózgi.

2. Silvio, zwykły policjant ma większą moc sprawczą, niż rząd Meksyku - zatrzymuje gościa, który jest przedstawiany jako druga osoba po Bossie, a on wystraszył się jednego radiowozu, do tego każdy rozgarnięty człowiek na jego miejscu zrozumiałby, że coś jest nie tak - Silvio ewidentnie się boi, mówi załamanym głosem, jakby miał się zaraz rozpłakać (do faceta w Mercedesie mówi per dupku, więc albo jest kozakiem, który nie boi się bogaczy w Meksyku albo jest zdesperowany - to już powinno zapalić światełko Diazowi).

3. Bransoletki - zwrot tak naciągany, podobnie jak sama postać Teda, że nie trzeba długo komentować. Te same bransoletki ma jakaś baba z banku, te same ma Diaz, pewnie te same ma też Alarcon. Ted, czyli skorumpowany-policjant, pojawia się oczywiście w tym samym barze i w tym samym czasie, co Kate i Reg, bowiem przecież ma za zadanie dotrzeć do agentki - nie ma z tym wiele trudności, bo ona pcha się nie tylko do tego samego baru co on, ale też do tego samego łóżka.

4. Akcja z konwojem - i nie mam tu na myśli tego, że mogli go przewieść helikopterem, bo widocznie nie mogli. Głupota to niemoc agentów w tym, aby utorować sobie drogę powrotną. Autostrada zasrana i logiczne było, że wtedy coś się wydarzy - oczywiście nikt temu nie może zaradzić (choćby przez wyłączenie jednego pasa przez meksykańskich policjantów, którzy też brali udział w operacji), bo inaczej nie byłoby akcji na autostradzie i jednej z ważniejszych sekwencji filmu.

5. Agenci CIA, którzy dzięki swoim nieograniczonym dojściom na całym świecie, środkom finansowym i technologii, potrzebują agentki FBI do tego, aby działać na terenie obcego państwa. Naprawdę? Przez cały film postacie Alejandro i Matta pokazują coś zupełnie odwrotnego - mają wyjeb... na prawo, przepisy i jakiekolwiek cnoty moralne. Ale ulegają przed agentką FBI, bez udziału której nie byłoby (?) operacji przeciwko Bossowi.

6. W tym samym czasie, kiedy gangsterzy wyładowują towar, kiedy agenci wchodzą do tunelu, w tym samym czasie Diaz jedzie spotkać się z Alarconem. Naciągane jak jasna cholera.

7. Ostatnia scena jest dla mnie po prostu banalna - Kate przez cały film pokazuje nam swoje wartości; kieruje się przede wszystkim wyższymi wartościami, których brakuje Alejandro i Mattowi, ale ugina się przed pewną śmiercią z rąk Sicario, chociaż śmierć mogła ponieść już kilkakrotnie w filmie i wcale nie wycofała się z FBI - przeciwnie: cały czas była podjarana akcją przeciwko kartelowi, to ją nakręcało. Więc ugina się i podpisuje, choć dobrze wiemy, że za dzień-dwa, miesiąc lub rok, może wyjść do CNN i powiedzieć: "Byłam szantażowana przez tajnego agenta CIA - mam informacje na temat nielegalnej akcji CIA w Meksyku. Co z tym zrobicie?". Czy ktoś by jej uwierzył? Być może, ale wywołałoby to na pewno medialny szum. Więc dlaczego Kate poświęciła wszystkie wartości, którymi się kierowała, za cenę życia, które wielokrotnie już narażała, i jako agentka FBI miała to (narażanie życia) wręcz wpisane w zawód? Czy reżyser chciał nam pokazać, że zło zawsze zwycięża, a dobrzy ludzie nie potrafią się poświęcić dla czegoś większego? Znacznie większą frajdą dla widza byłoby uśmiercenie głównej bohaterki - przynajmniej miałoby to sens (skoro zło zawsze zwycięża) i byłoby bardziej pesymistyczne; w końcu cały film jest taki. Może reżyser chciał nam też pokazać, że kobiety nie nadają się na agentki FBI? :D

ocenił(a) film na 8
Banana_Power

Dodałbym do tego fakt, że:

1) najpierw Alejandro mówi, że znalezienie bossa, to jak wynalezienie szczepionki, a potem z góry, z satelity go obserwują w kolorze i nawet jak jedzie nocą. To jak to jest, mają go czy nie?

2) szef mafii jedzie sam mercedesem bez kierowcy w podróż nocą? bez jaj...

3) samochody agentów zostawione pod tunelem z włączonymi światłami (jak ubierali sprzęt). czy tego tunelu nikt z zewnątrz z ludzi mafii nie obserwował? nie wydało się to komuś podejrzane na środku pustyni trzy auta z lampami? dziwne.

ocenił(a) film na 10
armadam

Manuel Diaz nie jest bossem o którym mówi Alejandro, tylko Fausto. Manuela mieli od samego początku.

Banana_Power

SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER

Mi film bardzo przypadł do gustu. Uderzyła mnie jego realność, być może łatwo mi było wczuć się w klimat. Strasznie surowo ukazana przemoc. Wprawdze możnaby wychwycić parę niezgodności w scenariuszu, ale nie aż tyle jak co poniektórzy twierdzą. Wiele argumentów, to po prostu niezrozumiany ciąg zdarzeń.

Co do 1), to moim zdaniem oczywistym jest, że akcja nie była przeprowadzona z dnia na dzień. Służby przygotowywały się do tego wiele czasu, być może lokalizację samego domu bossa już miały, ale potrzebowały sprawnego sposobu żeby tam się dostać. Nie nalezy jednak zapominać, że głównym wątkiem w filmie jest nieoficjalna i nie do końca legalna działalność amerykańskich agentów. Zapewne w wielu sytuacjach mogliby oni po prostu zlikidować kogo trzeba, ale nie ma na to pozwolenia, bo po prostu nie jest to komuś na rękę biznesowo lub politycznie. Tutaj ewidentnie ukazano kształtowanie rynku narkotykowego przez jak zrozumiałem powrót do starych czasów (kartel Pablo Escobara). Łatwiej jest sterować jednym potworem, niż wieloma. I to jest moim zdaniem wielki atut tego filmu. Nie ma w nim postaci czarnych i białych, a rzeczywistość jest jaka jest, mroczna i perfidna.

Agenci działają na własną odpowiedzialność, mają wolną rękę. Cała historyjka z policjantem itd. pozwala takie sprawy łatwiej ukartować. To samo się tyczy akcji w tunelu. Oni działają nieoficjalnie, więc akcja dotyczy czego innego, a Alejandro dalej prowadzi główny cel misji. Mając na pokładzie spore zaplecze żołnierzy specjalsów mogą przeprowadzić nie lada akcję. Dobrze widać, że Ci ludzie to maszynki do zabijania, łącznie z Alejandro, który zapewne nie odbiega od nich doświadczeniem i zimną krwią. Przy okazji końcowa scena z rodziną - miazga. Te kilka sekund jak zastrzelił dzieci i żonę i trzymał bossa w niepewności, kiedy ten już wiedział że czeka go śmierć, ale jeszcze musiał widzieć śmierć najbliższych - "dalej, zjedz kolację".

Moje odczucie jest takie, że ludzie po prostu naoglądali się już tyle słabych lub miernych filmów wojennych i filmów akcji, że przyjęli już skrzywiony obraz rzeczywistości. Teraz już nic na nich nie działa, nawet jeśli dostaną realistyczny obraz, który bardzo możliwe że przedstawia częste działania CIA. Nie uderza ich również ukazany chaos w Meksyku. Mnie to uderzyło momentalnie, byłem w szoku jaki poziom niestabilności tam panuje.

Dla mnie jest to jeden z lepszych filmów swojego gatunku ostatnich lat.

ocenił(a) film na 8
Fifarafabongo

Też tak sądzę. Skrzywiony, mało obiektywny pogląd na rzeczywistość przez oglądanie słabych filmów :) Dokładnie tak samo odebrałem tę scenę w mieście. Uzbrojeni po zęby policjanci eskortujący agentów do tego ktoś z nich może być skorumpowany i wgl fakt, że to miasto to tka naprawdę dżungla.

ocenił(a) film na 9
Banana_Power

Takiego komentarza można się spodziewać po wypaczeniu przez amerykańskie kino akcji. Otóż Sicario nie jest sztampowym przedstawicielem amerykańskiego kina rozrywkowego dlatego oczekiwanie sztamp pokroju bossa obstawionego przez armię uzbrojonych meksykańców czy innych głupot jest co najmniej dziwne. Ewidentnie nie przykładałeś uwagi do tego co pada z ust postaci. Tak w zasadzie scenariusz bardzo dobrze tłumaczy wszystkie wątki a to czego nie tłumaczy można łatwo wywnioskować. Doskonale skrojony film który trzeba umieć docenić.

ocenił(a) film na 8
Banana_Power

Trochę to czepianie się, ale ogólnie zgoda.

Jest jednak jedna scena, która rujnuje prawie cały misternie budowany realizm filmu!
Na samym początku w pierwszej akcji kiedy Kate wpada do jednego z pokoi i krótką serią z M4A1 rozwala goryla w majtach z pompą, to co robi???
Wstaje, podchodzi do niego, przygląda mu się, rozgląda się po czym idzie do czarnego dłubać w ścianie a niby martwy latynos dalej sobie leży w drugim końcu pokoju z Mossbergiem na brzuchu!
Chyba nie muszę już nic więcej tłumaczyć?
Rozumiem, że dostał przez klatę serię, ale nie takie są procedury, które każdy agent FBI powinien znać nawet pod wpływem nie wiem jak wielkiej euforii i przeświadczenia o ubiciu tura!

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Proponuje obejrzeć jeszcze raz film.
1. Oddaje serie, wstaje i podchodzi do gościa.
2. Za nia, CAŁY CZAS, ubezpiecza partner.
3. TADAM!!! TADAM !!! Sprawdza gościa i DAJE ZNAK ŻE JEST BEZPIECZNIE !!!!
4. Dopiero wtedy partner przestaje celować....

Bardzo rzetelna scena która przekłamałeś .

ocenił(a) film na 8
d3uter

Jestem tylko człowiekiem, więc z założenia mogę popełniać błędy jak każdy.
Zastosowałem się do uwagi i OBEJRZAŁEM JESZCZE RAZ.
Zobaczyłem dokładnie to, co pamiętałem i to co napisałem!

Sam nie wiem, czy oglądałeś inny film, czy starasz się zrobić ze mnie idiotę???

Tak, owszem - sprawdziła mu niby puls, ale na tym koniec!
Scena jakby nie wyglądała jest taka jak ją opisałem z zakończeniem:
odwracają się plecami do typa we dwójkę i odchodzą od gościa leżącego z pompą na brzuchu!!!


================================================
Teraz czekam na przeprosiny za nazwanie mnie kłamcą!
================================================

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Rozczaruje Ciebie, przeprosin nie będzie...

Jak słusznie zauważyłeś jesteśmy ludźmi i błędy to nasz przywilej. Odpaliłem scenę jeszcze raz i potwierdziło się to co widziałem i co mnie uderzyło od samego początku.

Sprawdza mu puls i obraca głowę o 90 stopni, potakując do stojącego za nią z wycelowana giwerą partnera. Dopiero wtedy partner przestaje mierzyć w gościa...

Zakładam że mamy różne wersje tej scen :). Moja jest dłuższa po prostu.
Tak czy siak, moja jest poprawna.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

"Wstaje, podchodzi do niego, przygląda mu się, rozgląda się po czym idzie do czarnego dłubać w ścianie a niby martwy latynos dalej sobie leży w drugim końcu pokoju z Mossbergiem na brzuchu!"

Tak, tak, to twoje słowa. Że dziewcze sprawdziło puls, stwierdziło że nie żyje kiedy było ubezpieczane przez partnera. I dało znak że jest bezpiecznie... Opuściłeś.
Nie masz wrażenia że ta scena z tej perspektywy wygląda "ciut" INACZEJ ?

Nie przyszło ci do głowy że zaraz wpadą technicy z dokumentacja i trzeba będzie się tłumaczyć, czemu nie żyje facet który nie ma gnata przy sobie ? Kopanie pukawki proponuje zostawić bandziorkom lub policjantom którzy nie maja czasu na sprawdzenie pulsu...

I pytanie. Skąd u ciebie tyle agresji ? Ma związek z wiekiem, wychowanie, złym dniem ?

ocenił(a) film na 8
d3uter

" zaraz wpadą technicy z dokumentacja i trzeba będzie się tłumaczyć, czemu nie żyje facet który nie ma gnata przy sobie ? " - dziecinada, szkoda słów!

Sprawdzanie pulsu remedium na wszystko :D
Koń się uśmiał.

Jaka agresja, jaka złość - uwierz mi na słowo: byłem naprawdę miły, może nie jakoś bardzo, ale miły.
Chociaż spokojny to nie do końca, bo nazywasz mnie kłamcą sam wpisując jakieś bzdury i nonsensy.

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Popatrzyłem na twój ranking... Sorry, jesteś za dużym specem dla mnie.
EOT

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones